Wyłączyli atom, teraz sięgną po geotermię? Plan Berlina na kryzys energetyczny

W czwartek kanclerz Niemiec Olaf Scholz udał się do Bawarii, gdzie wraz z premierem landu Markusem Söderem i federalną minister edukacji i badań naukowych Bettiną Stark-Watzinger odwiedzili budowę elektrowni geotermalnej niedaleko miejscowości Geretsried.

Jak stwierdził szef niemieckiego rządu, celem na najbliższe lata jest wykorzystanie jak największej ilości energii geotermalnej do 2030 r. Aby tak się stało, zapowiedział budowę 12 kolejnych elektrowni geotermicznych. Łącznie w kraju ma ich powstać 54.

Reuters tłumaczy, że to właśnie Niemcy dysponują najobszerniejszymi zasobami energii geotermalnej w całej Europie. W obliczu wzrastających cen energii, wynikających m.in. z rezygnacji z energetyki jądrowej, zarówno rząd, jak i przedsiębiorcy z coraz większym zainteresowaniem spoglądają w kierunku tego źródła, widząc w nim potencjalne rozwiązanie poważnego kryzysu energetycznego.

W badaniu przeprowadzonym w zeszłym roku przez Instytut Fraunhofera wykazano, że energia geotermalna posiada potencjał, który może zaspokoić ponad jedną czwartą rocznego zapotrzebowania na ciepło w Niemczech. Niemniej jednak, wciąż pozostaje otwarte pytanie o jej opłacalność jako źródła energii. Przypomnijmy, że w przypadku geotermii, choć potencjał jest imponujący, analizy finansowe nie zawsze są przekonujące, jeśli chodzi o korzyści z tego rozwiązania.

Wystarczy spojrzeć na sytuację w Polsce. Jak podaje Najwyższa Izba Kontroli, w latach 2015-2021 inwestorzy mogli skorzystać z kilkunastu różnych programów wsparcia finansowego. Mimo przekazaniu ponad 800 milionów złotych na projekty odwiertów geotermalnych, przez cały ten czas zdołano ukończyć jedynie cztery z nich. Przykładem może ukończona w ubiegłym roku budowa ciepłowni Geotermia Toruń.