Rosyjskie "wygibasy" przy okazji projektu Turkish Stream (a więc planowanego gazociągu z Rosji do Turcji, który miałby omijać Ukrainę) robią wrażenie na bacznych obserwatorach tematu. Co jakiś czas przez media zachodnie przetaczają się newsy pokroju "zmartwychwstania Nabucco" (przy wsparciu austriackiego OMV), z tą różnicę, że przez słynny gazociąg mający zdywersyfikować dostawy gazu do Europy miałby popłynąć...rosyjski surowiec.
Innym razem dowiadujemy się, że błękitne paliwo z Tureckiego Potoku mogłoby być tłoczone aż na Słowację przez projektowany gazociąg Eastring. Z czego wynika tak potężny szum informacyjny?
Z prostego faktu... Mimo "śmierci" South Stream i jego przekształcenia w Turkish Stream nie udało się Rosji rozwiązać najważniejszego problemu dotyczącego jej strategicznej inwestycji. Chodzi o trzeci pakiet energetyczny UE mówiący o tym, że właściciel rury nie może nim przesyłać surowca. Rosyjski gaz znajduje się w mocy unijnego prawa energetycznego za każdym razem, gdy „przekracza” granicę jednego z krajów Wspólnoty. Dzieje się tak bez względu na to czy chodzi o Bułgarię (gdzie z morza miał wyłaniać się Południowy Potok) czy Grecję (a więc kraj, na który jest sfokusowany Turkish Stream).
Innymi słowy - nowy rosyjski supergazociąg nie będzie mógł efektywnie dystrybuować rosyjskiego gazu bez jakiejś formy porozumienia z UE. To dlatego Rosjanie za wszelką cenę próbują zintegrować Turkish Stream z rurą, którą zbudowałaby koalicja krajów unijnych. Pozwoliłoby to tłoczyć błękitne paliwo przez Turecki Potok i magazynować je w planowanym hubie na terenie Turcji. Następnie byłoby one przesyłane magistralą tworzoną przez kraje UE z nadzieją stałego powiększenia dostępnej przepustowości.
Oczywiście optymalnym rozwiązaniem dla Kremla byłby eksport gazu z Gazpromu przez należącą do niego magistralę i z pełnym jej wykorzystaniem tak jak miało to być w przypadku South Stream. Jednak rozwiązanie hybrydowe - integracji Turkish Stream z dedykowanym projektem krajów Wspólnoty w obliczu trudnych relacji Moskwy i Brukseli wydaje się satysfakcjonujące dla Rosjan. Tym bardziej, ze to sprawa rozwojowa...