1 grudnia 2013 roku weszła w życie ustawa ograniczająca monopol Gazpromu na eksport błękitnego paliwa. Był to wielki sukces Igora Sieczina, prezesa Rosnieftu, który od dłuższego czasu starał się osłabić energetycznego konkurenta za pomocą sukcesywnego skupowania aktywów gazowych i forsowania na Kremlu korzystnych dla siebie rozwiązań legislacyjnych. Już miesiąc później, w styczniu br., przecieki z agencji Itar- Tass uświadomiły wszystkim, że po uwolnieniu eksportu LNG największy wróg Gazpromu zamierza iść za ciosem proponując rosyjskim władzom liberalizację rynku gazowego opartą o:
- stworzenie niezależnego operatora,
- wolny dostęp do przepustowości gazociągów
- otwarcie eksportu surowca.
Powyższe działania zbiegły się jednak w czasie z coraz lepszą atmosferą rozmów na linii Rosja- Komisja Europejska w odniesieniu do ewentualnego zwolnienia, niektórych projektów Gazpromu z reżimu trzeciego pakietu energetycznego (South Stream, OPAL). O bliskim porozumieniu stron informował prezydent FR Władimir Putin a także liczne źródła prasowe w otoczeniu komisarza ds. energii Gunthera Oettingera. Prezes Rosnieftu musiał zatem wyhamować swoją ofensywę ponieważ osłabienie Gazpromu chwilowo przestało się opłacać rosyjskim władzom. Świadczyły o tym m.in. opublikowane abstrakty nowej strategii energetycznej Rosji do 2035 r., które nie uwzględniały możliwości podziału gazowego hegemona na spółki wydobywczą i transportową. Powyższą sytuację zmienił dopiero kryzys krymski, który zamroził rozmowy energetyczne toczone pomiędzy Brukselą i Moskwą.
Równolegle do pogarszających się relacji rosyjsko- unijnych następuje powrót Igora Sieczina do planów drastycznego osłabienia Gazpromu. Wspomniany koncern traci bowiem szansę na szybkie uzyskanie ustępstw KE w odniesieniu do Gazociągu OPAL i South Streamu, a także ponosi gigantyczne straty wizerunkowe z powodu swojego stanowiska wobec nowych ukraińskich władz. Premier Donald Tusk a za nim inne europejskie media wskazują przecież na to, że uzależnienie od rosyjskiego gazu ogranicza Niemcom (a szerzej Unii) pole manewru w kontekście Ukrainy.
Liberalizacja rosyjskiego rynku gazowego byłaby zatem przydatna dla Kremla w sensie wizerunkowych, pomogłaby stosunkowo bezboleśnie dostosować własne cele energetyczne do realiów unijnego prawa i uporządkować relacje pomiędzy rozproszonymi w poszczególnych spółkach frakcjami obozu rządzącego (także dzięki wprowadzeniu nowych regulacji).
Igor Sieczin zdaje się doskonale orientować w powyższej sytuacji i chce ją wykorzystać do swoich celów. Jak poinformowała w tym tygodniu agencja Reuters, Rosnieft jest zainteresowany uzyskaniem dostępu do przepustowości planowanego gazociągu do Chin (Siła Syberii), która ma wynieść 38 mld m3 rocznie. Wygląda więc, na to że wymierzony w monopol Gazpromu lobbing będzie kontynuowany.