Reklama

Analizy i komentarze

Polska 100 lat za Francuzami. Paryż wie, jak walczyć o swoje w Zielonym Ładzie

Autor. Energetyka24/Jakub Wiech

Francja wie, co chce zrobić w sprawie Zielonego Ładu. I nie chodzi tu o jego odrzucenie, a o takie przemodelowanie, by okazał się korzystny dla francuskiej gospodarki. To cenna lekcja m. in. dla Polski.

Suwerenność – takie hasło pojawiało się najczęściej podczas rozmów z francuskimi politykami i urzędnikami, które miałem okazje prowadzić podczas wizyty we Francji zorganizowanej przez tamtejsze MSZ. Francuzi idą w swoim postrzeganiu suwerenności bardzo daleko: widzą w niej motor do działań na polu Unii Europejskiej, fundament polityki krajowej, a także jako wskazówkę do relacji bilateralnych.

Tour de Fra… force

W połowie marca francuski resort spraw zagranicznych zaprosił sześcioro dziennikarzy z różnych krajów Europy na wyjazd poświęcony transformacji energetycznej. Tego typu wycieczki nie są w branży niczym nowym – sam miałem przyjemność brać udział w podobnych podróżach po Niemczech czy Danii. Niemniej, wypad zorganizowany przez Francuzów odbieram jako subtelną, lecz precyzyjną wiadomość polityczną dotyczącą pozycji Francji względem transformacji energetycznej i klimatycznej Unii Europejskiej.

Paryż ma obecnie olbrzymie aspiracje dotyczące objęcia nieformalnego przywództwa w ramach UE. Jest to wynik zmieniających się realiów geopolitycznych, z którymi nie radzi sobie najsilniejsze gospodarczo państwo Europy – Niemcy. Rząd federalny w Berlinie jest słaby; targa nim wewnętrzny kryzys ekonomiczny i polityczny – i z tych okoliczności skorzystać zamierza Francja, wychodząca w własną agendą względem UE. Wyjazd dziennikarzy był okazją do jej – częściowego – zaprezentowania.

Plan Messmera 2.0

Mocnym akcentem tej podróży był francuski atom. Paryż zdecydował się pokazać dziennikarzom m.in. perłę w koronie tamtejszego przemysłu jądrowego – zakłady Orano La Hague, które zajmują się recyklingiem zużytego paliwa jądrowego (opisane zostały dokładnie tutaj). Co więcej,

O tych wszystkich planach mówił Frédérik Jobert z sekretariatu planowania ekologicznego kancelarii francuskiego premiera. „Planujemy odnowić naszą flotę jądrową, korzystając z reaktorów EPR2 oraz z małych reaktorów (SMR), pierwszy program w tym zakresie obejmuje obecnie 6 jednostek. Ustanowiliśmy mechanizm zarządzania, aby zapewnić, że ten nowy program korzysta z wszystkich wniosków wyciągniętych z poprzednich projektów EPR, a także, że pogodzi interesy stron publicznych i prywatnych” – wskazał.

Obejrzyj: wnioski znad Sekwany:

YouTube cover video

Wraz z pozytywnym przekazem dot. atomu, Francuzi wysłali klarowną wiadomość dotyczącą braku zgody na OZE-centryczność transformacji energetycznej UE. Chodzi w tym o taki kształt przepisów unijnego prawa, który premiuje źródła odnawialne kosztem innych technologii bezemisyjnych, np. energetyki jądrowej. „Jak dotąd udział energii odnawialnej w ogólnym zapotrzebowaniu na energię wynosi około 20%; to porównywalne z Niemcami, Włochami lub Hiszpanią, a wyższy niż w Holandii lub Belgii. Osiągnięcie celu z dyrektywy RED3, polegającego na udziale energii odnawialnej na poziomie 44% do 2030 roku, będzie wyzwaniem – nawet w naszych najbardziej optymistycznych scenariuszach, zwłaszcza biorąc pod uwagę ograniczone zasoby biopaliw. Chcielibyśmy podkreślić, że ostatecznym celem nie jest energia odnawialna, lecz pełna dekarbonizacja naszej gospodarki, mająca powstrzymać zmiany klimatyczne, które z pewnością przyniosą katastrofalne konsekwencje” - powiedział Jobert.

Powyższe słowa należy odczytać jako obronę neutralności technologicznej w zakresie transformacji, co ma swoje zakorzenienie m. in. w traktacie o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Niemniej, Francuzi zdecydowali się połączyć ten przekaz także zidée fixe swojej transformacji, tj. suwerennością. „Moim zdaniem dyskusja na temat udziału energii odnawialnej w energii odwraca uwagę od prawdziwych problemów. Jak możemy przyspieszyć wdrażanie technologii o niskiej emisji węgla? Jak możemy zmniejszyć zależność od chińskiego importu tych technologii? Czy możemy lepiej współpracować, aby zapewnić skalę dla naszego własnego przemysłu o niskiej emisji? Czy możemy przyciągnąć wystarczającą liczbę pracowników i umiejętności w tych ogromnych wyzwaniach przemysłowych? To są kwestie, o których powinniśmy dyskutować” – wskazywał Frédérik Jobert.

Reklama

Świadomość problemów

Francja ma szereg innych zastrzeżeń do polityki klimatycznej UE. Dotyczą one m.in. polityki transportowej. „Jeśli chodzi o zakaz rejestracji samochodów emitujących CO2 w 2035 roku, jest to silny sygnał, który pomaga przyspieszyć transformację. Jednak pozostajemy realistami i monitorujemy wpływ tej transformacji na wszystkie aspekty: sprawdzamy pełne ślady węglowe samochodów, które importujemy i rejestrujemy oraz ilość surowców potrzebnych do ich produkcji. Dyskutujemy też o środkach mających na celu zmniejszenie efektów ubocznych importu dużych SUV-ów z odległych kierunków” - twierdził Frédérik Jobert.

Innym ważnym głosem jest krytyka CBAM, czyli mechanizmu cła węglowego, które ma chronić europejską gospodarkę przez negatywnymi skutkami transformacji, m.in. przez ucieczką przemysłu. „Nasi partnerzy przemysłowi nie są optymistyczni co do rzeczywistego wpływu CBAM, który może być obarczony zbyt wieloma wyjątkami - jest to argument sugerujący potrzebę większego wsparcia publicznego w celu ochrony konkurencyjności przyszłych produktów” – wskazywał.

Lekcja francuskiego

Takie wiadomości wysyłane przez Paryż są ważnym sygnałem dla Polski. Warszawa może bowiem odnaleźć punkty wspólne na mapie interesów Francji – i wykorzystać tę wiedzę do kształtowania wspólnej polityki na poziomie UE. Nacisk kładziony na suwerenność gospodarczą, skupienie się na lokowaniu przemysłu w Europie, proatomowe nastawienie – to wszystko może zostać wykorzystane jako podwaliny pod aktywną grę polsko-francuską w nowym rozdaniu po wyborach europejskich.

Reklama
Reklama
Reklama

Komentarze