Reklama


Przynajmniej na papierze, bo według artykułu Kommersanta z tego samego miesiąca Taszkent rozpoczął rozmowy dotyczące otwarcia na uzbeckim terytorium „centrum szybkiego reagowania US Army”. To ekwilibrystyczne określenie -zdaniem gazety- jest związana właśnie z wspomnianą powyżej koncepcją polityki zagranicznej zabraniającą istnienia baz krajów trzecich na terytorium Uzbekistanu...


Jesień przyniosła jednak wyraźny wzrost rosyjskiej pozycji w Azji Środkowej. Kreml z przytupem przedłużył dzierżawę swoich baz wojskowych w Tadżykistanie i Kirgistanie. A 8 października efekt ten dodatkowo wzmocniła wypowiedź Siergieja Ławrowa, który oficjalnie poparł przystąpienie drugiego z wspomnianych powyżej krajów do Unii Celnej. Nie dziwi zatem kontrofensywa jaką Moskwa rozpoczyna również w kwestii niepokornego Uzbekistanu. 


Sekretarz Generalny OUBZ Nikołaj Bordjuża podczas swojej wizyty na Białorusi stwierdził, że ma nadzieję, iż zawieszenie swojego członkostwa przez Taszkent było czasowe.” Jednocześnie pomiędzy wierszami jego wypowiedzi można było wyczytać, że czasu na zmianę decyzji Prezydent Karimow ma niewiele, bowiem kraje członkowskie do decyzji Uzbekistanu ustosunkują się ostatecznie podczas wielkiego szczytu w Moskwie, który odbędzie się 19 grudnia br. I -co oczywiste- wyciągną z niej konsekwencje.


W dodatku przedstawiciel Rosji przy OUBZ Igor Frołow stwierdził dość wieloznacznie, że ma nadzieję, iż drzwi dla Uzbekistanu pozostaną otwarte w przypadku zmiany sytuacji politycznej w tym kraju. Jak wiadomo taką zmianę oznaczałaby w obecnych realiach jedynie śmierć Karimowa, dyktatora okrutnego i mocno dzierżącego władzę. Zatem powyższe słowa rosyjskiego dyplomaty komentatorzy dość powszechnie odczytują jako zawoalowaną groźbę...


Zaawansowany wiek uzbeckiego dyktatora, brak uregulowanej sukcesji oraz powyższe wypowiedzi Bordjuży i Frołowa to zapowiedź mocnego zaangażowania się Rosji w walkę o wpływy w Uzbekistanie w niedalekiej przyszłości.


Piotr A. Maciążek

Reklama

Komentarze

    Reklama