Reklama

Wiadomości

USA miały nadgonić w morskiej energetyce wiatrowej, ale największy deweloper grozi rezygnacją

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Autor. orlen.pl

Szef Orsted, duńskiego koncernu energetycznego, zapowiedział, że „nadal utrzymujemy realną opcję odejścia”.

Reklama

Najbardziej doświadczona spółka na świecie w branży offshore ogłosiła ustami swojego prezesa Madsa Nippera, że nie wyklucza odejścia od zaplanowanych projektów na amerykańskim wybrzeżu.

Reklama

Bez dwóch zdań Stany Zjednoczone są zapóźnione w budowie farm wiatrowych na morzu, ponieważ obecnie posiadają... 0,042 GW mocy zainstalowanej. W wielkim pakiecie legislacyjnym wsparcia zielonej energii, Inflation Reduction Act (IRA) cel na 2030 r. to 30 GW. To sporo biorąc pod uwagę obecny poziom, ale nie tak wiele z porównaniu z Chinami, właśnie w tym roku przekroczyły 30 GW. Tym samym Pekin dogonił Europę, która również posiada ok. 30 GW, a byłą pionierem sektora na początku lat 90. XX w.

Czytaj też

Skupiona w ostatnich kilkunastu latach na gazie i ropie z łupków amerykańska energetyka oczywiście rozwijała źródła odnawialne, ale zdecydowanie nie położono nacisku na morskie farmy wiatrowe a przecież posiadające bardzo długą linię brzegową Stany mają świetne warunki do rozwijania tej formy pozyskiwania energii.

Reklama

We wspomnianym IRA morskim wiatrakom przypisano 30 proc. ulgę podatkową. Orsted, który miał być zaangażowany w większość amerykańskich projektów, twierdzi, że to nie wystarcza w otoczeniu wysokich stóp procentowych, zakłóceniach w łańcuchu dostaw oraz „niepewnościach biurokratycznych" – podaje Bloomberg. Spółka straciła 8 mld dolarów w kapitalizacji pod koniec sierpnia po doniesieniach o możliwości utraty amerykańskich projektów. Nipper skonkludował, że "na razie czekamy na ostateczną decyzję co do inwestycji w Stanach Zjednoczonych".

Orsted jest partnerem PGE w budowie farm wiatrowych na Bałtyku. To obecnie najbardziej zaawansowany polski projekt.

Reklama

Komentarze

    Reklama