Zresztą to z tego powodu pojawił się nad Dnieprem, podczas gdy za sprawą uwięzienia Julii Tymoszenko zachodni przywódcy raczej stronią od wylewności wobec Janukowycza.
Wystawia to Prezydentowi w tym przypadku dobrą cenzurkę podobnie jak sporej części naszej klasy politycznej. Owszem walczymy o standardy demokratyczne- Julię Tymoszenko odwiedzał m.in. Paweł Kowal, Janusz Palikot a dziś Tadeusz Mazowiecki. Dbamy jednak także o to by Kijów nie popadł w izolację zdając sobie sprawę z tego, że taka sytuacja przysłużyłaby się tylko Rosji (niechlubnym wyjątkiem jest tu poparcie bojkotu Euro 2012 na Ukrainie przez PiS).
Z misją nad Dniepr jako specjalny przedstawiciel Parlamentu Europejskiego udał się także Aleksander Kwaśniewski, który odegrał wielką rolę podczas pomarańczowej rewolucji. Był to jeden z najwznioślejszych momentów polskiej polityki wschodniej, wedle której tylko niepodległa Ukraina może zapewnić bezpieczeństwo geopolityczne Rzeczpospolitej.
Dziś emocje opadły, w związku z uwięzieniem Julii Tymoszenko, czy brakiem szans na ratyfikację układu stowarzyszeniowego kraju nad Dnieprem z UE. Mimo to Warszawa nadal musi toczyć walkę o bufor, który oddziela ją od Rosji. Wizyty przełamujące izolację Ukrainy, wspierające aspiracje europejskie tego państwa to faktycznie strona praktyczna naszego strategicznego partnerstwa. To postępowanie w duchu pomarańczowej rewolucji, przybliżania Kijowa do struktur Zachodu i oddalania go od procesów integracyjnych na Wschodzie.
Piotr A. Maciążek