Reklama


Tematyka gruzińska choć dominowała w wymianie myśli głównych panelistów tego wydarzenia Sienkiewicza, Saryusza- Wolskiego, Szczerskiego i Michty to jednak stanowiła jedynie tło dla rozważań na temat systemów europejskiego bezpieczeństwa i geopolityki obszaru postsowieckiego. Zresztą to wypowiedzi ostatniego z wyżej wymienionych uważam za najciekawsze. Sienkiewicz w zasadzie powielał swoje wieloletnie przemyślenia dotyczące „śmierci Giedroycia” oraz niemocy małego peryferyjnego kraju zwanego Polską i to na poziomie najwyższej ogólności nie wspominając o naszych interesach na Kaukazie- choćby projekcie Sarmatia. Saryusz- Wolski przeprowadził na sali aktywny lobbing poglądów Europejskiej Partii Ludowej, Szczerski natomiast zmasowany atak na politykę Sikorskiego. Choć u każdego z nich pojawiały się ciekawe wypowiedzi to jednak stopień uwikłania ich w polsko- europejskie piekiełko bardzo mierził. Tymczasem Michta- związany co prawda z interesami USA- artykułował swoje opinie w sposób ciekawy i konkretny. Jego dygresje dotyczyły notabene również świętej pamięci Rona Asmusa autora świetnej „Małej wojny...”, którą miałem przyjemność recenzować, książki dotyczącej konfliktu rosyjsko- gruzińskiego (obaj Panowie są -bądź byli- związani z German Marshall Fund).


Michta zwrócił uwagę, na to że „Gruzja znalazła się po drugiej stronie (w odniesieniu do NATO) i desperacko próbuje zwrócić na siebie uwagę”. W trakcie dyskusji związanej z tą opinią paneliści podkreślili, że nawiązaniem do takiego stanu rzeczy była wypowiedź Angeli Merkel na Westerplatte. Niemiecka Kanclerz zatoczyła wtedy czerwoną linię, której Rosja nie może przekroczyć. Słowa te dla ekspertów nie stanowiące istotnego novum, dla społeczeństwa mogłyby okazać się szokiem. Realia geopolityczne znów w nowej formie podzieliły bowiem Europę jednak tym razem aksamitną kurtyną. Michta rozwinął tą myśl podkreślając, że okres pozimnowojenny to klamra pomiędzy rokiem 1991 a 2008. Aktualnie wkraczamy w nieznany, nowy ład, który dopiero się kształtuje. Wszyscy paneliści w tym kontekście pytali o nową rolę Stanów Zjednoczonych w gwałtownych procesach, które mogą spowodować zmianę systemu bezpieczeństwa w Europie. Michta odpowiedział, że istotna wydaje mu się retoryka Romneya, zwraca ona bowiem uwagę Ameryce na znamienny fakt- obszar postsowiecki nadal powinien być dla niej ważny. Tym bardziej, że Rosja się na nim umacnia.


Taka wypowiedź w ustach polskich publicystów budzi uśmiech politowania, tymczasem dla uczestników debaty był to po prostu fakt. Sienkiewicz podkreślił, że konsekwencją wzmacniania się wpływów Moskwy w regionie jest ruch, który został wykonany bezpośrednio po upadku ZSRS- związanie się służb rozpadającego się mocarstwa, pozbawionych środków finansowych, z rosyjskim światem przestępczym. Ta synteza zapewnia sterowanie z tylnego fotela nad państwami upadłymi w regionie. Kluczowy dla wzmacniania rosyjskiej potęgi jest zatem zanik wszelkich funkcji państwa w każdej byłej republice sowieckiej klasyfikowanej jako strefa wpływów Kremla. To dlatego kwestia Gruzji jest tak ważna. Saakaszwili zbudował normalnie funkcjonujące struktury, właściwie stworzył Gruzję przekształcając upadły byt w sprawnie zarządzany twór. To przeraziło Moskwę i stało się jednym z powodów wojny w 2008 roku. „Wojny niezakończonej, która wymaga finału” jak podkreślili wszyscy paneliści. Zdaniem Michty kluczowym elementem tej rozgrywki będzie rok 2014, wyjście sił koalicji z Afganistanu. Do tej pory misja afgańska była modelem współpracy gruzińskiej armii z Sojuszem Północnoatlantyckim, można byłoby go nazwać modelem „kompatybilności”. Pytanie, które należy sobie zadać brzmi, czy wspomniana kompatybilność będzie jeszcze stronie natowskiej potrzebna, skoro czynnik polityczny sytuuje Gruzję „po tamtej stronie”.


Oczywiście wiele zależy również od Ivanishvilego i składu jego rządu. Postać oligarchy jest wielką niewiadomą, choć na co zwrócił uwagę Saryusz- Wolski „w Rosji nie można zdobyć tak wielkiego majątku bez przyzwolenia władz, cóż dopiero spieniężyć go i przetransferować poza jej granice”. Podczas mojej prywatnej rozmowy z Adamem Eberhardtem z OSW wyraził on opinię, że choć kwestia Abchazji i Osetii Południowej zamrozi relacje gruzińsko- rosyjskie (co z naszej perspektywy jest dobre) to jednak istnieje poważne ryzyko, że Gruzja zacznie gnić od środka. Czyż nie byłaby to realizacja przytoczonego powyżej planu Kremla, który zakłada istnienie państw upadłych w swoim otoczeniu?


Nadzieją i alternatywą dla geopolityki jest społeczeństwo. Jego aktywność, powszechny udział w wyborach i na ulicznych wiecach to najważniejsze osiągnięcie Saakaszwilego. To ono musi być teraz stróżem Gruzji, spora jego część dorosła po rewolucji róż i nie pamięta już czasów Szewardnadzego. Tym samym nie zaakceptuje tak łatwo narodzin nowego dyktatora, nowej marionetki.


Piotr A. Maciążek

Reklama
Reklama

Komentarze