Reklama


"Azerbejdżan, Turkmenistan i UE kontynuują negocjacje w sprawie Gazociągu Transkaspijskiego. Baku przygotowało projekt dwóch dokumentów w tej sprawie"- powiedział 7 lutego azerski minister ds. energii Natiq Alijew.


Pierwszy z nich ma być podpisany przez przedstawicieli trzech państw oraz przewodniczącego Komisji Europejskiej i będzie stanowił formę politycznego wsparcia dla całego projektu. Drugi dokument to azersko- turkmeńska umowa międzyrządowa dotycząca wdrożenia wspomnianej inwestycji.


Już pięć dni później po tych słowach wiceprezes SOCAR-u Elshad Nasirov stwierdził na posiedzeniu Komitetu ds. Bezpieczeństwa Energetycznego Zgromadzenia Parlamentarnego Euronest, że realizacja projektu transkaspijskiego będzie możliwa tak szybko jak tylko Turkmenistan i partnerzy z UE porozumieją się co do warunków sprzedaży gazu.


„Azerska flota jest w stanie zakończyć budowę 100 kilometrowego gazociągu przez Morze Kaspijskie w przeciągu roku”- dodał.


Obie powyższe wypowiedzi podkreślają wolę polityczną władz Azerbejdżanu i Turkmenistanu co do realizacji „kaspijskiego Nord Stream”. To określenie ironiczne, w dodatku idealnie pasująca moim zdaniem do krystalizujących się realiów... Za pomocą metod dotychczas stosowanych przez Rosję jej kaspijscy sąsiedzi będą próbowali wyeliminować ją jako pośrednika i dostawcę gazu dla Europy. Są na to wielkie szanse, choć nie przesądzałbym sprawy.


Status prawny Morza Kaspijskiego jest bowiem od upadku ZSRS nieuregulowany. Moskwa nie akceptuje forsowanego przez Baku strefowego podziału akwenu (na równe sektory narodowe), i twierdzi że pozwalając swoim sąsiadom na ułożenie Gazociągu Transkaspijkiego, de facto uznałaby ich racje. Oficjalne komunikaty strony rosyjskiej uzupełniają: czytelne dla wszystkich graczy przezbrajanie Flotylli Kaspijskiej oraz doniesienia prasowe (Niezawisimaja Gazieta) o możliwym konflikcie zbrojnym w regionie w przypadku nie respektowania interesów Rosji.


Oczywiście w jakimś sensie asertywną postawę Kremla ogranicza szerokie poparcie UE dla projektu transkaspijskiego. Europejski komisarz ds. energii Günther Oettinger jest osobiście zaangażowany w ideę opisywanego gazociągu a jego pielgrzymki do Baku i Aszchabadu zaowocowały we wrześniu 2012 roku przełomową wypowiedzią Natiqa Alijewa (obiecał rozważyć możliwość tranzytu turkmeńskiego gazu przez terytorium azerskie).


Także w najbliższej przyszłości losy „kaspijskiego Nord Streamu” będą się ważyć w Brukseli. Kreml będzie testował jej wolę za pomocą gróźb zmiany kierunku eksportu surowców energetycznych w kierunku azjatyckim. To właściwie już się dzieje... Dziś rosyjskie agencje poinformowały o tym, że Rosnieft może uzyskać 30 mld USD pożyczki w zamian za podwojenie dostaw do Chin.


Piotr A. Maciążek

Reklama
Reklama

Komentarze