Rosyjska doktryna wojenna koncentruje się na konfliktach lokalnych nie bez powodów . Po pierwsze miejscem ich występowania jest bezpośrednie otoczenie Federacji czyli obszary byłych sowieckich republik (tradycyjna strefa wpływów) .Po drugie obecny układ międzynarodowy jedynie wśród krajów o małym potencjale i statusie państw niezaangażowanych lokuje pole ewentualnej ekspansji (i to w sprzyjających warunkach politycznych). Spojrzenie na powyższe prawidła uzupełniają dwie historyczne obserwacje: podbój pozwala nadrobić Rosji opóźnienia cywilizacyjne oraz (parafrazując Kennana ) zazdrosne oko Kremla rozróżnia dwa rodzaje sąsiadów - wasali i przyszłych wasali.
Zadziwiający jest odbiór powyższej strategii w państwach, którym potencjalnie ona zagraża...Prezydent Wiktor Janukowycz ratyfikował nową doktrynę wojenną, która definiuje Ukrainę jako państwo niezaangażowane. Z reguły status taki posiadają podmioty o dobrym położeniu geopolitycznym lub bardzo silne militarnie. Brak naturalnych granic Ukrainy z Rosją czy wydatki rzędu 2 mld hrywien na modernizację armii (sic!) nie odpowiadają archetypowi państwa niezaangażowanego.
Kreml przeprowadza zakrojone na szeroką skalę reformy wojskowe a w ich ramach kosztowne zbrojenia , w 2008 roku prowadził wojnę ze swoim sąsiadem. Zgodnie z założeniami nowego ukraińskiego dokumentu Rosja powinna zostać określona jako zagrożenie dla bezpieczeństwa Ukrainy - tak się jednak nie dzieje. W zamian za to Kijów przeprowadza redukcję własnej armii do 75 tys ludzi...
Ukraina i Uzbekistan stanowiły najbardziej odporne na rosyjską integrację (a może raczej rekonkwistę ) byłe republiki sowieckie, które nie przyłączyły się do NATO. W tym roku zarówno Kijów (oficjalny brak akceptacji dla natowskiego kursu uzupełnia znaczenie doktryny wojennej ) jak i Taszkent (zawieszenie członkostwa w OUBZ) wkroczyły na drogę politycznej neutralności.
2 sierpnia z inspiracji Prezydenta Isloma Karimova przegłosowano dokument nakreślający nowe ramy uzbeckiej polityki bezpieczeństwa. Brak baz wojskowych państw trzecich na terytorium Uzbekistanu , czy niewiązania się w sojusze militarne i polityczne przez to państwo ma sens jedynie w przypadku "podbicia amerykańskiej stawki" (USA chcą by Taszkent zastąpił Islamabad w roli strategicznego sojusznika w Azji Środkowej). Z drugiej jednak strony przykład ukraiński pokazuje, że myślenie w kategoriach własnego państwa wśród postsowieckich elit nie cieszy się popularnością. W Rosji przeciwnie.
Płynne granice na przestrzeni wieków - jak wspominał Brzeziński - budziły w Moskwie od zawsze obawy o własne bezpieczeństwo. Jedyną możliwością by je zapewnić było odsunięcie zagrożeń na dużą odległość. Dziś Kreml także poszukuje głębi strategicznej, w swojej potyczce z nowymi a czasem starymi wrogami. W chwili obecnej nie na obszarze państw niezaangażowanych, lecz na Kaukazie. Przyjdzie jednak i na nie pora.
Piotr A. Maciążek