Górnictwo
Związkowcy z PGG wznowili rozmowy z zarządem spółki
Związkowcy z Polskiej Grupy Górniczej wznowili w czwartek rozmowy z zarządem tej największej spółki wydobywczej oraz przedstawicielami strony rządowej. W rozpoczętym w południe w Katowicach spotkaniu biorą udział m.in. minister aktywów państwowych Jacek Sasin i jego zastępca Adam Gawęda.
Od efektów rozmów zależy, czy związkowcy odwołają zapowiedziane na przyszły tydzień protesty - 25 lutego referendum strajkowe w kopalniach, a trzy dni później manifestację w Warszawie, w której ma wziąć udział co najmniej kilka tysięcy górników.
"Nasz harmonogram (protestów - PAP) jest znany i będzie realizowany. Jeżeli rozmowy nie przyniosą skutku, to realizujemy harmonogram w całej rozciągłości" - powiedział dziennikarzom przez rozmowami szef górniczej Solidarności Bogusław Hutek.
Pytany, czego spodziewa się po czwartkowych rozmowach, związkowiec powiedział, że czeka na propozycje ze strony zarządu PGG i przedstawicieli rządu. "Zawsze jesteśmy gotowi do kompromisu" - podkreślił Hutek, przypominając, że strona społeczna ma konkretne postulaty, m.in. płacowe.
Wicepremier Jacek Sasin oraz wiceminister Adam Gawęda przez spotkaniem nie rozmawiali z dziennikarzami.
Szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz, pytany, czy w czwartek może rozstrzygnąć się sprawa górniczych protestów, ocenił, że "na dzień dzisiejszy chęć wyjazdu do Warszawy jest bardzo silna wśród wszystkich pracowników kopalń Polskiej Grupy Górniczej".
"Jako dobrą monetę można brać to, że przyjechał pan premier (Jacek Sasin) i jest kontynuacja rozmów (...). Natomiast diabeł tkwi w szczegółach. Zobaczymy, czy pan premier przyjechał z jakimiś konkretnymi ofertami - nie tylko pieniężnymi, ale też pewnymi ofertami systemowymi. Bo trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że kasa kasą, ale funkcjonowanie całego sektora górniczego to jest rzecz w tej chwili chyba najważniejsza" - powiedział Kolorz.
Jego zdaniem, wśród "warunków brzegowych" potencjalnego kompromisu, obok spraw płacowych w PGG, są kwestie dotyczące produkcji energii z węgla, czyli funkcjonowania energetyki konwencjonalnej i ciepłownictwa oraz realizacja kontraktów na dostawy węgla, podpisanych przez krajową energetykę z Polską Grupą Górniczą. "Do tego dochodzi rynek ciepłowniczy, który w tej chwili jest zainfekowany rosyjskim węglem" - powiedział lider śląsko-dąbrowskiej "S".
Pytany o możliwość zawarcia kompromisu, Kolorz potwierdził, że ze strony społecznej jest wola rozmowy. "Kompromis polega na tym, że nikt nie jest zadowolony z jakiegokolwiek porozumienia" - powiedział. Nie sprecyzował, z jakich postulatów strona społeczna jest w stanie zrezygnować.
W miniony poniedziałek w kopalniach PGG odbył się dwugodzinny strajk ostrzegawczy. Tego samego dnia związkowcy wysypali też węgiel w biurach śląskich parlamentarzystów PiS - m.in. premiera Mateusza Morawieckiego i odpowiedzialnego za sprawy górnictwa wiceministra Gawędy.
Związki domagają się 12-procentowej podwyżki płac w zatrudniającej blisko 42 tys. osób spółce, a także działań służących uzdrowieniu sytuacji w sektorze węglowym. Chodzi przede wszystkim o odbieranie przez energetykę leżącego na zwałach węgla oraz ukrócenie importu tego surowca, głównie z Rosji. Związkowcy argumentują, że wysokie zwały nieodebranego przez elektrownie węgla oznaczają poważny ubytek w przychodach spółki, co grozi pogorszeniem sytuacji finansowej i utratą płynności, zaś brak zbytu węgla może prowadzić do likwidacji kopalń.
Pierwsze spotkanie przedstawicieli górniczych związków z wicepremierem Jackiem Sasinem odbyło się w Katowicach 6 lutego. Strony wypracowały wówczas kompromis w sprawie innego związkowego postulatu - zasad wypłaty tzw. czternastej pensji za ubiegły roku. Świadczenie to zostało wypłacone górnikom przed tygodniem. Wicepremier zapowiedział wówczas także rozmowy ze spółkami energetycznymi należącymi do Skarbu Państwa, by zrezygnowały z importu węgla. W ub. roku firmy związane ze Skarbem Państwa sprowadziły zza granicy ponad 4 mln ton tego surowca. Import ogółem zmniejszył się wobec 2018 roku o 2,6 mln ton.
Zarząd Polskiej Grupy Górniczej deklaruje, że spółka, która zamknęła miniony rok stratą w wysokości 427 mln zł, może przeznaczyć na podwyżki tylko to, co wypracuje. Zarząd proponuje związkom powrót do rozmów płacowych w lipcu, gdy znane będą wyniki firmy za pierwsze półrocze. Ubiegłoroczny ujemny wynik spółki to przede wszystkim efekt odpisu aktualizującego wartość aktywów; na działalności operacyjnej firma wypracowała 86 mln zł zysku.