Reklama

Gaz

Niemiecki think tank: Nord Stream 2 niepotrzebny. „Ten projekt jest przedsięwzięciem nieopłacalnym”

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

„Nord Stream 2 jest Europie niepotrzebny, ten projekt może przynieść głównie straty” – stwierdzenia takie padały dotychczas wyłącznie w Warszawie, Kijowie, Wilnie, Tallinie czy Rydze. Ostatnio jednak, podobne wnioski wysnuto także… w Berlinie. Do takich konkluzji doszedł bowiem Niemiecki Instytut Studiów Ekonomicznych (Deutsches Institut für Wirtschaftsforschung, DIW), jedna z najstarszych niemieckich instytucji analitycznych. Eksperci tej organizacji przygotowali raport, który pokazuje, że nie ma ekonomicznych przesłanek stojących za realizacją projektu Nord Stream 2.

Niemiecki Instytut Studiów Ekonomicznych, założony w roku 1925, to potężna i poważana jednostka badawcza z siedzibą w Berlinie, która zatrudnia kilkuset ekspertów zajmujących się szeroką paletą zagadnień. W ramach swej pracy, DIW publikuje raporty tygodniowe, które są wyczerpującymi analizami na ważkie tematy gospodarcze, polityczne i społeczne. Dokument, który ujrzał światło dzienne 4 lipca dotyczył kontrowersyjnego projektu Nord Stream 2. Niemieccy analitycy nie zostawili na tym przedsięwzięciu suchej nitki – stwierdzili wprost, że ekonomiczne podstawy do realizacji podbałtyckiego połączenia są wątpliwe, a Europie przynieść ono może głównie straty finansowe.

Eksperci DIW swój wywód zaczynają od prognozy dotyczącej zużycia gazu w RFN i Unii Europejskiej. „Scenariusze polityk klimatycznych dla Niemiec prawie jednoznacznie zakładają, że udział gazu ziemnego w miksie energetycznym będzie w tym kraju spadać. Ze względu na niskie ceny energii elektrycznej w przewidywalnej przyszłości oraz z uwag na nadwyżkę mocy elektrowni konwencjonalnych tudzież dynamiczny rozwój źródeł odnawialnych i technologii magazynowania energii, gaz ziemny nie będzie odgrywał istotnej roli w energetyce. Spadnie także konsumpcja błękitnego paliwa na cele grzewcze oraz w przemyśle” – piszą autorzy raportu. Analitycy DIW zauważają też, że spadek zapotrzebowania na gaz będzie odnotowany w skali całej Unii Europejskiej.

Eksperci Instytutu krytykują też unijne dokumenty prognozujące zużycie gazu w obrębie Wspólnoty. „Scenariusz Referencyjny UE, który został użyty przy planowaniu Nord Stream 2, zakłada utrzymanie stałego zapotrzebowania na błękitne paliwo, ale jego założenia i metodologia są kontrowersyjne” – twierdzą autorzy dokumentu. Ich zdaniem, Scenariusz faworyzuje paliwa kopalne, przeszacowując ich znaczenie zwłaszcza w obrębie energetyki, błędnie wyznacza rozwój technologii CCTS (przechwytywania, transportu i składowania dwutlenku węgla) oraz nie docenia rozwoju technologicznego źródeł odnawialnych. Analitycy DIW podkreślają, że założenia Scenariusza zostały skrytykowane przez Europejski Trybunał Obrachunkowy.

Zdaniem analityków DIW, poziom zdywersyfikowania źródeł gazu dla UE jest na tyle wysoki, że gwarantuje bezpieczeństwo energetyczne. Oznacza to, iż dodatkowa rura mająca (zdaniem jej orędowników) zapewnić Unii stabilne dostawy błękitnego paliwa jest niepotrzebna. „Europa potrafiłaby zagwarantować sobie odpowiednie ilości gazu ziemnego, nawet jeśli Rosjanie zakręciliby jej kurki” – twierdzą autorzy raportu. Poza tradycyjnymi dostawami realizowanymi przez gazociągi, kraje UE mogą też polegać na swoich licznych terminalach LNG, które – jak zaznaczają analitycy DIW - obecnie wykorzystywane są w zaledwie 25%.

Autorzy raportu pochylają się także nad kwestiami finansowymi. „Dokładna wycena projektu jest niemożliwa ze względu na brak wiarygodnych danych. Jednakże, finansowe i handlowe analizy wskazują, że drugiej nitce Nord Streamu daleko do opłacalności (…). Budowa rury nie sprawi, że w Europie wzrośnie sprzedaż rosyjskiego gazu, a niskim przychodom towarzyszą w tym przypadku wysokie koszty. W rezultacie, z budowy Nord Stream 2 nie da się osiągnąć zysku (…). Prawdopodobnie cześć kosztów poniosą niemieccy konsumenci” – piszą eksperci DIW.

Raport Niemieckiego Instytutu Studiów Ekonomicznych koresponduje z analizą rosyjskiego Sbierbanku, o której serwis Energetyka24 pisał w czerwcu 2018 roku. Dokument ten, przeznaczony dla potencjalnych inwestorów, stwierdzał, że wszystkie megaprojekty Gazpromu – Nord Stream 2, Turkish Stream i Siła Syberii – mogą się zwrócić spółce dopiero za kilkadziesiąt lat i przeczą logice biznesowej. Dokładne wyliczenia przeprowadzone przez Sbierbank pokazują, że nawet przy założeniu, że Nord Stream 2 będzie zapełniony w 60%, inwestycja może się zamortyzować dopiero po 20 latach. Zdaniem analityków z rosyjskiego banku, nawet terminowe oddanie Nord Stream 2 nie gwarantuje, że uda się wykorzystać zdolności przesyłowe gazociągu. Wciąż bowiem pod znakiem zapytania stoi to, czy uda się oddać przed 2020 rokiem do użytku gazociąg Eugal, mający przesyłać dodatkowe wolumeny rosyjskiego gazu z wybrzeża do interioru. Więcej o raporcie Sbierbanku przeczytać można tutaj.

Dokument opublikowany przez DIW jest kolejnym kamieniem milowym w powolnej zmianie narracji wokół gazociągu Nord Stream 2. Przedstawiciele niemieckich oraz unijnych sfer politycznych i ekonomicznych zdają się wreszcie dostrzegać drugie dno tego przedsięwzięcia, na które składają się przede wszystkim polityczne aspiracje Kremla. Pozostaje jednak pytanie: czy „olśnienie” to nie przyszło zbyt późno, by zablokować ten kontrowersyjny projekt.

Całość raportu DIW w języku niemieckim dostępna jest tutaj.

Reklama
Reklama

Komentarze