Górnictwo
Zieloni chcą rozszerzenia grupy osób z górniczymi odprawami
Partia Zieloni opowiada się za rozszerzeniem grona uprawnionych do górniczych odpraw pieniężnych o grupę nawet 1000 osób zatrudnionych w Spółce Restrukturyzacji Kopalń (SRK), które – jak się obawiają - mogą stracić pracę, gdy zakończy się likwidacja poszczególnych zakładów.
Podczas czwartkowej konferencji prasowej w Katowicach przedstawiciele miejscowego koła Partii Zieloni oraz działacze Związku Zawodowego Górników w Polsce w likwidowanej zabrzańskiej kopalni Makoszowy wspólnie zaapelowali do Senatu o poparcie zgłoszonej przez senatorów Koalicji Obywatelskiej stosownej poprawki do nowelizacji ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego.
Przyjęta 1 października przez Sejm nowelizacja wydłuża do końca 2023 r. możliwość przekazywania kopalń do spółki restrukturyzacyjnej oraz ich likwidacji ze środków budżetowych do roku 2027. Daje też prawo do osłon socjalnych – urlopów górniczych i jednorazowych, 120-tysięcznych odpraw pieniężnych – dla ponad 3,7 tys. górników, którzy trafią do SRK wraz z majątkiem kopalń.
Już podczas prac w Sejmie Koalicja Obywatelska zgłosiła do projektu poprawkę dotyczącą objęcia osłonami także grupy pracowników SRK – głównie kobiet zatrudnionych w administracji, np. w likwidowanej kopalni Makoszowy w Zabrzu, które boją się o pracę, gdy zakończy się likwidacja tego zakładu. Rozszerzenie prawa do odpraw pieniężnych o tę grupę kosztowałoby dodatkowo do 120 mln zł. Poprawka uzyskała poparcie sejmowej Komisji ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych, przepadła jednak w głosowaniu na forum Sejmu.
Podczas prac w izbie wyższej senatorowie KO ponownie zgłosili taką poprawkę. Zapewnia ona jednorazowe odprawy w wysokości 120 tys. zł także pracownicom i pracownikom kopalń już obecnie znajdujących się w likwidacji w SRK (jak kopalnia Makoszowy w Zabrzu), którym w myśl zapisów nowelizacji świadczenia te nie przysługują.
Reklama
"Apelujemy o zwrócenie uwagi na nasz problem i niepozostawienie pracowników likwidowanych już kopalń węgla kamiennego samych sobie. Nie chcemy specjalnego traktowania. Chcemy jedynie, aby nasze prawa nie zostały pominięte w porównaniu z kopalniami, których restrukturyzacja rozpocznie się za chwilę" - argumentował w czwartek przewodniczący ZZGwP w kopalni Makoszowy Andrzej Chwiluk.
Jaga Kolawa z katowickiego koła Partii Zieloni oceniła, iż "likwidacja kopalni to koniec pracy dla wielu pracowników i pracownic, w tym rzeszy kobiet pracujących w administracji". "Wykluczenie tych osób z systemu odpraw nie jest zgodne z duchem sprawiedliwej transformacji. Pieniądze im przyznane się nie zmarnują - mogą pokryć koszty przekwalifikowania się i znalezienia nowej pracy w zielonych sektorach gospodarki" - mówiła działaczka.
Zgłoszona w Senacie poprawka daje prawo do odpraw także osobom zatrudnionym od co najmniej roku w SRK, na dole lub na powierzchni, z którymi umowa o pracę zostanie rozwiązana za porozumieniem stron nie później niż do końca 2023 r. Z takiego rozwiązania mogłoby skorzystać maksymalnie 1000 osób z likwidowanych obecnie przez SRK kopalń, co kosztowałoby budżet dodatkowe 120 mln zł, wobec maksymalnego limitu nakładów na restrukturyzację górnictwa w latach 2021-2027 rzędu 8,2 mld zł.
Podczas sejmowych prac nad nowelizacją ówczesny wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń wyraził negatywne stanowisko rządu wobec poprawki, argumentując m.in. iż byłaby ona sprzeczna z zatwierdzonymi przed kilkoma laty przez Komisję Europejską zasadami pomocy publicznej dla górnictwa. W myśl tych zasad osłony mogą przysługiwać jedynie pracownikom kopalń dopiero przekazywanych do SRK, a nie tych już należących do tej spółki. Jednocześnie wiceminister zapewniał, że nikt nie straci pracy w SRK - możliwe są natomiast alokacje pracowników między oddziałami tej spółki.
Obecnie w spółce restrukturyzacyjnej pracuje ponad 2,7 tys. osób - niespełna 260 mniej niż na początku zeszłego roku; pracownicy odchodzili głównie na emerytury. W grupie zatrudnionych ponad 770 osób to kobiety, pracujące m.in. w administracji. Wiele z nich obawia się o pracę, kiedy zakończy się likwidacja zakładów (byłych kopalń), w których obecnie pracują. Chodzi o osoby, które np. ze względów rodzinnych nie będą mogły przyjąć oferty pracy w innym oddziale SRK, czasem wiele kilometrów od miejsca zamieszkania.
Jak poinformował rzecznik SRK Wojciech Jaros, gdy dobiegają końca roboty likwidacyjne w danym oddziale, spółka stara się zagospodarowywać zatrudnione tam osoby w ramach alokacji między oddziałami. Natomiast nie można wykluczyć, iż pewna ilość pracowników nie przyjmie zaproponowanych warunków alokacji - z nimi mogą być rozwiązywane umowy o pracę za porozumieniem stron lub w drodze wypowiedzeń - przyznaje SRK.
Jak wynika z informacji spółki, zakończenie likwidacji kopalni Makoszowy planowane jest na 31 grudnia 2022 r. Obecnie pracuje tam 209 osób, w tym 42 kobiety; 26 z nich jest zatrudnionych w administracji. Biorąc pod uwagę przewidywane odejścia na emerytury, na koniec 2022 r. zostanie ok. 200 pracowników. Część będzie pracować także po zakończeniu likwidacji, utrzymując infrastrukturę służącą sąsiednim kopalniom. Osobom, dla których nie będzie pracy na miejscu, SRK chce oferować przeniesienie do innych swoich oddziałów.
"Zgodnie z założeniami, tak jak działo się to dotychczas, pozostałym pracownikom spółka oferować może pracę w ramach swojej struktury, zgodnie z ich kompetencjami" - informował na początku października PAP rzecznik SRK.
AB
Zieloni bohatersko chcą walczyć z problemem, który sami stworzyli. Naszymi pieniędzmi.
Andrettoni
Popieram - powinni dać pieniądze wszystkim ludziom poszkodowanym przez zamknięcie górnictwa czyli również mi, bo przez to płacę więcej za prąd. Powinni płacić policji i wojsku za ochronę i lekarzom za leczenie górników. Tylko skąd? Łatwo rozdawać nie swoje.
AB
I to z własnej kieszeni.