Reklama

Klimat

Wielcy tego świata narzucają walkę ze zmianami klimatu? Wręcz przeciwnie [KOMENTARZ]

Fot. Unsplash
Fot. Unsplash

W przestrzeni publicznej często przedstawia się walkę ze zmianami klimatu jako „spisek elit”, zabieg, dzięki któremu bogaci mają się dalej bogacić, a biedni mają ponieść koszty redukcji emisji gazów cieplarnianych. Jest to jedno z największych przekłamań wokół sfery klimatycznej, czego próbkę świat dostał niedawno na tacy.

To, że koncernom, które wydobywają, przetwarzają i dystrybuują paliwa kopalne czy to w formie paliw transportowych czy w formie wytwarzania energii zależy na tym, aby spowolnić lub wręcz zwalczyć polityki i ograniczenia mające na celu redukcję emisji, jest raczej oczywiste. I tak, wielkie koncerny energetyczne i paliwowe stanowią ogromną część grupy, którą można nazwać „możnymi tego świata”. Zyski, nawet jeśli w niektórych okresach były skromniejsze, od dekad pompują miliardy dolarów do kieszeni menadżerów, udziałowców, inwestorów, setek tysięcy ludzi.

Raportów, analiz, opracowań różnej długości powstało na ten temat wiele. Climate Reality Project podkreśla, że wszystko zaczęło się od jednej z największych korporacji na świecie – ExxonMobil. W latach 70. XX w. naukowcy pracujący dla koncernu potwierdzili, że emisja dwutlenku węgla podgrzewa planetę. „Szacuje się, że podwojenie dwutlenku węgla jest w stanie podnieść średnią globalną temperaturę o 1 ° do 3°C, przy przewidywanym wzroście o 10 ° C na biegunach” – napisał w 1978 we wspomnianym raporcie James Black, jeden z jego twórców. 

Zatem kierownictwo Exxona dostało naukowe dowody, że ocieplenie klimatu to fakt już w latach 70., po czym… rzuciło się do ataku na zdyskredytowanie ich. Wiele milionów dolarów poszło na finansowanie propagandy denializmu klimatycznego. Hipokryzję zwielokrotnia fakt, że spółka planowała operacje w Arktyce opierając się na modelu ocieplenia planety opracowanej przez swoich naukowców. 

Do Exona wkrótce dołączyły kolejne spółki naftowe. Władze wszystkich były świadome, jakie konsekwencje niesie za sobą podniesienie się średniej globalnej temperatury o 2,5 st. Celsjusza, ale postanowiły, że będą zaciemniać obraz rzeczywistości.

Choć nie jest łatwo otwarcie w przestrzeni publicznej zaprzeczać faktom, danym naukowym. Od początku było oczywiste, że taka operacja będzie kosztowała dużo pieniędzy. Jednak międzynarodowe konglomeraty miały ich pod dostatkiem i były w stanie hojną ręką napchać kieszenie ośrodków, podmiotów i pojedynczych osób, które opowiedziałyby historię, w której zmiany klimatu nie istnieją, albo nie są powodowane działalnością człowieka. 

Wyniki raportu Influence Map są porażające. Tylko w latach 2015-2018 pięć największych spółek naftowych na świecie, czyli ExxonMobil, BP, Shell, Chevron i Total wyłożyły ponad miliard dolarów na lobbing i propagandę podważającą ocieplenie klimatu.

Kanałem czy tubą, która miała mylić publikę ws. globalnego ocieplenia stały się think tanki oraz wybrani naukowcy, którzy zaprzeczali temu, że średnia światowa temperatura się ociepla.

Istotną częścią machiny zaprzeczania naprawdę byli i nadal są zaprzeczający ociepleniu klimatolodzy. Istotną, bo skuteczną. W końcu dla większości ludzi mających mało czasu wolnego, którzy nie poświęcają każdej minuty na edukację klimatyczną, zobaczenie nazwiska lub twarzy w wiadomościach z podpisem „naukowiec” lub „doktor” czy "profesor" wystarczy, aby nadać ich opinii pozory szacunku.

Przekorny głos tych klimatycznych sceptyków przekonuje wielu, pomimo tego, że w zasadzie cała społeczność naukowa zgadza się, że kryzys jest prawdziwy i spowodowany przez ludzi. 

Niestety, siły polityczne, które najczęściej stały na pozycji sceptycyzmu ws. globalnego ocieplenia, znajdują się po prawej stronie sceny, właściwie w większości krajów świata. Jednak to się zmienia, obserwujemy coraz większą liczbę państw, w których cały polityczny establishment jest zgodny co do istnienia zjawiska ocieplenia klimatu. Jeśli spór istnieje, to dotyczy sposobów na zmniejszanie emisji.

Jeszcze w 2016 roku każdy uczestnik prawyborów Partii Republikańskiej poddawał w wątpliwość lub zaprzeczał, że GO istnieje. Zresztą Donald Trump realizował politykę opartą na podobnych przekonaniach poszerzając dostęp do zezwoleń na poszukiwanie i wydobycie ropy lub wspierając branżę węglową. Coś się jednak zmieniło w jego postrzeganiu w końcowej fazie kadencji, gdyż chwalił się rekordowym spadkiem emisji związanym z przechodzenia z węgla na gaz ziemny.

W Polsce też obserwujemy podobny proces. Rządząca koalicja, która w nazwie ma nawet słowo „prawica” podkreśla wagę walki ze zmianami klimatycznymi i realizuje programy mające na celu redukcję emisji.

Ani kroku w tył

Pieniądze jednak nieustannie płyną do ośrodków dezinformacji klimatycznej. Ot, choćby w ostatnich cyklu wyborczym w Stanach Zjednoczonych przed wyborami do Kongresu w 2020 roku kandydaci, którzy zawsze blokowali legislacje mające na celu zmniejszenie emisji, otrzymali rekordowe fundusze od korporacji.

„Bloomberg Green zbadał darowizny na cele polityczne od firm z S&P 100 i dużych amerykańskich firm przyczyniających się do zmian klimatu zidentyfikowanych przez Climate Action 100+, które mają na celu pomóc im w obniżeniu emisji. Za każdego dolara, jaki te korporacje przekazały jednemu z najbardziej przyjaznych dla klimatu członków Kongresu w tym cyklu wyborczym, dawały 1,84 dolara – prawie dwa razy więcej – zagorzałym obstrukcjonistom proaktywnej polityki klimatycznej” – pisze Bloomberg.

Proceder zatem wcale nie ustał, chociaż coś drgnęło w epicentrum, źródle antyklimatycznego ruchu. ExxonMobil, którego naukowcy już w latach 70. XX w. przedstawili władzom spółki perspektywę i przyczyny ocieplania się klimatu, z czego władze wyciągnęły wniosek, że należy te dane zataić i zwalczać w przestrzeni publicznej, ugiął się pod presją niewielkiego funduszu inwestycyjnego, który posiada zaledwie 0,2% spółki. Engine No. 2, bo tak nazywa się fundusz, zdołał przekonać większych akcjonariuszy do wprowadzenia dwóch członków rady nadzorczej, którzy mają zadbać o redukcję emisji w działalności globalnego koncernu.

Na gorącym uczynku

W czerwcu na światło dzienne wyszło nagranie, które obrazuje ciągnącą się od dekad rzeczywistość podważania zmian klimatycznych i sprawnie działającej maszynki za tym stojącej zasilanej ogromnymi pieniędzmi.

Weteranowi lobbingu przemysłu naftowego powiedziano, że spotyka się z rekruterem, ale rozmowa wideo, która została potajemnie nagrana, była częścią skomplikowanej operacji brytyjskiego Greenpeace.

Podczas rozmowy Keith McCoy, starszy dyrektor ds. stosunków federalnych w Exxon Mobil , opisał, jak gigant naftowo-gazowy zaatakował wielu wpływowych senatorów Stanów Zjednoczonych w celu osłabienia działań na rzecz klimatu w planie infrastrukturalnym prezydenta Bidena. 

McCoy powiedział również na nagraniu, że poparcie Exxona dla podatku od dwutlenku węgla było „świetnym punktem do dyskusji” dla koncernu naftowego, ale wierzy, że podatek nigdy nie wejdzie w życie. Powiedział również, że firma w przeszłości agresywnie walczyła z nauką o klimacie poprzez „grupy cieni” (ang. „shadow groups”).

Reklama
Reklama

W rozmowie wideo nagranej przez Greenpeace, pan McCoy bronił wysiłków firmy mających na celu wprowadzenie w błąd opinii publicznej ws. zmian klimatycznych, mimo że naukowcy firmy uznali emisje gazów cieplarnianych za zagrożenie dla planety. „Czy agresywnie walczyliśmy z nauką? Tak. Czy ukryliśmy nasze badania? Czy dołączyliśmy do niektórych z tych grup cieni, aby przeciwdziałać niektórym wczesnym wysiłkom? Tak to prawda” – powiedział McCoy. 

Ujawniona przez Greenpeace rozmowa właściwie nie odkryła nic nowego – jedynie potwierdziła to, co od dawna wiedzieliśmy. Ośrodki, które aktywnie zaprzeczają lub podważają zmiany klimatyczne, są finansowane przez grube korporacyjne miliardy. I choć koncerny naftowe same deklarują chęć zmniejszenia emisji i ogłaszają nawet cele neutralności klimatycznej, to klimatyczna dezinformacja i lobbing przeciwko ustawodawstwu zmierzającemu do redukcji emisji jest dalej potężny.

Reklama
Reklama

Komentarze