Wiadomości
„Ekobójstwo” na Ukrainie. Tragiczne skutki wysadzenia zapory w Nowej Kachowce
Wysadzenie przez Rosjan zapory na Dnieprze w Nowej Kachowce na południu Ukrainy to „ekobójstwo” i „kolejna zbrodnia wojenna” Rosjan - oświadczył we Andrij Jermak, szef biura prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
Wiadomość o wysadzeniu przez rosyjskie wojska okupacyjne zapory wodnej na Dnieprze zelektryzowała opinię publiczną. Jak podała Chersońska Wojskowa Administracja Obwodowa, prawie dziesięć miejscowości zostało całkowicie albo częściowo zalanych, a w strefie zagrożenia znalazło się około 16 tys. ludzi.
W ciągu najbliższych dni trzeba będzie jednak ewakuować znacznie więcej cywilów. Prokurator generalny Ukrainy Andrij Kostin przypuszcza, że liczba takich osób może sięgnąć nawet 17 tys. Łącznie w obwodzie chersońskim na skutek kataklizmu ucierpi prawdopodobnie około 40 tys. cywilów, uwzględniając 25 tys. mieszkańców wschodniej, kontrolowanej przez Rosję części regionu.
Władze obwodu zorganizowały ewakuację mieszkańców zagrożonych terenów. Wywożeni są oni ze swoich miejscowości do Chersonia i Mikołajowa, a stamtąd pociągami do innych miast Ukrainy. Z kolei szef władz okupacyjnych Władimir Leontiew powiedział, że w części miasta odłączono elektryczność ze względów bezpieczeństwa.
Czytaj też
Wysadzenie zapory wodnej w Nowej Kachowce miało tragiczne konsekwencje nie tylko dla mieszkańców zamieszkujących okoliczne tereny, ale również dla całego ekosystemu. „To jest ekobójstwo. Rosjanie odpowiedzą za potencjalne pozbawienie wody pitnej ludzi w południowej części obwodu chersońskiego i na Krymie, za potencjalne zniszczenie części miejscowości i biosfery" - napisał Andrij Jermak na swoich social mediach.
Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba stwierdził z kolei, że „Rosja zniszczyła zaporę w Nowej Kachowce, powodując prawdopodobnie największą katastrofę technologiczną w Europie od dziesięcioleci i narażając tysiące cywilów na niebezpieczeństwo. To odrażająca zbrodnia wojenna. Jedynym sposobem na powstrzymanie Rosji, największego terrorysty XXI wieku, jest wyrzucenie jej z Ukrainy".
„Nie ma na razie ofiar w ludziach po wysadzeniu w powietrze przez Rosjan zapory na Dnieprze w Nowej Kachowce i podnoszeniu się poziomu wody na zatapianych terenach" – przekazał ukraiński premier Denys Szmyhal. Dodał także, że sytuacja w Zaporoskiej Elektrowni jądrowej „jest na razie pod kontrolą. Ważne jest, by nie dopuścić do rozwoju najgorszego scenariusza".
Na okupowanej części obwodu chersońskiego znajdowała się zapora w Nowej Kachowce, która stanowiła jedyną spośród sześciu zapór na Dnieprze, zajętą przez Rosjan. W sąsiednim obwodzie zaporoskim znajduje się elektrownia jądrowa, która również znalazła się pod okupacją wojsk rosyjskich. Choć siłownia jest obecnie wyłączona, nadal potrzebuje wody, aby zapewnić chłodzenie reaktorów.
Rafael Grossi, szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA), poinformował we wtorek, że jeśli poziom wody w Zbiorniku Kachowskim spadnie poniżej 12,7 m, nie będzie możliwe pompowanie wody chłodzącej do nieczynnych reaktorów elektrowni.
Poziom wody w zalewie na Dnieprze, który powstał po wysadzeniu w nocy z poniedziałku na wtorek zapory wynosił 16,4 m. Według dyrektora generalnego MAEA woda obecnie opada w tempie 5 cm na godzinę. Grossi wyjaśnił, że woda jest niezbędna do działania systemów odpowiadających za m.in. odprowadzanie ciepła z reaktorów i zbiorników z zużytym paliwem jądrowym, a także chłodzenie awaryjnych silników diesla. Ostrzegł również, że długotrwały brak wody chłodzącej może spowodować stopienie się rdzeni paliwowych i awarię generatorów. Główna linia dostarczająca wodę do chłodzenia jest bezpośrednio zasilana z zalewu, które powinno funkcjonować jeszcze przez kilka dni, podkreślił szef MAEA. Jednocześnie wskazał, że istnieje kilka innych źródeł wody, z których głównym jest duży zbiornik znajdujący się bezpośrednio przy elektrowni.
Czytaj też
Prokuratura generalna Ukrainy ogłosiła wszczęcie śledztwa w sprawie wysadzenia zapory, które dotyczyć ma zarzutów zbrodni wojennej oraz ekobójstwa, czyli masowego niszczenia środowiska naturalnego. Kodeks karny Ukrainy definiuje ekobójstwo jako „masowe niszczenie flory i fauny, zatrucie wody i powietrza oraz inne działania mogące spowodować katastrofę ekologiczną". Po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, władze w Kijowie podały, że Dniepru dostało się ok. 150 ton oleju maszynowego i istnieje realne ryzyku wycieku kolejnych 300 ton substancji do rzeki.
Tymczasem wczoraj ONZ obchodziło Dzień Języka Rosyjskiego. „Czy ONZ jest beznadziejnie chora? - skomentował na Twitterze przewodniczący (ukraińskiego parlamentu Rusłan Stefanczuk. „Dzień Języka Rosyjskiego jest dla ONZ ważniejszy niż ekobójstwo popełnione przez Rosjan. (...) Dziś ci, dla których pierwszym językiem jest język rosyjski, wysadzili w powietrze elektrownię wodną w Kachowce" – dodał.
W podobnym tonie wypowiedział się doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak: „Rosja wysadza w powietrze elektrownię wodną i powoduje największą katastrofę ekologiczną w Europie od dziesięcioleci. W wyniku ataku terrorystycznego wiele miejscowości zniknie z mapy. Zginą ludzie. Co robi ONZ tego samego dnia? Ogłasza na swojej stronie... Dzień Języka Rosyjskiego. Czy to jakiś żart? Czy to na poważnie? (...) Organizacja, która ma zapewnić globalne bezpieczeństwo, coraz bardziej zamienia się w globalną parodię" - napisał Podolak.
Tragedię wydarzenia obrazuje również informacja przekazana przez organizacja pozarządowa UAnimals o tym, że w lokalnym ogrodzie zoologicznym Kazkowa Dibrowa zginęły wszystkie zwierzęta. „W wyniku tego zdarzenia prawie wszystkie zwierzęta zginęły, jedynie kaczki i łabędzie zdołały się uratować" – czytamy w komunikacie organizacji. Ukraińskie władze i użytkownicy mediów społecznościowych od godzin porannych publikują zdjęcia i nagrania ukazujące tragiczny los zwierząt z terenów dotkniętych powodzią. Informowano m.in., że w pobliżu budynków mieszkalnych pojawiły się przerażone sarny, na ulicach Chersonia - bobry, a na zatopionych ulicach Nowej Kachowki – łabędzie.
Czytaj też
Konsekwencje wysadzenia zapory dotkną również mieszkańców okupowanego przez Rosję Krymu, ponieważ na półwyspie występują trudności z dostępem do wody pitnej. Jak podaje lokalny samorząd Tatarów, rosyjskie władze półwyspu już rozpoczęły racjonowanie wody pitnej dla mieszkańców.
„Woda, która znajduje się w kranach, jest zanieczyszczona i nie nadaje się do spożycia. Ten problem dotyczy głównie dużych miast na Krymie. Sytuacja może się jeszcze pogorszyć, ponieważ zniszczenie zapory prawdopodobnie doprowadzi do odcięcia dostaw wody Kanałem Północnokrymskim. Na razie te dostawy jeszcze funkcjonują, ale woda w kanale zawiera nieczystości, w tym ścieki z gospodarstw domowych. Wiąże się to z ryzykiem rozwoju groźnych chorób" - relacjonował przedstawiciel lojalnego wobec Ukrainy Medżlisu (samorządu) Tatarów krymskich Eskender Barijew na antenie ukraińskiej telewizji.