Reklama


Dzisiejsza „Rzeczpospolita” na pierwsze stronie donosi o konflikcie pomiędzy Ministerstwem Obrony Narodowej, a Prezydentem. Spór ma dotyczyć „przyszłości armii”, a konkretnie kierunków jej rozwoju. Ministerstwo – głównie w osobie wiceministra Waldemara Skrzypczaka odpowiedzialnego za uzbrojenie – miałby forsować właśnie programy pancerne, a Prezydent a w szczególności szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej chciałby się skupić na rozwoju tarczy antyrakietowej. Czy jest to spór realny, czy też kolejny „news” mający podbić czytelnictwo?

Defence24.pl kilka tygodni temu przy okazji podsumowania Roku w MON ministra Siemoniaka opisał jako potencjalne „zagrożenie” preferowanie przez byłego pancerniaka, ministra Skrzypczaka właśnie tego rodzaju wojsk. Jednak do tej pory nic takiego nie zaszło! Powołanie się przez „Rz” na jedną wypowiedź ministra Skrzypczaka i postawienie na tej podstawie tezy wydaje się grubo przesadzone. 14 sierpnia br., minister Skrzypczak w wywiadzie udzielonym TVN24 podkreślił, że priorytetem jest obrona przeciwrakietowa, lotnicza i rozwój systemów BSL.

Potrzeby wyposażenia polskiej armii są tak duże, że przy dyskusji na temat priorytetów nie da się uniknąć różnic np. na temat ilości niezbędnego wyposażenia. I można się spierać czy Polska potrzebuje 500 czołgów i 1000 BWP jak stwierdził minister Skrzypczak. Ale bezsprzecznym jest fakt, że Polska musi w najbliższych latach doposażyć armię właśnie w BWP oraz wozy pancerne które zastąpią leciwe T-72/PT-91 i „dotrzymają kroku” modernizowanym Leopardom. Zbiegnięcie się ogłoszenia o zakupie 200 sprawdzonych w boju i zbierających świetne opinie Rosomaków (np. amerykanie rozpoczynają ich testy ), z objęciem stanowiska wiceministra obrony przez Skrzypczaka jest przypadkowe. Od podpisania umowy z Patrią mówiono o docelowej liczbie 850-920 Rosomaków. Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby kilka tygodni po objęciu stanowiska ktokolwiek bez wcześniejszych szczegółowych analiz decydował o wydaniu kilkuset mln złotych.

Polska potrzebuje obrony przeciwlotniczej i modernizacji sił pancernych oraz nowego programu dla marynarki wojennej, a także nowych śmigłowców czy też systemu szkolenia pilotów. Realizacja tak ogromnych przedsięwzięć będzie miała swoją dynamikę – raz będą szybciej podejmowane decyzje wobec jednych, raz wobec innych. Ważne jest aby była konsekwencja w realizacji zamierzeń.

Na razie trudno dostrzec w działaniach decydentów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo wnioski, które wyciągnął autor artykułu w dzisiejszej Rzeczpospolitej. Dotychczasowe stanowisko ministra Siemoniaka było jasne: tarcza antyrakietowa i obrona przeciwlotnicza są priorytetem. A to on jest odpowiedzialny za zakupy dla armii i pozostaje mieć nadzieję że podsycanie nieistniejących sporów nie przyczyni się do kolejnego z rzędu roku, kiedy minister obrony nie wykorzysta na modernizację kolejnych przyznanych środków.

Piotr Małecki
Reklama

Komentarze

    Reklama