Reklama

Portal o energetyce

Obama sięga po doktrynę Reagana

Nikt nie przypuszczał, że groźba Waszyngtonu wystosowana pod adresem Moskwy w związku z kryzysem krymskim a dotycząca wykorzystania rewolucji łupkowej jako środka politycznego nacisku na Kreml, zostanie tak szybko zrealizowana. Nie chodzi bynajmniej o gaz łupkowy, ale uwolnienie przez Stany Zjednoczone własnych rezerw ropy naftowej, które od dłuższego czasu utrzymują się na rekordowym poziomie dzięki pozyskiwaniu surowca ze złóż niekonwencjonalnych.   

Uwalniając 5 mln baryłek ropy ze strategicznych rezerw USA administracja prezydenta Baraka Obamy wysłała czytelny sygnał do Władimira Putina:

„Macie ochotę odbudowywać Związek Sowiecki? To będziemy z wami rozmawiać jak z Sowietami”.

USA sprzedały bowiem swoje zapasy czarnego złota po raz pierwszy od 1990 roku a „miękki” Obama zaczerpnął z bogatej spuścizny doktryny Reagana. To przecież porozumienie z królem Arabii Saudyjskiej pozwoliło Ameryce w latach 80tych XX wieku istotnie ograniczyć dochody ZSRS, którego budżet w lwiej części opierał się na zyskach ze sprzedaży ropy naftowej.

Skoro już o czasach zimnej wojny mowa to w kontekście naftowym analogii w odniesieniu do teraźniejszości jest znacznie więcej:

  • Struktura budżetu Rosji nadal uzależniona jest od wahań ceny baryłki ropy naftowej. Z tym, że jest to dziś kraj znacznie słabszy gospodarczo od Sowietów i mimo wszystko kapitalistyczny ze wszystkimi tego skutkami (Unia Celna w żadnym stopniu nie może się równać z RWPG).

  • Stany Zjednoczone niezmiennie łączą doskonałe relacje z Arabią Saudyjską, którą zapewne byłyby w stanie nakłonić do zwiększenia wydobycia surowca.

  • Waszyngton posiada także wielki wpływ na Międzynarodową Agencję Energetyczną, która powstała po szokach naftowych lat 70tych. Wpływ, który z pewnością jest w stanie przełożyć się na uwolnienie rezerw jej 28 krajów- członków (głownie europejskich).

Tradycyjne środki zimnowojenne uzupełnia natomiast zupełnie nowy wachlarz możliwości pozostający w rękach prezydenta Obamy (abstrahując od rezerw ropy łupkowej).

  • USA zachowują olbrzymi wpływ na politykę Iraku. Dzięki powrotowi do pełnej sprawności operacyjnej terminalu naftowego w Basrze, kraj ten był wstanie w lutym br. wyeksportować na południe średnio 2,5 mln baryłek ropy dziennie, najwięcej od 1979 roku i o 390 tys. b/d więcej niż miesiąc wcześniej. W dodatku podczas kluczowego momentu kryzysu krymskiego (12 marca) turecki minister energii i zasobów naturalnych Taner Yildiz oświadczył, że „Turcja będzie dostarczać iracką ropę naftową na rynki światowe”. Informacja ta oznacza, że eksport irackiej ropy jeszcze bardziej wzrośnie dzięki efektywniejszemy wykorzystaniu przesyłu przez Kurdystan.

  • Waszyngton może próbować wpłynąć także na sojusz energetyczny amerykańskiego ExxonMobil i Rosnieftu. Tym bardziej, że amerykański koncern podpisał z rządem Ukrainy (jeszcze w okresie urzędowania Janukowycza) umowę na przeprowadzenia odwiertów na południowy-zachód od Krymu... Partnerstwo z Exxonem ma w kontekście technologicznym bardzo ważne znaczenie dla Rosjan próbujących uwolnić swoje zasoby na Dalekiej Północy.

Jak widać reakcja Waszyngtonu na kryzys krymski nie ogranicza się do zwiększenia zaangażowania militarnego w Polsce, państwach bałtyckich i na Morzu Czarnym, czy zapowiedzi sankcji, które dotkną Moskwę. Amerykanie przystępują do działania i dają Kremlowi jasny sygnał, że jego podstawy gospodarcze są bardzo kruche i z łatwością można je podważyć, co dla sytuacji wewnętrznej Rosji będzie miało znacznie gorsze skutki niż prozachodnie aspiracje Ukrainy.

Reklama

Komentarze

    Reklama