Reklama

OZE

OZE hitem targów w Hannoverze: "Początek słonecznej rewolucji" [RELACJA]

Fot. Aric Smith / Flickr
Fot. Aric Smith / Flickr

Rozwiązania bazujące na fotowoltaice to tegoroczny hit na energetycznych salonach. Podczas targów w Hannoverze duże emocje wzbudzały połączone technologie solarne ze sprawnym magazynami energii i obudowane software’em zarządzającym przepływem energii.

EnBW, jeden z czterech największych niemieckich koncernów energetycznych. Ofiara Energiewende – zeszły rok zamknęli ze stratą 1,8 mld euro, co i tak w porównaniu do kolegów z branży: E.ONu – 16 mld euro pod kreską, RWE – 5,7 mld euro poniżej zera i Vattenfallu – strata na poziomie 2,8 mld euro; nie robi wrażenia. Tradycyjnie koncern żył z infrastruktury przesyłowej na terenie Badenii-Wittembergii, sieci dystrybucyjnej oraz obrotu prądem. Od początku roku wyjątkowo skutecznie odłączają swoich klientów od własnej infrastruktury.

W styczniu na rynek wprowadzili nowy produkt – EnBW Solar+. Całość składa się z trzech produktów: dachowe panele fotowoltaiczne, magazyn energii i odpowiedni, bardzo rozbudowany software, dzięki któremu całością można zarządzać. A jest czym. 

- W Niemczech, jeśli jest słonecznie i wietrznie i w związku z tym wiele instalacji OZE produkuje prąd, prawnie wymagane jest obniżenie ich wydajności do 70 proc. – opowiada nam Stefan Wresch, twórca i menedżer zarządzający projektem Solar+  w EnBW. – Nasze oprogramowanie nie obniża sprawności paneli. „Niechcianą” w systemie część przekazuje do magazynu energii, którą można wykorzystać później – tłumaczy. 

Nie zawsze jednak mieszkańcy jednego domu są w stanie zużyć tyle prądu, ile wyprodukują. Odpowiedzią koncernu jest „Stromgeschenk”, czyli prezent w postaci prądu, jakim ich klienci mogą obdarować bliskich. 

- Weźmy taki przykład: rodzice w domu jednorodzinnym mogą prąd wyprodukowany z paneli fotowoltaicznych na ich dachu, przesłać do mieszkania córki, studiującej w mieście oddalonym od ich domu o 100 km – obrazuje Wresch. – Mogą też obdarować nim swoich sąsiadów, albo przesłać prąd ze swojego dachu do wybranej kolumny ładującej samochody elektryczne. Dlatego naszym hasłem jest to, że potrafimy dzielić słońce – dodaje.

Zobacz także: Paraliż innowacyjny w polskiej energetyce. „Te same kategorie, co w epoce Gierka” [KOMENTARZ]

Sieć stacji ładowania pojazdów napędzanych energią elektryczną EnBW jest jeszcze niewielka. Koncern chwali się, że pokrywa ok. 20 proc. niemieckich autostrad i naturalnie największa część z tego zlokalizowana jest w Badenii-Wittembergii. 

- Nadal dużym wyzwaniem jest dla nas elektromobilność. Oczywiście robimy co w naszej mocy, ale ta zmiana jest trudna do przeprowadzenia zarówno pod kątem budowy infrastruktury, jak i zmiany przyzwyczajeń użytkowników samochodów – wyraża opinię twórca produktu Solar+.

Niemniej produkt odpowiada na wiele innych pytań, które nurtują nas w kontekście samowystarczalności energetycznej i oparcia systemu na odnawialnych źródłach. Jednym z nich jest jakość baterii i to, jaka będzie ich efektywność po paru latach. Wszelkie wątpliwości nikną, kiedy dowiadujemy się, że koncern z południa Niemiec oferuje swoim klientom 10 lat gwarancji na magazyn energii.

Brzmi wspaniale, nic dziwnego, że niemieccy konsumenci ochoczo ruszyli na zakupy. Stefan Wresch zdradza nam, że od początku roku sprzedali już 500 systemów Solar+.  Jesteśmy z tego bardzo dumni – kwituje z uśmiechem na twarzy.

 Jak to się stało, że koncern żyjący z tradycyjnej infrastruktury dystrybuującej prąd stara się odłączyć swoich klientów od sieci?

- Jeśli my tego nie zrobimy, to zrobi to ktoś inny. Nasza firma poprzez szereg zdarzeń znalazła się w trudnej sytuacji, w międzyczasie energetyka zmieniła się i musimy znaleźć obszar działalności odpowiadający na współczesne potrzeby klienta – tłumaczy przedstawiciel koncernu EnBW.

Energetycy z Badenii-Wittembergii nie są jedyni. Na łamach naszego portalu wspomnialiśmy o ofercie E.ONu dla klientów prowadzących firmy, którzy mogą się zaopatrzyć w 10 MW magazyn energii. Innogy (RWE) z kolei stawia na elektromobilność – w planach ma rozbudowę swojej dziś liczącej ok. 5 tys. kolumn sieci punktów ładowania. Na zakończonych 28 kwietnia targach w Hannoverze reklamowali swoje usługi w zakresie doradztwa i skutecznego przeprowadzenia inwestycji w farmy wiatrowe dla klientów indywidualnych.

Koło zamachowe magazynowania energii 

S4 Energy, młoda firma z Holandii. - Mamy 7 lat, więc właśnie wychodzimy z fazy start-upu – uśmiecha się Dominique Becker Hoff, dyrektor ds. projektów w S4 Energy.

Na targi do Hannoveru przyjechali m.in. z wyjątkowo sprawnym – firma podaje 94 proc. – magazynem energii bazującym na technice koła zamachowego.

- Klasycznie przy wykorzystaniu tej metody koło przetwarza energię elektryczną na energię obrotową, a później zwalniając oddaje ją z powrotem – tłumaczy Becker Hoff. – My usprawniliśmy tę technologię. Zastosowaliśmy autorskie łożysko, którego straty w wyniku tarcia są pomijalne, a do tego zwiększyliśmy masę koła, dzięki czemu możemy zmagazynować dużo energii przy niewielkich jej stratach – wyjaśnia.

Rozwiązanie znalazło zastosowanie w praktyce, w dużym zakładzie mleczarskim w Holandii i rzeczywiście okazało się być niezwykle przydatne dla stabilizowania sieci. Testy, jakie przeprowadzili w jednej z przemysłowych instalacji wykazały, że znacząco zmalała amplituda dolnych i górnych pików zapotrzebowania. 

- To jest korzystne zarówno dla sieci, jak i dla użytkownika przemysłowego, ponieważ dzięki temu rozwiązaniu do maszyn dostarczany jest „stabilny” prąd co wpływa na ich żywotność – kwituje.

Holendrzy poza rozwojem technologii magazynowania mocno stawiają na rozwój elektrycznego transportu miejskiego. Dzięki temu chcą wyrównać zmniejszone zapotrzebowanie na prąd w nocy oraz ograniczyć negatywne skutki zanieczyszczenia powietrza w mieście. Dowiedzieliśmy się, że w Królestwie Niderlandów bardzo cenią produkty polskiej firmy Solaris.

Szyba, która produkuje prąd

Z pozoru zwykłe okulary przeciw słoneczne – takie, jak wszyscy zakładamy, aby chronić oczy przed słońcem. Jednak w tym przypadku od patrzenia na słońce „robi się” prąd – szkła okularów pokrywają organiczne ogniwa fotowoltaiczne.

- Ze względu na swoje właściwości mogą pokrywać elektronikę codziennego użytku, przyciemniane szyby w samochodach, czy domach – opowiada Daniel Bahro, który jako doktorant w Karlsruhe Institut für Technologie (KIT) bierze udział przy opracowywaniu technologii fotowoltaicznych. – Co więcej jest to tworzywo w pełni przyjazne środowisku – dodaje.

Tego typu ogniwa fotowoltaiczne opracowane przez KIT są częścią większej rodziny elektronicznych urządzeń wykonanych z tworzyw organicznych. Organiczne półprzewodniki znajdują zastosowanie w diodach typu OLED. Niemniej, prezentowane podczas targów w Hannoverze ogniwa zaprojektowane przez pracowników KIT, nie znalazły jeszcze swojego zastosowania w przemyśle.

- Uważamy, że innowacje pochodzą z nauki, dlatego najpierw rozwijamy technologię, a później szukamy dla niej zastosowania w praktyce – deklaruje Bahro. – Nasza ekspozycja na targach ma na celu zainteresowanie potencjalnych odbiorców naszego wynalazku – wyjaśnia.

Doktorant KIT zapytany o to, czy już niedługo nikt nie będzie potrzebował infrastruktury przesyłowej, ponieważ dzięki fotowoltaice staniemy się samowystarczalni, nie popada w huraoptymizm.

- Narazie rozwijane są technologie indywidualne i zapewne za jakiś czas staną się codziennością. Zapotrzebowania przemysłu jeszcze nie da się w ten sposób zaspokoić – wyraża opinię.

Szwedzki potop inteligentnej sieci

Łączenie technologii pozyskiwania energii z ogniw fotowoltaicznych, jej magazynowania i zarządzania zapotrzebowaniem z poziomu software’u to rozwiązanie, które w Skandynawii już nie jest nowinką. Od 4 lat firma Solelia Greentech rozwija „słoneczny bank energii”. Rozwiązanie łączy cztery elementy: wytwarzanie energii z paneli fotowoltaicznych umieszczonych na dachach domów lub przy stacjach ładowania pojazdów elektrycznych, administracyjny system przyznawania certyfikatów pochodzenia, ładowanie samochodów i system bilansujący zużycie. To znaczy, że system kompleksowo zajmuje się obsługą prądu ze słońca łącząc dane od prosumentów, z administracją publiczną i dzięki systemowi IT bilansuje zużycie – wysyła energię z miejsca gdzie jest wytwarzana, dokładnie tam, gdzie jest potrzebna.

Obecnie prowadzą projekt Solar Charger 2020, w ramach którego będą testować rozwiązania wielkoskalowe – obejmujące całość systemu, nie tylko własnych klientów. Badania będą prowadzone w szwedzkim mieście Uppsala i norweskim Tromsø. Do współpracy zaprosili kilka innych firm z obu krajów.

- Rosnąca produkcja energii z paneli fotowoltaicznych sprawia, że musimy się zastanowić w jaki sposób pozytywnie wpłynąć na zmiany w sieci, które stają się co raz większym problemem dla stabilności – mówił podczas inauguracji programu, Per Wickman, prezes zarządu spółki Solelia Greentech. – Ten projekt pokazje, że energia solarna dostarczana do systemu energetycznego może być użyta dokładnie, tam, gdzie akurat jest najbardziej potrzebna, co pomaga w utrzymaniu stabilnego systemu – uważa. 

Technologie, które zostały już wdrożone na rynkach zachodnich i północnych, wskazują, że wkraczamy w zupełnie nową epokę. Wielkoskalowe rozwiązania magazynowania energii i smart grid, które jeszcze niedawno wydawały się pieśnią przyszłością powoli wchodzą w fazę komercjalizacji. Należy uważać, żeby nie zostać w tyle.

Zobacz także: Polskie przepisy ws. biopaliw wciąż niezgodnie z unijnym prawem

Reklama
Reklama

Komentarze