Wywiady
Polityka klimatyczna Niemiec spowolni? „Spadło zainteresowanie globalnym ociepleniem”
Kwestia ochrony klimatu nie jest już w czołówce zainteresowania społecznego, tak jak miało to miejsce w 2019 roku. To może oznaczać brak możliwości dla kontynuacji aż tak ambitnej polityki klimatycznej na poziomie wewnętrznym – mówi Patrycja Anna Tepper, analityczka Instytutu Zachodniego.
Poniżej skrót rozmowy z panią Patrycją Anną Tepper, analityczką Instytutu Zachodniego. Całość wywiadu można znaleźć w najnowszym odcinku podcastu „Elektryfikacja”. Link znajduje się w artykule.
Jakub Wiech: Jak wyglądają Niemcy po wyborach do Parlamentu Europejskiego?
Patrycja Anna Tepper, analityczka Instytutu Zachodniego: Koalicja rządząca w Niemczech, złożona z socjaldemokratów, zielonych i liberałów, wygląda źle. Słabo wypadła partia kanclerza, czyli SPD, słabo wypadli Zieloni, którzy stracili wieli młodych wyborców. Zyskały natomiast partie opozycyjne – przede wszystkim chadecja, która zwyciężyła, ale także Alternatywa dla Niemiec (AfD), która zajęła miejsce drugie. Ale patrząc generalnie, widzimy, że Niemcy są ekstremalnie podzielone – na wielu poziomach. Dobrze ilustruje to geografia: na bogatszym zachodzie mamy dominujących chadeków, z kolei cały wschód Niemiec – oprócz Berlina – należy do Alternatywy dla Niemiec. To wszystko rodzi pytania, przede wszystkim: czy podział Wschód-Zachód jeszcze istnieje, pomimo tylu lat od zjednoczenia?
Dodam do tego kolejne pytanie: jak poradzili sobie w wyborach narodowi socjaliści?
Rozumiem, że chodzi o Sojusz Sahry Wagenknecht. Ta partia zaczęła działalność dopiero w styczniu, miała więc pół roku , żeby przygotować się do swych pierwszych wyborów do Parlamentu Europejskiego. Udało się im osiągnąć wynik 6,2% - i należy to traktować jako wielki sukces. Zbierali wszystko – pieniądze, kandydatów, poparcie – w wielkim pośpiechu, a przeskoczyli w wyborach Die Linke.
A kto jest bardziej prorosyjski: Alternatywa dla Niemiec czy Sojusz Wagenknecht?
One są inaczej prorosyjskie. Uważam, że mimo wszystko bardziej prorosyjska jest Alternatywa dla Niemiec – tam prorosyjskość jest fundamentem, również ideologicznym. AfD traktuje pewną wizję konserwatywnej Rosji jako swoją busolę światopoglądową. Tymczasem dla Sojuszu Wagenknecht prorosyjskość to funkcja antyamerykanizmu. Dla tego ugrupowania największym wrogiem są Stany Zjednoczone, więc ten, kto jest wrogiem USA jest ich przyjacielem.
Zostańmy zatem przy AfD. Partia ta szła do wyborów w atmosferze skandalu. Jak to się przełożyło na jej wyniki?
Powiem tak: liderzy Alternatywy byli zadowoleni z wyniku. Zajęli drugą pozycję, to ważne psychologicznie; wyprzedzili partie koalicyjne. Uważam, że to był ich cel – i osiągnęli go. Ale pamiętajmy, że jeszcze na początku roku w sondażach AfD notowała wyniki powyżej 20%, a w wyborach do Parlamentu Europejskiego osiągnęła ok. 16%. Ambicje partii na pewno były większe. Ale cieniem na poparciu dla Alternatywy położyły się skandale, m.in. ten związany z tajnym spotkaniem, na którym ponoć dyskutowano plany reemigracji, także tych osób, które już mają obywatelstwo niemieckie.
Tajne spotkanie ws. mniejszości? Brzmi jakoś znajomo.
W reakcji przez Niemcy przetoczyły się liczne protesty przeciwko AfD. To faktycznie obniżyło wyniki sondażowe partii. Do tego doszły kolejne skandale: związki z Rosją, szpiegostwo na rzecz Chin. W to zamieszani byli czołowi politycy Alternatywy, m.in. Maximilian Krah. Ten polityk na dodatek zaczął opowiadać, że nie wszyscy w SS to byli przestępcy. To przelało czarę goryczy – AfD zdecydowała się zabronić prowadzenia Krahowi kampanii. Wydaje się to czymś oczywistym, ale w przypadku Alternatywy trzeba traktować to jako krok w stronę profesjonalizacji partii.
Profesjonalizacji na tyle dalekiej, by AfD zyskała zdolność koalicyjną?
Wydaje mi się, że do tego jeszcze długa droga. Inne partie niemieckie na poziomie federalnym jasno odcinają się od Alternatywy. Myślę, że – przynajmniej do czasu przyszłorocznych wyborów do Bundestagu – nie będziemy widzieli żadnych zmian również na poziomie krajów związkowych. Żadna z partii nie wyłamała się na razie z kordonu sanitarnego otaczającego AfD.
A propos poziomu federalnego. Kto jest w koalicji obwiniany za porażkę w wyborach?
Największym kozłem ofiarnym jest Olaf Scholz. Co ciekawe, on na własne życzenie prowokuje taką sytuację, bo pomimo niskiego poparcia oraz zadowolenia z pracy rządu i kanclerza, podjął decyzję, że będzie widniał na plakatach w kampanii do Parlamentu Europejskiego. Uznał bowiem, że w ten sposób jego ugrupowanie otrzyma tzw. bonus kanclerski do poparcia. Stało się jednak odwrotnie – jego nadszarpnięty wizerunek pociągnął socjaldemokratów jeszcze bardziej w dół. A za SPD poszła reszta koalicji, bo ludzie mniej rozróżniają partie wewnątrz niej, oceniają całokształt pracy rządu.
Czy taka sytuacja może przełożyć się np. na spowolnienie transformacji energetycznej w Niemczech? Pytam chociażby o podejście Berlina do Zielonego Ładu.
Ursula von von der Leyen powiedziała już, że możemy mieć różną sytuację polityczną i nastroje, ale to nie wpływa na fakt, że zmiana klimatu zachodzi i trzeba coś z nią robić. Myślę, że główne ustalenia Zielonego Ładu zostaną utrzymane. Pytanie o tempo tej transformacji czy też o sposób jej przeprowadzania – zwłaszcza o zakazy, z którymi większość Niemców się nie zgadza. Mowa chociażby o silnikach spalinowych. Warto odnotować, że kwestia globalnego ocieplenia nie jest już w czołówce zainteresowania społecznego, tak jak miało to miejsce w 2019 roku. To może oznaczać brak możliwości dla kontynuacji aż tak ambitnej polityki klimatycznej na poziomie wewnętrznym.
A czy to nie zrodzi konfliktu w chadecji? Z jednej strony może pojawić się ambitniejsza klimatycznie Ursula von der Leyen, z drugiej: bardziej pragmatyczny Friedrich Merz.
To możliwe, biorąc pod uwagę, że dla Merza wewnętrznym wrogiem oprócz AfD są także… Zieloni. On krytykuje Zielonych za podejście chociażby do wyłączania elektrowni jądrowych. Chadecja faktycznie musi uważać na to, co robi wewnętrznie w kontekście tego, co się dzieje w Unii Europejskiej, gdzie stery dalej będzie dzierżyć Ursula von der Leyen, czyli matka Zielonego Ładu.
Właśnie, Zieloni. Ostatni ich przywódca, wicekanclerz Robert Habeck, został dość obcesowo potraktowany w Chinach. Tam również ich nie lubią?
Są tarcia. Te relacje są trudne ze względu na to, jaką pozycję względem Pekinu prezentują Zieloni. Oni zawsze podkreślają, że dla nich ważne są prawa człowieka; potrafili w tym kontekście ostro skrytykować Chiny, co w Państwie Środka było bardzo źle widziane. No więc Zieloni i ich przedstawiciele zostali ukarani za to, co w ChRL jest traktowane jako arogancja, jako wtrącanie się w sprawy wewnętrzne. Chiny lubią nadawać ton.
Dziękuję za rozmowę!