Reklama

OZE

Obecna drożyzna to tylko początek? "Zapnijcie pasy, nadchodzi zielona inflacja"

Autor. Lance Cheung / U.S. Department of Agriculture / Flickr

Odchodzenie od paliw kopalnych, zwłaszcza płynących z Rosji, jest bez wątpienia kierunkiem pożądanym i przyczyni się do wzrostu poziomu bezpieczeństwa. Amerykański „The Wall Street Journal” zwraca jednak uwagę, że grozić może nam pułapka „zielonej inflacji”, przy której obecne wzrosty cen są zaledwie igraszką.

Reklama

Mark Mills, autor artykułu, zwraca uwagę, że przywódcy po obydwu stronach Atlantyku obiecują obywatelom więcej zielonej energii oraz osłabienie zależności od krwawego reżimu Władimira Putina. I nie ulega wątpliwości, że jest to kierunek słuszny, choć trzeba mieć świadomość pułapek z jakimi może się wiązać.

Reklama

„Chociaż ceny podstawowych materiałów, takich jak miedź, aluminium, nikiel i stal — używanych do budowy wszystkiego — już wzrosły, to jeszcze nie tak bardzo, jak paliwa oraz towary „napędzane” energią, takie jak żywność. Ale zrobią to, jeśli decydenci europejscy i amerykańscy postawią na swoim. Zapnijcie pasy” - czytamy w tekście „WSJ”.

Czytaj też

Autor przestrzega, że dynamiczne zwiększanie zapotrzebowania na surowce potrzebne do realizacji „zielonego zwrotu” może spowodować równie gwałtowny wzrost ich notowań, co z kolei napędzi inflację. Wytwarzanie energii w źródłach wiatrowych i słonecznych (ale nie tylko, bo chodzi tu także o technologie oparte na bateriach) wiąże się z bardzo dużym wzrostem użycia miedzi, niklu, grafitu, litu, aluminium, itd. Mills przytacza tutaj dane, z których wynika, że każdy pojazd elektryczny „zawiera około 400 funtów więcej aluminium i ok. 150 funtów miedzi więcej niż konwencjonalny samochód”.

Reklama

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że jeden funt to ok. 0,45 kilograma, a problem występuje także w przypadku turbin wiatrowych, paneli słonecznych itp., to dopiero wówczas ukaże się nam przed oczami skala wyzwania. Na jego rozmiary zwracała uwagę także Międzynarodowa Agencja Energetyczna, która alarmuje, że podaż kluczowych minerałów rośnie znacznie wolniej niż popyt na nie.

Jak pisze Mills obecnie minerały stanowią ponad połowę kosztów produkcji baterii i modułów słonecznych oraz ok. 20% kosztów turbin wiatrowych. Obecnie świat pozyskuje z wiatru i słońca ok. 3% energii, a mniej niż 1% pojazdów to elektryki. Podwojenie celów związanych z samochodami elektrycznymi pochłonęłoby około połowę światowej produkcji aluminium i miedzie oraz ok. 80% globalnej produkcji niklu.

Reklama
Reklama

Komentarze