Z wieloletnich obserwacji synoptycznych wynika, że grudzień i styczeń to na Bałtyku czas, w którym występuje wysokie ryzyko niekorzystnych warunków pogodowych. Oznacza to poważne problemy dla projektu Nord Stream 2.
Wiele wskazuje na to, że ze względu na warunki atmosferyczne - oraz ryzyko ich gwałtownego pogorszenia - wszelkie prace związane z układaniem podmorskiej części Nord Stream 2 będą musiały poczekać do wiosny.
Teknoblog informuje w tym kontekście, że biorąc pod uwagę dziesięciometrowe fale, występujące w okresie grudzień - styczeń na Bałtyku, trudno wyobrazić sobie, aby jakikolwiek statek do układania rur podjął aktywność.
Pogoda nie jest jedynym problemem Nord Stream 2. Niezwykle kłopotliwe, w kontekście jego ukończenia, są także amerykańskie sankcje. Niezłym barometrem nastrojów wobec przedsięwzięcia jest obserwowanie nastrojów niemieckiego biznesu. Niedawno jego przedstawiciele wystosowali list do Nancy Pelosi, spiker Izby Reprezentantów, w którym... prosili o złagodzenie polityki wobec kontrowersyjnej magistrali. Na powyższe nakładają się również informacje o kształcie budżetu obronnego USA oraz opóźnieniach związanych z uruchomieniem drugiego odcinka gazociągu Eugal - lądowego przedłużenia Nord Stream 2.
Przecież lodołamacz już wypłynął?
Teraz nie mogą budować niby przez pogodę a na wiosnę wymyślą że nie mogą budować bo jest za ciepło, za mokro, za widno itp. itd. byleby nie przyznać że budowa stoi przez sankcje. To takie robienie dobrej miny do złej gry.
Jaka" mina" taka potęga.