Reklama

Klimat

Zalewska: wiele na to wskazuje, że prawo klimatyczne w PE zostanie przegłosowane w złym kształcie

Fot. Diliff / wikipedia.org
Fot. Diliff / wikipedia.org

- Wiele na to wskazuje, że prawo klimatyczne zostanie przegłosowane w tym złym kształcie - oceniła europosłanka Anna Zalewska (PiS).

Propozycja KE dotycząca prawa klimatycznego jest elementem Europejskiego Zielonego Ładu, sztandarowego programu nowej Komisji Europejskiej, który ma sprawić, że do 2050 roku Unia Europejska będzie neutralna klimatycznie. Aby to było możliwe - zdaniem KE - potrzebne jest zwiększenie celu redukcji emisji na 2030 rok o 55 proc. w porównaniu do poziomów z 1990 roku. Obecnie to 40 proc. Komisja środowiska PE poparła w głosowaniu wprowadzenie obowiązku neutralności klimatycznej do 2050 roku zarówno na poziomie UE, jak i poszczególnych państw członkowskich. Wezwała też do zwiększenia celu redukcji emisji do 2030 roku z 40 do 60 proc. w porównaniu z poziomem z 1990 roku. W Brukseli trwają prace legislacyjne nad ostatecznym kształtem nowych regulacji.

Zalewska w rozmowie z tygodnikiem była pytana m.in. o to, że Polska ma w kwestii podstawowych założeń porozumienia klimatycznego, czyli redukcji emisji dwutlenku węgla, utrudnione zadanie, bo nasza rodzima gospodarka oparta jest właśnie na węglu. "Jest bardzo trudno. Komisja Europejska i Parlament Europejski są +zielone+. Jest w nich bardzo dużo przedstawicieli partii Zielonych. Nie jest w porządku w stosunku do Rady Europejskiej, że prawo europejskie tworzone w parlamencie zwyczajnie nie uwzględnia jej ustaleń. Jak np. zapisanej w grudniu 2019 r. i powtórzonej w czerwcu 2020 r. deklaracji, że mówimy o solidarności w dążeniu do zeroemisyjności do 2050 r. na poziomie całej UE" - powiedziała.

Dopytana, czy uda się to osiągnąć w Polsce, stwierdziła, że myśli, że tak. "Pamiętajmy, że nie będzie już energetyki opartej wyłącznie na węglu, na gazie, ale powinny one być uwzględnione w europejskim miksie energetycznym. Po prostu musimy się nauczyć pochłaniać m.in. dwutlenek węgla, także metan, podtlenek azotu. To jest jednak bardzo niebezpieczne dla rolnictwa. Rolnicy, według zapisów tego nowego prawa, mają być odpowiedzialni za policzenie, ile gazów cieplarnianych emitują. I udowodnić, w jaki sposób je pochłoną. Oczywiście w prawie klimatycznym mamy już napisane, że uwaga: nie ma solidarności, a jest odpowiedzialność każdego państwa. To też jest bardzo niebezpieczne. Dlatego że kraje, które mają miksy energetyczne oparte na węglu, będą musiały w którymś momencie same odpowiadać za wszystko, co się dzieje w Europie. Nie ma wskazanych pieniędzy na pomoc" - dodała.

Na uwagę, czy nie można postawić UE warunku: owszem, spełnimy wymagania zeroemisyjności do 2050 r., ale pomóżcie nam, także finansowo, to zrobić, odpowiedziała, że uważa, że musimy być w tej sprawie bezwzględni. "Nie jesteśmy wstanie tego zrobić sami. I nie tylko my. Problem będzie miała cała Europa. To zagrożenie dla gospodarki, dla konkurencyjności, dla rolnictwa" - przypomniała.

Pytana z kolei o to, że ceny energii już idą mocno w górę i czy będzie jeszcze drożej, powiedziała, że "mamy ambitny cel zredukować do 55 proc. emisję dwutlenku węgla do 2030 r. A co to jest za informacja dla firm energetycznych? Że prawdopodobnie zbankrutują. Nie zdążą się przekształcić. Od 2014 r. mamy uwolnione ceny opłat za emisję dwutlenku węgla". "Podczas pandemii, kiedy wszyscy siedzieliśmy w domach, nikt nigdzie nie pracował, nie jeździł samochodem, ceny wzrosły dwukrotnie. Każda firma, która zaplanowała sobie budżet na 2020 r., będzie musiała dwukrotnie więcej zapłacić za emisję dwutlenku węgla. To bardzo niebezpieczny mechanizm, który należałoby na czas pandemii zawiesić. W tej chwili to jest 30 euro za tonę dwutlenku węgla. Do 2030 r. może to być 70 euro. To haracz, którego firmy nie są w stanie zapłacić" - wskazała.

Dopytana, czy Polska ma taką moc sprawczą, by to powstrzymać albo chociaż zawiesić, stwierdziła, że wiele na to wskazuje, że prawo klimatyczne zostanie przegłosowane w tym złym kształcie, o którym mówi. "Przed nami jeszcze prace europarlamentu, KE i Rady Europejskiej. Tam będą trwały negocjacje. To oczywiście państwa członkowskie odpowiadają za swoje budżety, za obywateli. I tutaj widzę nadzieję, że uda się to zatrzymać. To duża odpowiedzialność rządu Mateusza Morawieckiego. Premier ma umiejętności i kompetencje do tego, żeby negocjować. Tutaj trzeba być bezwzględnym" - podkreśliła.

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama