Bruksela szykuje nowy cel klimatyczny na 2040 r. Wyścig ambicji przed COP30
Bruksela wchodzi w finał rozmów nad nowym celem klimatycznym UE na 2040 r., który ma oznaczać nawet 90-procentową redukcję emisji i utrzymać Unię w roli globalnego lidera ambicji. Stawka sporu przed COP30 to nie tylko liczby, lecz także podział kosztów i rola kredytów węglowych.
We wtorek w Brukseli ministrowie państw członkowskich UE odpowiedzialni za środowisko mają zdecydować w sprawie ustanowienia nowego celu klimatycznego UE na 2040 r. Chociaż ich decyzja nie będzie ostateczna - nowy cel będzie wymagał jeszcze porozumienia z Parlamentem Europejskim - to przełom wśród stolic ma utorować drogę do przyjęcia nowych zobowiązań w ramach porozumienia paryskiego.
Chiny zaniżają ambicje, USA opuszczają porozumienie paryskie
Ten międzynarodowy traktat, podpisany w 2015 r., zobowiązuje sygnatariuszy do zmniejszania emisji gazów cieplarnianych, co ma ograniczyć wzrost temperatury na świecie do poziomu poniżej 2 stopni Celsjusza w stosunku do epoki przedprzemysłowej. Strony porozumienia paryskiego mają przedstawić swoje nowe ambicje na szczycie COP30, który zaczyna się w czwartek w Brazylii.
Przełom w sprawie nowego celu klimatycznego UE nie jest jednak przesądzony. Jeśli do niego dojdzie, Wspólnota będzie musiała zmniejszyć emisję o 90 proc. do 2040 r. w stosunku do 1990 r. Przed wtorkowym posiedzeniem ministrowie niektórych krajów nadal sygnalizowali zastrzeżenia. Wiceminister klimatu Krzysztof Bolesta zgłosił, że Polska chce, by udział tzw. kredytów węglowych (służących kompensowaniu emisji poprzez finansowanie zielonych projektów w krajach trzecich) wynosił 10 proc., a nie 3 proc., jak proponuje sprawująca prezydencję Dania.
Pytany o brak jednoznacznej zgody państw UE na nowy cel, Hoekstra powiedział, że przebieg procesu decyzyjnego nie ma znaczenia, bo ostatecznie ważne są liczby i to, z czym Unia pojedzie na COP30. Według komisarza zakres zobowiązań UE pozostaje, obok Wielkiej Brytanii, najbardziej ambitny na świecie.
Stany Zjednoczone nie będą reprezentowane na szczycie klimatycznym w Brazylii przez delegację wysokiego szczebla. Zgodnie z zapowiedzią prezydenta Donalda Trumpa USA wycofają się z porozumienia paryskiego.
UE apeluje o więcej ambicji
Uważamy, że decyzja USA o wycofaniu się jest bardzo znacząca. Mówimy o najpotężniejszym podmiocie, jakiego mamy na arenie międzynarodowej. Mówimy o największej gospodarce, o drugim co do wielkości emitencie (gazów cieplarnianych - PAP) na świecie, odpowiedzialnym za około 11 proc. globalnych emisji. Ma to więc bardzo poważne konsekwencje dla międzynarodowej polityki klimatycznej.
skomentował Hoekstra.
Jak dodał, znaczące będzie też, jeśli Chiny przyjadą do Brazylii z celem zredukowania ilości CO2 niższym niż 30 proc. do 2035 r., który według naukowców jest konieczny dla osiągnięcia założeń porozumienia paryskiego. - Choć zamierzam nadal rozmawiać z Chińczykami, to naprawdę chcielibyśmy, żeby przywieźli wyższą liczbę - zaznaczył komisarz.
Czytaj też
Chiny, największy światowy emitent gazów cieplarnianych, zapowiedział ograniczenie emisji do 2035 r. o 7-10 proc. w stosunku do szczytowego poziomu. Państwo to ma osiągnąć maksymalny poziom emisji CO2 w 2030 r.
Z Brukseli Magdalena Cedro
