Analizy i komentarze
Budynkowy fake news. Nie będzie żadnych kontroli domów [KOMENTARZ]
Wbrew niektórym informacjom medialnym Polaków nie czekają masowe kontrole domów w związku z obowiązkiem zgłoszeniowym do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków.
Na portalu money.pl ukazał się tekst, który sugeruje, że wkrótce Polaków czekać mają masowe kontrole dotyczące emisyjności ich domów. „W najbliższych tygodniach kontrolerzy zaczną sprawdzać, czym ogrzewamy domy i czy jest to zgodne z deklaracją złożoną przez nas w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB). W 2022 r. każdy właściciel nieruchomości miał obowiązek to zrobić" – wskazują autorzy materiału.
„Skontrolowany zostanie również stan naszego domu, roczne zużycie energii, a nawet grubość ścian, dachu i rodzaj ocieplenia (...) Kontrolowaniem domów i zbieraniem informacji na ich temat mają zajmować się pracownicy gminy, inspektorzy ochrony środowiska, a nawet kominiarze." – dodają.
Na materiał od razu zareagowali prawicowi komentatorzy i politycy. „Ale jaja, ale jaja. Urzędas wlezie nam z buciorami do domu, bo pan minister sobie tak zarozporządził. To znaczy – może wam wlezie, bo u mnie to może sobie najwyżej postać na schodach na zewnątrz. Niehc wróci z nakazem" – napisał publicysta Łukasz Warzecha. „Frans Timmermans lubi to" – oświadczył Rafał Dudkiewicz z Polskiego Radia. „Zaglądali do domów, zaglądali do waliz, lecz nie zajrzeli do d... - tam miałem socjalizm" napisał lider Konfederacji Sławomir Mentzen.
Tymczasem, jak się okazało, teza, którą wysnuto z tekstu nie jest prawdziwa. Jak wskazuje jasno Główny Urząd Nadzoru Budowlanego żadne masowe kontrole nie ruszą, a interpretacja artykułu idąca w tym kierunku jest kompletnie błędna. Dane dotyczące emisyjności czy efektywności energetycznej budynków będą zbierane przy okazji dobrowolnych kontroli, zaplanowanych przez mieszkańców danych budynków.
„W związku z pojawiającymi się publikacjami dotyczącymi masowych kontroli domów, które mają wg doniesień ruszyć w najbliższych tygodniach, Główny Urząd nadzoru Budowlanego informuje, że do domów obywateli nie wejdą żadne kontrole, tak jak sugerują publikacje. Dane dotyczące efektywności energetycznej będą agregowane przy okazji dobrowolnej, zaplanowanej i zamówionej przez obywatela inwentaryzacji budynku, którą wykonywać będą mogły uprawnione do tego podmioty" – wskazuje Główny Urząd Nadzoru Budowlanego.
„Dane, które zbierane są w bazie Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków to dane, które docelowo mają wspomóc kształtowanie polityki niskoemisyjnej i pomóc polepszyć jakość powietrza w Polsce. Dane te mają pomóc również obywatelowi uzyskać informację zwrotną z systemu – z jakich narzędzi wsparcia, dotacji na termomodernizację budynków, wymianę źródeł ciepła czy spalania paliw na bardziej ekologiczne będzie mógł skorzystać, by jego dom był bardziej efektywny energetycznie" – podkreśla GUNB.
„Wynikiem takiej zamówionej przez obywatela, inwentaryzacji będzie uproszczony audyt energetyczny, w wyniku którego otrzyma on informację zwrotną czy jego dom jest efektywny energetycznie oraz w jakich obszarach i jakimi instrumentami wsparcia można tę efektywność energetyczną polepszyć. System ma przede wszystkim pomóc obywatelowi uzyskać informację zwrotną dotyczącą tego jakie rodzaje dotacji może uzyskać, by zredukować koszty utrzymania i polepszyć efektywność energetyczną swojej nieruchomości" – przeczytać można na stronie urzędu.
Co ciekawe, artykuł money.pl zawierał stanowisko GUNB – ale nie zostało ono dobrze wyeksponowane oraz wyjaśnione i przez to całość artykułu mogła być mylnie interpretowana.