Reklama

Wiadomości

Nawet największy zielony polityk nie uratuje Niemiec? Sam przyznaje się do niepowodzenia [KOMENTARZ]

Autor. Flickr / @DirkVorderstraße

Tempo redukcji emisji jest zbyt wolne, a media wieszczą upadek Roberta Habecka. 

Reklama

Z podium najbardziej cenionych niemieckich polityków na ostatnie miejsce w tabeli. Robert Habeck, Wicekanclerz Niemiec, federalny Minister Gospodarki i Ochrony Klimatu z partii Zielonych, zyskał społeczne uznanie po kryzysie energetycznym w 2022 r. Według rankingu INSA przeprowadzanego dla niemieckiego portalu Bild szczyt jego popularności przypadał na maj ubiegłego roku. Przez kilka kontrowersyjnych pomysłów 65 proc. Niemców w lipcu tego roku wyraziło niezadowolenie z pracy Wicekanclerza, a tylko 23 proc. go poparło. Wypadł najgorzej spośród 17 niemieckich polityków przedstawianych w rankingu . Jeszcze w maju co drugi Niemiec oczekiwał jego dymisji. Ponadto spadło poparcie dla partii Zielonych – według Politico z 23 do 14 proc.  

Reklama

Spadek popularności zaczął się już jesienią 2022 r., kiedy zaproponował obciążenie konsumentów specjalną opłatą gazową, aby wspomóc dostawców energii w kryzysie. Ostatecznie plan porzucono. Prawdziwe trzęsienie nastąpiło po ogłoszeniu pomysłu , aby od początku 2024 r. wszystkie nowo zainstalowane systemy grzewcze wykorzystywały co najmniej 65 proc. energii odnawialnej. W praktyce oznaczałoby to zakaz instalowania konwencjonalnych systemów ogrzewania gazowego lub olejowego. Oznaczałoby to znaczy wzrost kosztów dla gospodarstw domowych. Konserwatywni politycy i media, w tym Bild , skrytykowali ustawę jako nieuzasadnione obciążenie finansowe dla obywateli. 

Ustawa grzewcza w znacznie złagodzonej formie została przyjęta na początku września tego roku. Wprowadzono do niej m.in. okresy przejściowe dla różnych podmiotów oraz kilka wyjątków od stosowania przepisów. Jak pisano na łamach Bloomberga, niemal każda tegoroczna propozycja Wicekanclerza mająca na celu ograniczenie emisji była torpedowana albo obawami finansowymi, albo oporem społeczeństwa. Analiza serwisu Clean Energy Wire wskazuje na to, że tempo niemieckiej transformacji jest zbyt wolne. Aby osiągnąć cel redukcji na rok 2030, który w Niemczech wynosi 65 proc. w porównaniu z rokiem 1990, kraj musiałby potroić swoje wysiłki.

Reklama

Sam Habeck mówi, że „nie jesteśmy na dobrej drodze, trzeba to jasno powiedzieć”. W jego ocenie cele klimatyczne nie są realizowane, a poparcie dla tych działań prośrodowiskowych zaczyna się chwiać. „Nawet jeśli wszystkie obecnie planowane środki zostaną wdrożone, nie będzie możliwe ograniczenia ocieplenia do 1,5 °C” – dodał.  

Ostatnie wypadki w Niemczech pokazują, że kto stawia na ambitną politykę klimatyczną, ten płaci wysoką cenę polityczną. To niebezpieczny wniosek, który może wpłynąć na działania nie tylko przyszłych niemieckich rządów, ale także tych w innych krajach. 

Teraz Habeck wychodzi z nową propozycją. Chcąc utrzymać przemysł w kraju, postuluje m.in. wprowadzenie pomostowej ceny energii elektrycznej dla przedsiębiorstw energochłonnych. Ma to być doraźne rozwiązanie do czasu, aż energetyka odnawialna będzie mogła produkować prąd po wystarczająco niskiej cenie. „Niemiecka gospodarka, niegdyś potęga przemysłowa, jest pod ogromną presją. Znajdujemy się w punkcie zwrotnym” – mówił . Uważa, że „w nowej sytuacji państwo powinno przyjąć bardziej aktywną rolę w zabezpieczaniu produkcji przemysłowej, także poprzez zaciąganie większego zadłużenia”. Przemysł przyjął propozycję z zadowoleniem, ale sprzeciwiają się jej Minister Finansów Christian Lindner, Kanclerz Olaf Scholz oraz liczni ekonomiści. Grupy ekologiczne żądają natomiast poprawek. Czy nowy pomysł przysporzy mu popularności? Czekamy na wyniki sondaży.

Reklama

Komentarze

    Reklama