Wiadomości
Aerozol z płonących lasów Kanady dotarł nad Polskę
Intensywny napływ aerozolu pochodzącego z pożarów lasów w Kanadzie zaobserwowali nad Polską fizycy z Uniwersytetu Warszawskiego. Obserwacje były możliwe dzięki pracującej w trybie ciągłym stacji pomiarowej Laboratorium Pomiarów Zdalnych RS-Lab.
"Napływy aerozolu pochodzącego z pożarów lasów w Kanadzie nad stację pomiarową w Warszawie są interesujące ze względu na intensywność transportu - warstwy aerozolu obserwowaliśmy nieprzerwanie przez kilka dni" - skomentowały dla PAP badaczki z Instytutu Geofizyki Wydziału Fizyki UW: prof. Iwona Stachlewska, która kieruje grupą badawczą RS-Lab, dr Łucja Janicka, ekspertka w dziedzinie własności aerozolu pochodzącego ze spalania biomasy, oraz dr Dominika Szczepanik, prowadząca lidarowe obserwacje na stacji pomiarowej w Warszawie.
Pierwsze warstwy aerozolu, jak zaobserwowano, pojawiły się w wolnej troposferze nad Warszawą już 26 maja i były obecne na różnych wysokościach aż do 12 czerwca. "Dym obserwowano na różnych wysokościach nad powierzchnią ziemi - od 3 km do 8 km, przy czym tworzył on wiele warstw o różnej grubości (w kierunku pionowym)" - opisała dr Szczepanik.
Wiadomo o tym dzięki obserwacjom lidarowym prowadzonym pod kierunkiem prof. Iwony Stachlewskiej w Laboratorium Pomiarów Zdalnych(RS-Lab) w Instytucie Geofizyki UW. Obecność tego aerozolu potwierdziły wskazania modeli, takich jak "model HYSPLIT, który dostarcza trajektorie wsteczne ruchu mas powietrza, a także model NAAPS, który wskazuje prognozę aerozolowej grubości optycznej powodowanej przez dany aerozol" - podała fizyk atmosfery.
Aerozol pochodzący z pożarów biomasy charakteryzuje się małym rozmiarem cząstek o dużej zdolności absorbowania promieniowania słonecznego. "W związku z tym jego obecność w wolnej troposferze ma dwojaki efekt. Z jednej strony, poprzez rozpraszanie i absorpcję, ogranicza ilość promieniowania docierającego do powierzchni ziemi (efekt chłodzący), zaś lokalnie (w miejscu, w którym się on znajduje), w wyniku silnej absorpcji promieniowania ogrzewa powietrze" - wyjaśniła dr Janicka.
"Jego niewielkie rozmiary (a co za tym idzie - masa) powodują, że sedymentacja grawitacyjna aerozolu jest powolna, przez co utrzymuje się on w atmosferze stosunkowo długo - nawet kilkanaście dni, i może być transportowany przez masy powietrza na bardzo duże odległości od źródła emisji. Należy tu podkreślić, że aerozol ten podlega procesom starzenia - jego właściwości optyczne i mikrofizyczne zmieniają się w czasie, przez co aerozol, który obserwujemy nad Warszawą, będzie inny niż ten, który obserwuje się blisko źródeł emisji" - dodała badaczka.
Jak zaznaczyła, częstotliwość występowania tego zjawiska zależy od wielu czynników - głównie intensywności występowania pożarów, a także miejsca ich występowania i kierunku ruchu mas powietrza, a także czynników wpływających na starzenie się aerozolu.
"Aerozole ze spalania biomasy występują nad obszarem Polski każdego roku, najczęściej wiosną, kiedy ich źródłem są pożary stepów na Ukrainie, a także latem, gdy płoną lasy - zarówno na obszarze Europy (Portugalia, Hiszpania), jak i w daleko położonej Kanadzie (co aktualnie ma miejsce)" - dodała prof. Stachlewska.
Zdarza się też, że aerozole emitowane z lokalnie występujących pożarów np. w Polsce transportowane są w takim kierunku, że nie obserwuje się ich obecności nad Warszawą. Jako przykład fizyk podała pożar składowiska opon w Koninie 22 kwietnia br.
Zjawiska pożarów występują coraz częściej i są coraz bardziej intensywne, ze względu na przedłużające się okresy występowania susz i rosnące temperatury. "Naszym zdaniem można powiązać ten wzrost ze zmianami klimatu, jednakże aby z dużą pewnością móc mówić o takich procesach, potrzeba wieloletnich serii pomiarów" - podsumowała prof. Stachlewska.
Stacja lidarowa RS-Lab pracuje nieprzerwanie w automatycznym trybie 24/7 od lipca 2013 roku. Wchodzi ona w skład Europejskiej Infrastruktury Badawczej ACTRIS-ERIC oraz sieci badawczych EARLINET, PollyNET i PolandAOD.
O dalekozasięgowych napływach aerozolu pochodzącego z pożarów lasów w Kanadzie informował również prof. Krzysztof Markowicz, kierujący Stacją badawczą SolarAOT w Strzyżowie na Podkarpaciu.