Reklama

Atom

Nowe otwarcie ws. polskiej elektrowni atomowej? „Azjatycka ofensywa” [ANALIZA]

Fot. me.gov.pl
Fot. me.gov.pl

Ministerstwo Energii intensyfikuje kontakty z Japonią i Koreą Południową. Wielkim nieobecnym w wyścigu o polski atom są Chiny.  

Oficjalnie program budowy polskiej elektrowni atomowej cały czas się toczy (w marcu br. rozpoczęły się badania lokalizacyjne i środowiskowe). Jednak w rzeczywistości projekt to nadal duża niewiadoma. Decyzja o jego kontynuacji ma zostać podjęta do końca roku, co związane jest z pracami nad nową strategią energetyczną Polski, w której zostanie określony miks energetyczny. Wpływ na nią będzie mieć m.in. pakiet zimowy, którego założenia, w formie zaproponowanej przez Komisję Europejską, bardzo mocno uderzają w energetykę węglową i wymuszają transformację całego sektora w kierunku niskoemisyjności.

Siłownia jądrowa mogłaby być odpowiedzią na zaostrzające się wymogi klimatyczne w UE – oczywiście pod warunkiem skutecznej neutralizacji zapisu o progu emisyjności CO2 (do 550 g/kWh) dla poszczególnych instalacji. Gdyby nie dotyczył on konkretnych elektrowni to atom zmniejszyłby emisyjność całego sektora. Taki scenariusz jest tym ciekawszy ponieważ siłownie jądrowe mogą pracować w podstawie systemu elektroenergetycznego (w przeciwieństwie do Odnawialnych Źródeł Energii) i zachowują pewien zakres elastyczności w produkcji energii (co pozwala dopasować ich pracę do źródeł, które są zmienne np. ze względu na wietrzność, czy nasłonecznienie).

Oprócz konieczności neutralizacji progu emisyjności CO2 dla poszczególnych instalacji polski projekt jądrowy napotyka również na inne trudności. Przede wszystkim problematyczne jest samo finansowanie budowy siłowni – według różnych szacunków mówimy o 40-60 mld zł. Ministerstwo Energii chciałoby zrealizować inwestycję bez zewnętrznego partnera strategicznego za pomocą spółek kontrolowanych przez skarb państwa. Tymczasem polityka klimatyczna UE, czy pakiet zimowy będą bardzo mocno uderzać finansowo w te podmioty. Ponadto, poniosły one olbrzymią kontrybucję na rzecz programu restrukturyzacji górnictwa, a w niektórych wypadkach również duże koszty akwizycji aktywów zagranicznych w ramach repolonizacji energetyki (kupno własności EDF w Polsce przez PGE).

Odrębnym problemem dla projektu atomowego w Polsce są kłopoty finansowe największych graczy sektora energetyki nuklearnej na świecie (Westinghouse, Areva), oraz spora niepewność dla wspomnianej branży w UE, która po decyzji Niemiec o odejściu od atomu coraz mocniej wspiera Odnawialne Źródła Energii. Opuszczenie struktur europejskich przez Wielką Brytanię, która zdecydowała o powrocie do energetyki jądrowej (projekt Hinckley Point C), może nasilić ten proces. 

Większość ekspertów uczestniczących w niedawnym, zamkniętym Forum dotyczącym pakietu zimowego, który zorganizowała Energetyka24 podkreślała, że zapis o progu 550 g/kWh jest propozycją, którą w toku negocjacji będzie można zneutralizować. W takim wypadku atom mógłby wspomóc Polskę w wypełnieniu zaostrzającej się polityki klimatycznej UE.

Dużo poważniejszym problemem do pokonania jest kwestia finansowania i znalezienia firmy, która dostarczyłaby technologię. Nieprzypadkowo w ostatnim czasie resort energii zaktywizował swoje działania dotyczące obu kwestii. Chodzi tu przede wszystkim o intensyfikację kontaktów z Koreą Południową i Japonią. Obydwa kraje posiadają olbrzymi przemysł jądrowy, który jest nieustannie rozwijany (w drugim ze wspomnianych państw następuje powrót do atomu po wypadku w Fukushimie, gdy z powodu tsunami awarii uległa jedna z elektrowni).

„Koreańczycy zaintrygowali polskie władze. Ich oferta to mniejsze od dotychczas rozpatrywanych reaktory, które łącznie mogłyby dać docelowo moc interesującą Ministerstwo Energii, ale przy o wiele mniejszych nakładach finansowych. W takim wypadku nie byłyby konieczne także gigantyczne inwestycje w sieci przesyłowe, aby nowe bloki włączyć do systemu elektroenergetycznego” – twierdzi źródło Energetyka24.

Japończycy również nie próżnują. Na początku maja Narodowe Centrum Badań Jądrowych (NCBJ) podpisało umowę o współpracy z Japońską Agencją Energii Atomowej. Dotyczy ona rozwoju technologii reaktorów wysokotemperaturowych (HTR, High Temperature Reactor). W tym samym czasie swoje biuro w Warszawie otwarło Mitsubishi Hitachi Power Systems. Japońskie ministerstwo przemysłu organizuje również w sierpniu wizytę studyjną dla polskich dziennikarzy, w ramach, której odwiedzą oni elektrownię atomową w Tokohamie zbudowaną m.in. przez Mitsubishi oraz elektrownię Kashiwazaki-Kariwa zbudowaną m.in. przez Hitachi.

Najwyraźniej gra o polski atom rozpoczyna się na nowo, a nowa strategia energetyczna może przynieść niespodziankę w postaci przyśpieszenia projektu. Wielkim nieobecnym toczącej się rozgrywki są Chiny. Jeszcze w ubiegłym roku przy okazji wizyty prezydenta CHRL w Warszawie spekulowano, że chiński kapitał może zaangażować się w polski projekt jądrowy. Było to tym bardziej prawdopodobne, że podobne zainteresowania Pekin przejawia w ościennych krajach np. Czechach.

Chiński kapitał jest coraz aktywniejszy w Europie Środkowej i najczęściej związany ze służbami. Co ciekawe koncentruje się on na newralgicznych odcinkach lokalnych gospodarek jak bankowość czy energetyka. Tworzy to spore ryzyko ponieważ Państwo Środka jest mocarstwem rywalizującym politycznie ze Stanami Zjednoczonymi – naszym głównym sojusznikiem. Tymczasem pompowanie miliardów dolarów w poszczególne państwa nie jest darem, ale transakcją wiązaną tworzącą liczne zależności. Państwo polskie jest tego świadome. Działalność Japonii i Korei Południowej, amerykańskich sojuszników, jest w tym zakresie dużo bezpieczniejsza” – twierdzi źródło Energetyka24.

Podobne sygnały dobiegają m.in. z raportów środkowoeuropejskich kontrwywiadów o czym pisaliśmy w naszym opracowaniu na ten temat

Reklama
Reklama

Komentarze