Na posiedzeniu sejmowej komisji skarbu, prezes PKN Orlen Jacek Krawiec poinformował, że rafineria w Możejkach jest na granicy rentowności. Taki stan rzeczy to pochodna wielu czynników, wśród których należy wymienić zmiany na światowych rynkach paliwowych (rewolucja łupkowa w USA, rozwój zakładów petrochemicznych na Bliskim Wschodzie), konsekwentne sabotowanie przez Rosjan rurociągu Przyjaźń- Północ a także nieprzychylną politykę władz litewskich.
To właśnie w wyniku stanowiska Wilna brakiem jakiegokolwiek rozstrzygnięcia zakończyły się ubiegłoroczne rozmowy w sprawie odbudowy krótkiego odcinka torów pomiędzy Możejkami a Łotwą (to najbardziej rentowny szlak eksportowy wspomnianej rafinerii). Warto przypomnieć, że zostały one rozebrane przez litewskie koleje państwowe w 2008 r. a Orlen skierował w tej sprawie skargę do Komisji Europejskiej. W jej wyniku w marcu ubiegłego roku KE wszczęła przeciwko przewoźnikowi postępowanie. Niemożność pozytywnego rozwiązania wspomnianej sprawy wynika prawdopodobnie z czerpania przez stronę litewską dużych zysków z obowiązujących taryf przewozowych (płocki koncern bezskutecznie apelował o ich obniżenie) a także z chęci kierowania eksportu z Możejek do Kłajpedy (konkurującej z innymi portami bałtyckimi).
Zablokowanie przez władze w Wilnie kupna terminalu naftowego w Kłajpedzie przez Orlen, czy wspomniana powyżej kwestia torów łączących rafinerię płockiego koncernu z Łotwą to oczywiście niejedyne problemy jakie stanęły przed Polakami. Nie udało się bowiem także uzyskać dofinansowania na budowę rurociągu łączącego Możejki z największym litewskim portem (rozmowy w tej sprawie prowadził m.in. były już ambasador RP na Litwie Janusz Skolimowski). Tymczasem koszt tej infrastruktury to aż 110 mln $.
W tym kontekście podkreślenie kruchej rentowności Możejek przez prezesa Krawca podczas ostatniego posiedzenia komisji skarbu państwa nie powinno dziwić. Koncern z Płocka w obliczu niesprzyjających czynników zewnętrznych stara się -także za pomocą dyskursu- poprawić swoją sytuację na Litwie. To właśnie dlatego zaakcentowano publicznie potrzebę budowy rurociągu do Kłajpedy nie odcinając się jednocześnie od możliwości sprzedaży Możejek (zamiast jednoznacznego „nie” stwierdzono, że na dzień dzisiejszy nie ma na nie kupca). To oczywista próba nacisku największego pracodawcy na Litwie na władze litewskie, które przecież początkowo w ogóle wykluczały możliwość powstania wspomnianej infrastruktury przesyłowej podkreślając, że nie wiadomo czy pozytywnie wpłynie ona na kondycję państwowej spółki Klaipedos Nafta. Tym samym realna groźba spieniężenia litewskiej rafinerii Orlenu jest niewielka nie tylko z powodu skali wiążących się z nią inwestycji (niedawny generalny remont), ale także kontekstu politycznego (Rosja), który przyświecał od samego początku całemu projektowi..