Reklama

Wiadomości

Kontrowersyjne rozporządzenie NRL wisi na włosku. Zadecyduje głos Polski

Parlament Europejski wyniki wyborów
Wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka został okrzyknięty największym przegranym eurowyborów w województwie śląskim
Autor. Guillaume Périgois / Unsplash

Wprowadzenie rozporządzenia PE i Rady w sprawie odbudowy zasobów przyrodniczych (Nature Restoration Law) jest kluczowe dla naszego bezpieczeństwa, nawet w kontekście obronności – oceniają naukowcy i aktywiści. Ich zdaniem losy tego rozporządzenia zależą obecnie od stanowiska Polski.

Reklama

W poniedziałek na konferencji prasowej zorganizowanej przed Kancelarią Premiera naukowcy i aktywiści z największych polskich organizacji pozarządowych zajmujących się ochroną przyrody i zrzeszonych w Koalicji 10 proc. przypomnieli, że o tym czy Nature Restoration Law wejdzie w życie zdecyduje stanowisko Polski podczas głosowania w Radzie UE 17 czerwca. Złożyli też petycję w tej sprawie do premiera Donalda Tuska. Jak podkreślali podpisało się pod nią dotychczas ponad 55 tys. Polaków oraz 229 organizacji pozarządowych. Z raportu niezależnego ośrodka badań i analiz Instytutu Spraw Publicznych wynika, że trzy czwarte Polek i Polaków uważa, że Polska powinna poprzeć Nature Restoration Law.

Reklama

Jak przypomnieli przedstawiciele Koalicji 10 proc., przyjęcie Nature Restoration Law umożliwia odbudowę ekosystemów, dzięki czemu poprawić się ma nasze bezpieczeństwo żywnościowe, dotyczące zdrowia publicznego, bezpieczeństwo gospodarcze, a nawet możliwości obronne kraju.

„Dla środowiska naukowego jest jasne, że potrzebujemy naprawy zdegradowanych ekosystemów, aby uratować ginące gatunki, przywrócić utracone usługi ekosystemowe (tj. wkład naturalnych ekosystemów w szeroko pojęty dobrobyt człowieka – PAP), zapobiegać suszy, poprawiać retencję, walczyć ze skutkami zmiany klimatu, przywrócić populację owadów zapylających i zwiększyć plony żywności” – powiedział na konferencji dr hab. Wiktor Kotowski, prof. UW i przewodniczący Komisji Ochrony Ekosystemów Państwowej Rady Ochrony Przyrody.

Reklama

Dodał, że obecnie do tych argumentów dołączył jeszcze jeden. „Jest to sprawa obronności naszego kraju. Wszyscy widzieliśmy czołgi rosyjskie, które w Ukrainie ugrzęzły w bagnach, albo utknęły na szosie, bo po obu jej stronach były podmokłe tereny. To pokazuje, że i w dzisiejszych czasach ekosystemy i natura odgrywają ogromną rolę” – tłumaczył. Przypomniał, że przy wschodniej granicy Polski mamy pas meliorowanych, osuszonych torfowisk i dolin rzek. W jego opinii można by tam odbudować ekosystemy mokradeł, które pomogą nam bronić się, gdyby była taka potrzeba.

„Osuszone doliny takich rzek, jak Hwoźna, Łutownia, Sokołda i zmeliorowane w latach 60. Polesie to obszary, które zdegradowały się tak bardzo, że rolnicy albo nie gospodarują wcale na części z nich, albo koszą te łąki tylko dlatego, że my im dopłacamy. Sami wprost mówią, że na części terenów trzeba poprawić uwilgotnienie, ponieważ przesuszenie jest zbyt duże” - mówił prof. Kotowski.

Dodał, że tu występuje synergia interesów, ponieważ odbudowa zasobów przyrody może poprawić warunki gospodarowania. „Jeżeli nawodnimy osuszone tereny, to poprawimy retencję wody w glebie i lokalny obieg wody, a jednocześnie obronność, a jest to temat, nad którym rząd dzisiaj obraduje na specjalnym posiedzeniu w Białymstoku. (…) Dlatego odbudowa przyrody jest naszą bardzo pilną potrzebą, nie tylko w Polsce, ale w całej Europie” – podkreślił.

Justyna Choroś z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków (OTOP) zaznaczyła, że Nature Restoration Law ma służyć ludziom. Przypomniała, że z powodu fal gorąca w krajach Europy co roku giną w ostatnich latach tysiące ludzi. Z publikacji w czasopiśmie „Nature Medicine” ( https://www.nature.com/articles/s41591-023-02419-z ) wynika, że w roku 2022 było to ponad 60 tys. osób w krajach Europy.

„Spadek bioróżnorodności, w tym bioróżnorodności zapylaczy, oznacza, że będziemy mieć problemy w rolnictwie. Nature Restoration Law ma uratować społeczeństwa i ma uratować też gospodarkę” – podkreśliła Choroś.

Dariusz Gatkowski z WWF Polska podkreślił, że przyjęcie unijnego rozporządzenia o odbudowie zasobów przyrodniczych będzie mieć też wpływ na ekonomię. „Szacuje się, że inwestycje w odbudowę zasobów przyrodniczych przynoszą ok. 10 razy większe zyski, niż wynoszą ich koszty. Trudno sobie wyobrazić rozwój społeczeństwa i rozwój gospodarczy bez rozwoju zasobów przyrodniczych” – powiedział.

Zaznaczył, że z powodu suszy co roku w Polsce tracimy ok. 6,5 mld złotych. „Tym szkodom można będzie zapobiegać poprzez inwestycję w gleby, wody, w zasoby przyrodnicze. Pozwoli to zwiększyć nasze bezpieczeństwo żywnościowe” – mówił.

Również Europejski Bank Centralny zaapelował, by dbać o zasoby przyrodnicze, ponieważ bardzo duża liczba firm w UE zależy od usług ekosystemowych. „Także biznes popiera to rozporządzenie. Apel do polityków w sprawie przyjęcia tego prawa podpisało ponad 100 firm” - wymieniał.

Dodał, że wprowadzenie Nature Restoration Law może pomóc zapobiegać groźnym zjawiskom przyrodniczym, jak susza, nawalne deszcze czy powodzie błyskawiczne, które dotyczą coraz częściej Polski. „Inwestycja w odbudowę zasobów przyrodniczych może pomóc zapobiegać konsekwencjom gwałtownych zjawisk przyrodniczych i pogodowych. Da nam bezpieczeństwo i w domu, i na ulicy. Co ważne, prawo to nie nakazuje niczego rolnikom. Rolnicy i właściciele gruntów nie są zobligowani do niczego przez to prawo, ale mogą na nim skorzystać, ponieważ Nature Restoration Law – o ile wejdzie – pozwoli nam tworzyć plan odbudowy zasobów przyrodniczych zgodnie z naszymi lokalnymi potrzebami i możliwościami” – tłumaczył Gatkowski.

Jak wyjaśniła PAP Katarzyna Wiekiera z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, gdyby Nature Restoration Law weszło w życie, każdy kraj, w tym Polska, musi się zobowiązać do zaplanowania i odbudowy 30 proc. cenny ekosystemów przyrodniczych do 2030 r.

„Mówiąc najprościej, mogę to sprowadzić do kwestii naszego bezpieczeństwa, ponieważ ilość zagrożeń i negatywnych konsekwencji zmian klimatu, takich jak susze, błyskawiczne powodzie, gradobicia, przyrasta lawinowo, a my nie możemy bez końca wypłacać odszkodowań, bo nie ma deszczu, bo spadło za dużo deszczu, bo grad zniszczył plony. Musimy mieć narzędzia, które nas przygotują i pozwolą temu przeciwdziałać” – tłumaczyła. Oceniła, że Nature Restoration Law jest właśnie zestawem takich narzędzi.

„To jest też prawo, za którym pójdą ogromne pieniądze na to, żebyśmy mogli nasze ekosystemy, w tym rolnicze, odbudowywać – żebyśmy mieli dobrej jakości glebę, lasy odporniejsze na trąby powietrzne, zróżnicowaną populację zapylaczy, co jest kluczowe dla bezpieczeństwa żywnościowego” – wymieniała.

Agata Szafraniuk z ClientEarth Prawnicy dla Ziemi powiedziała PAP, że jeśli Nature Restoration Law nie zostanie przyjęte, to stracimy ogromną szansę finansową. „Jest bardzo dużo środków przeznaczonych na odbudowę przyrody w UE i bez tego prawa będzie nam bardzo trudno po nie sięgnąć. A Polska, jako kraj blokujący to rozporządzenie, będzie odpowiadać za to, że dostępu do tych pieniędzy nie będzie mieć cała UE” – oceniła.

Marta Klimkiewicz Client Earth wyjaśniła, że to od głosu Polski w Radzie Europejskiej 17 czerwca będzie zależało, czy UE wprowadzi Nature Restoration Law. „Rola polskiego rządu jest tutaj kluczowa, ponieważ brak poparcia ze strony polskiego rządu sprawi, że Nature Restoration Law najprawdopodobniej zakończy swoje życie w unijnej zamrażarce legislacyjnej. Lada moment prezydencje w UE przejmują Węgry, które objęły sobie za cel uśmiercenie tego rozporządzenia” – tłumaczyła.

„Polska może rzucić koło ratunkowe Nature Restoration Law i przyrodzie w UE, a co za tym idzie, może zagwarantować nasze bezpieczeństwo stabilną przyszłość i nasz standard życia” - podsumowała Klimkiewicz.

Eksperci obecni na konferencji przypomnieli, że w Polsce prawo to popiera Ministerstwo Klimatu i Środowiska oraz Państwowa Rada Ochrony Przyrody. Apele dotyczące przyjęcia NRL skierowało też do rządu w ostatnim czasie 215 polskich naukowców i naukowczyń.

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze