Reklama

Analizy i komentarze

W biogazie nie musimy wymyślać prochu na nowo [KOMENTARZ]

Autor. Canva

Notowania surowca rosnące o ponad 1000%, zrywanie długoterminowych umów, wybuchy gazociągów – to zaledwie szkic sytuacji na rynku gazu w ostatnich kilkunastu miesiącach. Był to również czas, kiedy swojego żywota dokonał (wreszcie!) kontrakt jamalski. Działo się sporo, ale niestety w większości były to zmiany, które wśród odbiorców generowały napięcie oraz niepokój. I prawdę mówiąc, choć dziś jest już spokojniej, to nie ma się co oszukiwać – trudno wykluczyć scenariusz, w którym tegoroczna zima także będzie „gorąca”. Z odsieczą, choć nie od razu, mogą przyjść rolnicy oraz zwierzęta hodowlane. Jak?

Reklama

Bolesnym banałem będzie stwierdzenie, że konkurencyjność nowoczesnych gospodarek zależy w bardzo istotnym stopniu od dostępności oraz kosztu pozyskania surowców energetycznych. Dotkliwie przekonali się o tym Niemcy, kiedy ich model oparty na tanim gazie z Rosji rozsypał się po 24 lutego 2022. Zawirowania były odczuwalne również w Polsce – krajowi odbiorcy, częściowo w odpowiedzi na apele, ale głównie z przyczyn ekonomicznych, znacząco ograniczyli konsumpcję. W ubiegłym roku zużycie gazu ziemnego w Polsce spadło do poziomu 16 mld m3, czyli o prawie 18% w porównaniu z rokiem 2021, kiedy wyniosło 19,5 mld m3. Niezależnie od tego należy założyć, że kiedy sytuacja ulegnie normalizacji (a to nastąpi prędzej czy później, w takiej lub innej formie) to zużycie wróci na ścieżkę wzrostu. Także Polityka Energetyczna Polski do 2040 r. zakłada rosnący udział „błękitnego paliwa" w naszym miksie, podobne wnioski płyną z komunikatów PGNiG i Gaz-Systemu.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Oznacza to, ni mniej ni więcej tyle, że w perspektywie najbliższych kilkunastu lat konieczna może być rozbudowa naszego gazowego portfela o co najmniej kilka miliardów metrów sześciennych. Tymczasem infrastruktura, za pomocą której sprowadzamy surowiec (obecna, planowana, każda) ma swoje naturalne ograniczenia (techniczne, o rynkowych nie wspominając). Odnotujmy, że mniej więcej na ten okres nałoży się również konieczność wypełniania coraz bardziej restrykcyjnych przepisów klimatycznych UE oraz m.in. potrzeba realizacji Narodowego Celu Wskaźnikowego (choć nie jest to nowy temat).

Z pomocą może przyjść nam biometan, ale nasze podejście do tej kwestii musi ulec radykalnej zmianie. Zacznijmy jednak, do czego wielokrotnie na kartach sienkiewiczowskiej trylogii namawiał Pan Zagłoba, ab ovo, od początku.

Czy to ma sens?

Z opracowania ,,Statistical Report 2022 Tracking biogas and biomethane deployment across Europe", przygotowanego przez European Biogas Association wynika, że sektor w 2021 roku dostarczył Europie 18,4 mld m3 biogazu i biometanu, co przekłada się na ok. 196 TWh. Biometan (w uproszczeniu jest to uszlachetniony biogaz) odpowiadał za 3,5 mld m3, tj. 37 TWh. To znacznie więcej (o 20%) niż w roku wcześniejszym. Szybkie spojrzenie na dane historyczne wskazuje, że mamy tutaj do czynienia z tendencją wyraźnie wzrostową. W 2011 roku w Europie wyprodukowano zaledwie 0,5 mld m3 biometanu, co oznacza wzrost rzędu 600% w skali dekady - całkiem przyzwoicie. Są kraje, jak np. Dania czy Szwecja, które zaspokajają w ten sposób 15-24% swojego zapotrzebowania na surowiec. W kwietniu 2023 na Starym Kontynencie działały 1322 zakłady produkujące biometan. W roku 2018 było ich 483, w 2020 – 729, zaś w 2021 – 1023.

Kraje, które w 2021 r. odnotowały największy wzrost produkcji biometanu to: Francja (+2130 GWh), Dania (+1642 GWh) Niemcy (+1553 GWh). W liczbach bezwzględnych największymi producentami biometanu w 2021 r. były Niemcy (12 753 GWh), Wielka Brytania (6 183 GWh), Dania (5 683 GWh), Francja (4 337 GWh), Holandia (2 374 GWh) i Włochy (2 246 GWh). „Produkcja biometanu odnotowała niezwykły wzrost w ostatniej dekadzie (...) To mocny sygnał świadczący o staraniach branży na rzecz zwiększenia skali produkcji i dążenia do dalszego przyspieszenia, aby osiągnąć cel (...) zaproponowany przez Komisję Europejską w planie REPowerEU" – uważa Harmen Dekker, dyrektor generalny EBA.

Branża zapowiada, że do roku 2030 łączna produkcja biogazu i biometanu może zostać podwojona, osiągając pułap 35-45 mld m3, zaś w 2050 ma być pięciokrotnie wyższa – 95-167 mld m3. Zakładając, że w tym samym horyzoncie czasowym UE zmniejszy swoje zużycie błękitnego paliwa, to zdaniem EBA biometan będzie mógł pokryć w 2050 aż 35-65% jego całości.

Ten optymizm wynika zapewne w dużym stopniu z planów samej UE, która zakłada osiągnięcie w 2030 wolumenu produkcyjnego na poziomie 35 mld m3. Jako kluczowa kwestią w tym kontekście jawi się "dostrojenie" taksonomii do celów w zakresie rozwoju biometanu, ponieważ to po prostu ułatwi pozyskiwanie finansowania.

Co z Polską?

PGNiG szacuje, że w ciągu dekady Polska może produkować rocznie ok. 4 mld m3 biometanu z przeznaczeniem do sieci dystrybucyjnej gazu. Spółka szacuje, że realizacja tych zamierzeń oznaczać będzie wysiłek inwestycyjny na łącznym poziomie 65-70 mld zł. I nie jest to, prawdopodobnie, nasze ostatnie słowo, ponieważ ludzie związani ze spółką publicznie rozważali nie tak dawno temu, że „Około roku 2050 może to być już nawet 6-8 mld m3, bo zakładamy, że hodowle będą rozwijane, że będziemy coraz lepiej gospodarować w ramach recyklingu. Odpady z hodowli trzeba utylizować. Najodpowiedniejszym ku temu miejscem są biogazownie i biometanownie".

Warto zwrócić uwagę, że rozwój rynku biometanu, to nie tylko budowanie zupełnie nowej gałęzi gospodarki, ale także przedsięwzięcie o charakterze interdyscyplinarnym oraz społecznym. Optymalną lokalizacją dla tego typu zakładów są oczywiście te rejony kraju, w których pozyskiwanie substratu nie będzie wiązało się z koniecznością ponoszenia wysokich wydatków związanych na przykład z transportem. Biometanowni nie należy zatem, co do zasady, oczekiwać w dużych aglomeracjach, ale raczej w Polsce ,,powiatowej", jakże potrzebującej docenienia. Wytwarzany tam gaz mógłby zresztą służyć zaspokajaniu potrzeb lokalnych społeczności, wzmacniając przy okazji proces decentralizacji energetyki - ważny w obliczu tego, czego o wrażliwości infrastruktury krytycznej uczy nas wojna na Ukrainie.

Pomimo znacznego potencjału polski rynek biometanu nie rozwija się tak szybko, mówiąc delikatnie, jak w innych krajach europejskich, zwłaszcza Francji, Danii czy Niemczech. Bez wątpienia jest to rzecz zastanawiająca, ponieważ w najlepszym przypadku oznacza, że od dawna brakuje nam wizji oraz sprawczości. W najgorszym, czego także wykluczyć nie można, że czynni byli tu inni "szatani" (cytując klasyka), zaś dysproporcja w rozwoju nie jest dziełem wyłącznie przypadku. Niezależnie od odpowiedzi, której zapewne nigdy nie poznamy, warto zwrócić uwagę na kilka barier hamujących rozwój rynku biometanu w Polsce.

Czytaj też

Przede wszystkim i należy powtarzać to tak wytrwale jak Katon wezwanie do zniszczenia Kartaginy – brak kompleksowych ram prawnych, także w zakresie systemowego wsparcia, uwzględniającego specyfikę sektora. W tym względzie nastąpiła niedawno pewna poprawa, ponieważ 7 lipca Sejm przegłosował nowelizację ustawy o odnawialnych źródłach energii.

Co ciekawe, projekt zyskał przychylność 438 posłów, przy dziesięciu głosach wstrzymujących się (Konfederacja i Wolnościowcy), nikt nie był przeciwko. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Biometanu, Marek Pitula, krytykował tempo prac nad nowelizacją, mówiąc w wywiadzie dla Teraz-Srodowisko.pl: „(...) założenia obu powyższych ustaw \[o OZE oraz biopaliwach, przyp.red\] były upublicznione blisko dwa lata temu, projekt ustawy nowelizującej ustawę o OZE został skierowany do konsultacji publicznych rok temu, trudno nie odnieść wrażenia, że coś jest nie tak". Warto jednak odnotować w tym kontekście, że zakres zmian był szeroki, ponieważ oprócz biometanu dotyczył również takich obszarów jak: klastry energii, transpozycja REDII w odniesieniu do takich kwestii jak: ciepłownictwo i chłodnictwo, gwarancje pochodzenia, Krajowy Punkt Kontaktowy oraz procedury administracyjne. Ponadto nowelizacją objęto wdrożenie systemu pomocy dla instalacji zmodernizowanych oraz wsparcia operacyjnego czy hybrydowe instalacje OZE. To, niestety, w naturalny sposób wpłynęło na tempo prac. 

Wracając jednak do biometanu, nowe przepisy dotyczą:

-       wprowadzenia definicji biometanu;

-       doprecyzowania definicji biogazu rolniczego;

-       określenia zasad wykonywania działalności w zakresie wytwarzania biometanu;

-       utworzenia rejestru wytwórców biogazu;

-       rozszerzenia zakresu rejestru przedmiotowego wytwórców biogazu rolniczego;

-       odejścia od systemu wsparcia biogazu rolniczego w postaci świadectw pochodzenia;

-       wprowadzenie systemu wsparcia operacyjnego dla biometanu.

Nowelizacja wprowadza także zmiany w ustawie Prawo energetyczne, dotyczące m.in. rozszerzenia definicji paliw gazowych, wskazania alternatywnej możliwości wykonania przyłącza do sieci gazowej oraz poszerzenia zakresu działania Prezesa URE.

Czytaj też

Kolejną istotną przeszkodą dla produkcji biometanu w Polsce jest bariera finansowa. Uruchomienie wytwórni biometanu wiąże się ze znacznymi nakładami inwestycyjnymi, związanymi choćby z nabyciem gruntów czy technologią. Rozważając o pułapkach, które czyhają na nas w drodze do biometanowego Eldorado warto również wspomnieć (ich szersze omówienie wymaga odrębnego opracowania) o takich kwestiach jak logistyka surowcowa, bo choć nasz kraj posiada znaczne zasoby rolne i leśne, to potrzebne są także mechanizmy gromadzenia, przechowywania oraz transportu, bez których zasięg terytorialny całego przedsięwzięcia będzie ograniczony. Biorąc pod uwagę, że „projekt" szacowany jest obecnie na kilkadziesiąt miliardów złotych (ostrożnie licząc), to nieodzowną kwestią wydaje się także zbudowania wokół niego szerokiego konsensusu społecznego. Postrzeganie i akceptacja biometanu przez ogół społeczeństwa może wspierać lub utrudniać rozwój rynku. W Polsce świadomość w tym zakresie wydaje się być niestety dość ograniczoną. To potencjalnie problematyczne, ponieważ nie ma się co oszukiwać – będą pojawiały się obawy o zapach, hałas, walory estetyczne, itd. Jeżeli nie podejdziemy do nich na poważnie, jak np. do kwestii edukowania o atomie, to wielkie plany zmienią się z czasem w wielkie rozczarowanie.

Podsumowując – uwolnienie potencjału, który skrywa biometan (energetycznego, klimatycznego, ogólnogospodarczego, itp.) wymaga prowadzenia wielopłaszczyznowej i skoordynowanej polityki. Należy również całymi garściami czerpać z doświadczeń krajów, w których sektor biometanu rozwija się prężnie - szczególnie mam tu na myśli Francję, Niemcy, Wielką Brytanię, Danię czy Szwecję. Naprawdę nie musimy wymyślać prochu na nowo, ani uczyć się na własnych błędach – wystarczy, że wyciągniemy wnioski z sukcesów i porażek naszych partnerów.

Jakub Kajmowicz, były redaktor naczelny Energetyka24.com a obecnie stały współpracownik portalu

Reklama
Reklama

Komentarze