W lipcu br. omawiając doniesienia Dziennika Gazety Prawnej dotyczące budowy przez Grupę Lotos własnego terminalu do rozładunku produktów naftowych w Gdańsku zwracałem uwagę na to, że to nielogiczna inwestycja. Nielogiczna zarówno z perspektywy już realizowanego, analogicznego projektu PERN we wspomnianym mieście jak i nieustannego podkreślania przez kierownictwo Lotosu nierentowności tej inicjatywy...
Całą sytuację tłumaczyłem sobie wtedy tym, że własny terminal wydatnie zwiększyłby atrakcyjność prywatyzacyjną Lotosu. Uważałem, że odrzucenie w styczniu br. projektu ustawy o zakazie prywatyzacji tej spółki może oznaczać, że kwestia jej sprzedaży szybko powróci.
Dziś przesłanki ku temu są jeszcze wyraźniejsze. Zawieszenie budżetowego progu ostrożnościowego, dotkliwa nowelizacja budżetu, kiepska realizacja planu przychodów z prywatyzacji (po lipcu wyniosły 1 mld 883,9 mln złotych wobec docelowych 5 mld), gorączkowe poszukiwania dodatkowych źródeł dochodu przez ministerstwo finansów przed kolejnym niełatwym rokiem- to niejedyne tego przykłady. Być może najważniejszym z nich jest jednak wczorajsze posiedzenie sejmowej Komisji Skarbu Państwa, na którym odrzucono projekt ustawy o zachowaniu przez państwo większościowego pakietu akcji Lotos S.A.