Informacje na temat, trzymanej podobno w ścisłej tajemnicy akcji, ujawnił red. Robert Zieliński na łamach Dziennika Gazety Prawnej. Dotarł do nich, przeszukując ogólnie dostępne dokumenty, a dokładnie Biuletyn Zamówień Publicznych. Można tam znaleźć nie tylko dane zwycięzcy przetargu, lecz też informacje na temat parametrów zlecenia i warunków, w jakich ta kluczowa infrastruktura funkcjonowała dotychczas.
Czytaj też - Polska Siódma na świecie pod względem zainfekowanych komuterów
Ściśle strzeżone bazy danych mają opuścić wiekowy biurowiec typu Lipsk na warszawskim Okęciu. Charakterystyczną szklano-metalową konstrukcję z lat 70tych, jakich wiele w Polsce. Budynki tego typu miały służyć kilkanaście lat, ale pozostają w użyciu czwartą dekadę. Kluczowe dane na nasz temat opuszczą go, aby trafić do ściśle strzeżonego kompleksu w północnej Warszawie. Z tej samej siedziby korzysta też Centrum Przetwarzania Danych Policji.
Czytaj również - W polskiej sieci rośnie liczba ataków na małe i średnie firmy
Najtrudniejsze zadanie w całej tej akcji, to fizyczne przeniesienie 20 potężnych serwerów. Stanowią one kluczowy element „pamięci” całej państwowej administracji. Bez zawartych na nich danych nie można by, na przykład wydać paszportów, czy prawa jazdy. – „Nie możemy mówić o żadnych szczegółach. Jedyne, co mogę ujawnić, to, że za powodzenie operacji odpowiedzialny jest wiceminister Rafał Magryś, który nadzoruje pion informatyczny resortu” – odpowiada lapidarnie rzecznik MSW Paweł Majcher na pytania Roberta Zielińskiego.
Enigmatyczna odpowiedź rzecznika to nieco spóźniona czujność, w sytuacji, gdy z powszechnie dostępnych danych można pozyskać tak kluczowe dla działania państwa dane. I nie jest to pierwszy taki przypadek. Na przykład w 2010 roku dość szerokim echem odbiło się umieszczenie w Biuletynie Zamówień Publicznych danych na temat zakupów dla jednostki specjalnej Grom. Na ich podstawie możliwe było nie tylko oszacowanie liczebności jednostki i ocena jej wyposażenia, ale nawet adresów jej siedzib. Jawność i przejrzystość nie powinny kolidować z bezpieczeństwem państwa.
Zgodnie z analizami MSWiA w razie utraty przenoszonych danych, niemożliwe byłoby na przykład przeprowadzanie odpraw granicznych, sprawdzenie czy kierowca nie ma odebranego prawa jazdy lub wystawienie dokumentów tożsamości.
(JS)