Reklama

Analizy i komentarze

„Era tanich paliw kopalnych przeminęła”. Przed UE ważna decyzja o strategii na lata

Ursula von der Leyen i Charles Michel
Ursula von der Leyen i Charles Michel
Autor. European Union

Jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego państwa członkowskie UE wytyczą kierunki kluczowe dla przyszłości wspólnoty. Jeden z think tanków podpowiada, jak wykorzystać doświadczenia z ostatnich lat, aby transformacja energetyczna była efektywna i nie skończyła się Unią „dwóch prędkości”.

W czwartek przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel zjawi się w Warszawie, by porozmawiać o priorytetach unijnej polityki. Podczas konsultacji strategicznych z polskim rządem nie zabraknie dyskusji na temat kierunków dla energetyki w Unii Europejskiej. Michel odbywa rozmowy nieprzypadkowo – trwają uzgodnienia programu strategicznego dla UE na lata 2024-2029, a przyjęcie planu zaplanowano na czerwiec tego roku.

Tak się złożyło, że think tank Strategic Perspectives właśnie opublikował raport „Ekonomiczne Bezpieczeństwo i Spójność Unii Europejskiej”, będący podpowiedzią, co już w UE działa, a co należy poprawić.

Reklama

Ostrzeżenie przed transformacją „dwóch prędkości"

Autorzy przestrzegają decydentów m.in. przed transformacją „dwóch prędkości”. To sytuacja, w której, choć UE ma być solidarnym i wspólnym rynkiem, to część państw może zyskać lub już zyskuje pewne przewagi. Jak wskazano, w tym gronie są najbardziej zamożne państwa, jak Francja i Niemcy, dysponujące większym dostępem do finansowania ambitnych przedsięwzięć lub sprowadzania zagranicznych inwestycji do siebie. Znaczenie ma też sytuacja wyjściowa każdego z członków UE – część państw dopiero rozwija np. te gałęzie przemysłu, które przydadzą się w transformacji.

Problem transformacji „dwóch prędkości” dotyczy także zasobności portfeli obywateli poszczególnych państw UE. Nie wszyscy mogą pozwolić sobie na poniesienie kosztów związanych z wymianą auta spalinowego na elektryczne, zainwestowania w pompę ciepła czy własne źródło energii elektrycznej, jak panele fotowoltaiczne.

Reklama

Dlatego Strategic Perspectives apeluje, by w UE uspójniono działania w ramach wielu funkcjonujących już programów, skierowanych zarówno dla gospodarstw domowych (jak dopłaty do wymiany źródeł ciepła itd.), jak i firm operujących w Europie. Pomóc w obniżeniu kosztów transformacji ma natomiast europejski przemysł, który po doinwestowaniu (co też jest wśród postulatów think tanku), zacznie dostarczać tańsze, wyprodukowane na Starym Kontynencie, auta elektryczne itd. Już teraz, według prognoz nieuwzględniających dodatkowe inwestycje w moce produkcyjne, elektryki mają cenowo zrównać się ze spalinowymi autami w 2026 r. Gra toczy się o to, czy na sprzedaży takich aut zarabiać będą firmy z Chin i USA, czy też z Europy.

W całej wspólnocie – rekomenduje think tank – powinna zostać natomiast wdrożona Europejska Strategia Przemysłowa (trochę na wzór amerykańskiego Inflation Reduction Act), która rozruszałaby „zielone” gałęzie unijnego przemysłu.

Reklama

Koniec z tanimi paliwami kopalnymi

W kwestii kosztów transformacji analitycy zwracają uwagę na to, że część gospodarstw domowych wiele swoich pieniędzy traci przez ostatnie turbulencje na rynku paliw czy energetycznym. „Era tanich paliw kopalnych przeminęła” – kwitują twórcy raportu. Wskazują przy tym, że uzależnianie się od paliw kopalnych odbije się negatywnie na konkurencyjności gospodarek i na portfelach obywateli UE.

Jako przykład podano szanse, jakie niesie dekarbonizacja sektora energetyki – pod warunkiem że będzie zharmonizowana. „Do 2035 r. dekarbonizacja elektroenergetyki obniży ceny energii elektrycznej o 12 proc., a dla gospodarstw domowych o 2/3. Do 2040 roku oznaczałoby to oszczędności do 449 mld euro” – czytamy. Rezygnacja z importu gazu, ropy i węgla przyniosłaby kolejne setki miliardów więcej w budżetach zarówno państwa, jak i gospodarstw domowych. Oszacowano, że zaoszczędzonoby w ten sposób 856 mld euro.

Rok 2040 rokiem przełomu

W raporcie wiele miejsca poświęcono kolejnemu, kluczowemu z perspektywy unijnych zeroemisyjnych ambicji, terminowi – mowa o 2040 roku. Wówczas UE chciałaby (nie zapadły jeszcze wiążące decyzje) obniżyć całkowite emisje o 90 proc. W tej chwili osiągnięcie tego poziomu redukcji wydaje się niemożliwe, ale jak pokazuje jeden z modeli przyjętych przez analityków, UE jest na dobrej drodze, by tak się stało. W dodatku bez większych, dodatkowych inwestycji.

Według Strategic Perspectives sektor elektroenergetyczny w UE już w 2037 roku mógłby być o 90 proc. mniej emisyjny i to w scenariuszu BAU (business-as-usual, czyli nieuwzględniającym ambitniejszego podejścia).

Wyliczono, że zapotrzebowanie na energię elektryczną w UE w 2040 roku wyniesie ok. 4019 TWh (w 2019 było to 2780 TWh). Aby 80 proc. zapotrzebowania pokryć dzięki generacji z odnawialnej energetyki (dodatkowe 10 proc. zapewni energetyka jądrowa) konieczne jest oddawanie rocznie ok. 70 GW nowych mocy OZE. Tymczasem w 2023 roku UE już przekroczyła ten poziom – zaczęło działać 56 GW nowych instalacji fotowoltaicznych i 17 GW wiatrowych (na lądzie i morzu). Gdyby trend się utrzymał, to spadek emisji z elektroenergetyki o 90 proc. nastąpi w 2037 r. W dodatku szacunki powstały bez uwzględnienia rozwoju mocy z elektrowni jądrowych, a te przecież mają wzrosnąć.

„Jeżeli kolejne etapy transformacji zostaną dobrze zaprojektowane, mogą zamienić się w wielkoskalową strategię bezpieczeństwa energetycznego. Elektryfikacja w gospodarce, zwiększenie udziału OZE i poprawa efektywności tylko zwiększą niezależność energetyczną UE” – konkludują autorzy raportu.

Reklama
Reklama

Komentarze