Wiadomości
II faza offshore wind okiem sektora. Co nas czeka w 2025 roku?
„Jak skonstruować II fazę offshore wind w Polsce?” – odpowiedzi na to pytanie szukali uczestnicy panelu o tym samym tytule podczas ostatniego Offshore Wind Poland 2024. II faza – wynika z deklaracji uczestników debaty – to nie tylko ogromna szansa, ale i wielkie wyzwanie dla polskich spółek.
Materiał sponsorowany
Dopiero powstają morskie farmy wiatrowe z tzw. I fazy, ale oczy inwestorów i branży zwracają się także ku fazie II. Wnioski i doświadczenia z budowy pierwszych farm wiatrowych na Bałtyku na pewno zostaną przeniesione na kolejne projekty, ale decydenci już teraz zastanawiają się, jak powinna przebiegać realizacja II fazy. Widać to w inicjatywach legislacyjnych podejmowanych w tym roku jak te dotyczące cen maksymalnych dla przyszłych projektów.
Właśnie o przyszłości i przygotowaniach do kolejnych projektów debatowali uczestnicy panelu „Jak skonstruować II fazę offshore wind w Polsce?” podczas Offshore Wind Poland 2024, wydarzenia Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Już pierwsze pytanie Piotra Czopka z PSEW dotyczyło największej obawy sektora: co się stanie, jeżeli nie dojdzie do skutku najważniejsza na tę chwilę aukcja dla II fazy, czyli ta zaplanowana na rok 2025. Senator Stanisław Gawłowski stwierdził, że „wszyscy na sali mają świadomość tego, w jakim miejscu znajduje się dzisiaj polska energetyka” i ile ma problemów. – Chcemy zabezpieczyć kraj, dostawy energii. Stąd wzięli się ci, którzy chcą zainwestować w morską energetykę wiatrową, w offshore wind. Oni muszą znać swoją przyszłość, im szybciej ją poznają, tym lepiej. Dlatego aukcja w roku 2025 dla mnie jest tak oczywista, że nie przyjmuję do wiadomości, że mogłoby się coś zdarzyć – powiedział polityk.
Według Grzegorza Chodkowskiego, wiceprezesa Offshore Development Poland w RWE, potencjalny brak aukcji tylko napędziłby lukę mocową, o której tyle mówią przedstawiciele Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Luka ma grozić polskiej energetyce od 2026 roku i z roku na rok będzie większa czy też bardziej dotkliwa. – Przełóżmy tę sytuację na aukcję z 2025 roku, której efektem ma być realizacja projektów offshore wind maksymalnie w ciągu 7 lat, czyli do 2032 r. To według prognoz operatora w 2032 r. luka mocowa wyniesie ok. 6 GW i to uwzględniając budowę tych morskich farm. Więc jeżeli to się nie zdarzy, to luka będzie jeszcze większa – mówił. Jak dodał, jeśli branża offshore wind nie będzie w stanie przewidywać, co ją czeka, to nie tylko sektor się nie rozwinie, ale stracą na tym wszyscy.
– Jako ministerstwo cały czas wierzymy w to, że aukcja w 2025 roku się odbędzie i zostanie skutecznie przeprowadzona oraz rozstrzygnięta. Oczywiście, musimy odpowiedzialnie brać pod uwagę czarny scenariusz – powiedziała Anna Latuszek, zastępca dyrektora w Departamencie OZE (Ministerstwo Klimatu i Środowiska). Podkreśliła, że resort klimatu w związku z aktualną sytuacją, listą obaw i potencjalnych wyzwań dla II fazy, podjął kilka legislacyjnych inicjatyw, jak np. projekt znany jako UD162 (projekt ustawy o zmianie ustawy o promowaniu wytwarzania energii elektrycznej w morskich farmach wiatrowych oraz niektórych innych ustaw) czy zmiany dla aukcji w postaci ustalenia kilku cen maksymalnych dla projektów.
Ponieważ pojawił się wątek ceny maksymalnej dla morskich farm wiatrowych, właśnie o to zapytano Janusza Billa, prezesa zarządu ORLEN Neptun, czyli spółki, która rozwija projekty offshore wind właśnie w ramach II fazy. – Inwestorzy potrzebują takich warunków regulacyjnych, aby projekty mogły być rentowne, czyli muszą mieć przekonanie, że cena jest na tyle atrakcyjna, że przystąpią do aukcji – mówił. Jak zaznaczył, nie wie, czy jest jeszcze czas na to, aby wprowadzać dalej idące zmiany i regulowanie rynku.
– Trzeba to dobrze przemyśleć. Być może należałoby ten temat różnicowania cen przesunąć do następnej aukcji, żeby nie stwarzać ryzyk regulacyjnych. Tym bardziej że jest już późno – podkreślił. Zapewnił przy tym, że ORLEN Neptun robi wszystko, aby być gotowym na spełnienie kryteriów, jakie stawiane są w aukcji. – Decyzje, pozwolenia na stawianie sztucznych wysp zostały wydane z opóźnieniem, co automatycznie skróciło czas na przygotowanie tych projektów. My po swojej stronie zrobimy wszystko, aby się udało. Jesteśmy przygotowani, dokumentacja, badania są wykonane, mamy doświadczenia z I fazy, wiemy, jak ten proces przeprowadzić szybciej. Należy jednak pamiętać, że nie wszystkie etapy tego procesu zależą od nas – powiedział.
Zbigniew Muszyński, dyrektor Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, mówił z kolei o tym, jak przygotowywane jest zabezpieczenie morskich farm wiatrowych. W przypadku II fazy to szczególnie ważne, ponieważ morskie turbiny będą zlokalizowane o wiele dalej od brzegu. – Reagujemy na te problemy, wyzwania – zapewnił.
Piotr Otawski, Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska, został zapytany podczas panelu, czy przynajmniej od strony przepisów środowiskowych projekty nie natrafią na trudności. – Poza mechanizmami usprawniającymi funkcjonowanie RDOŚ i GDOŚ, nie mamy zbyt wiele instrumentów, które dają łatwą odpowiedź, w jaki sposób dowieźć termin (aukcji – red.) czy dowieźć te projekty. To, co próbuję wdrażać i widać tego skutki, to otwartość organów środowiskowych na dialog z inwestorami. To pozwala w wielu sprawach przyspieszyć proces – zaznaczył.
Czy strona rządowa porozumiewa się, rozumie się dobrze z inwestorami? Z takim pytaniem musiał zmierzyć się wiceminister aktywów państwowych Jacek Bartmiński, a więc przedstawiciel resortu aktywnie zaangażowanego w rozwój sektora offshore wind w Polsce.
– Jeżeli chodzi o całą branżę, to uczymy się tego dopiero. Rozmawialiśmy o tym wielokrotnie z prezesem PSEW, aby na ołtarzu tego harmonogramu, szybkiego dojścia do sukcesu projektów offshore wind, położyć też współpracę krajowych podwykonawców i uzyskanie know-how – opisywał Bartmiński, zaznaczając, że z morskich farm na Bałtyku skorzysta cała gospodarka, nie tylko sektor energetyczny.
Alicja Chilińska-Zawadzka, Prezes Zarządu EDF Renewables Polska, nie ukrywała, że firma, którą reprezentuje, chętnie włączy się w II fazę rozwoju offshore wind. Zaznaczała zresztą, że akurat lokalizacje z II fazy przypadły tylko dwóm spółkom (chodzi o Orlen i Polską Grupę Energetyczną oraz ich spółki zależne). – Czy można te projekty budować w pojedynkę? Pewnie można. Czy jest to korzystne? Tu sprawa staje się bardziej skomplikowana. Żadnego ze swoich projektów offshore’owych EDF nie wybudował w pojedynkę, każdy z projektów ma swoich silnych partnerów. Moim zdaniem to bardzo korzystne – powiedziała.
W podobnym tonie wypowiadał się Morten Melin, Chief Operating Office w Skyborn, firmy, która również szuka partnerstw przy projektach offshore wind.