Reklama

Wiadomości

Rozporządzenie metanowe w PE. Tobiszowski: tylko jedność wszystkich środowisk może zapobiec katastrofie gospodarczej

Autor. Canva

Tylko jedność wszystkich środowisk politycznych w Polsce może zapobiec katastrofie gospodarczej, która nastąpi po wejściu w życie rozporządzenia metanowego w brzmieniu przygotowywanym przez Zielonych w Parlamencie Europejskim i Komisji Europejskiej – ocenił w środę europoseł PiS Grzegorz Tobiszowski.

Reklama

Dzień wcześniej wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin zaapelował w liście do polskich europosłów o pomoc i podjęcie niezbędnych działań w celu zmiany unijnego rozporządzenia dotyczącego redukcji emisji metanu w branży surowcowo-energetycznej. Przyjęcie tych przepisów uderzyłoby w polskie kopalnie węgla kamiennego.

Reklama

„Planowane zapisy rozporządzenia metanowego oznaczają dla polskich kopalń szybszą likwidację. Rodzime kopalnie emitują do 14 ton metanu na tysiąc ton wydobytego węgla. Nowe przepisy mają ograniczyć limit do 5 ton i nakładać kary za przekroczenie. Nie będą natomiast nakładać żadnych obowiązków na węgiel importowany - do daje dużo do myślenia" – skomentował Tobiszowski, który w przeszłości odpowiadał w rządzie za sprawy polskiego górnictwa jako wiceminister energii.

Czytaj też

W Parlamencie Europejskim Tobiszowski, podobnie jak inny europarlamentarzyści PiS, należy do frakcji EKR, czyli Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Jednak – zdaniem b. wiceministra – sprawa odrzucenia rozporządzenia metanowego w proponowanej wersji wymaga mobilizacji i zgodnego działania wszystkich sił politycznych.

Reklama

„Naszym najpilniejszym zadaniem jest zdobycie arytmetycznej większości w Parlamencie Europejskim. Ważne, by wszystkie frakcje opozycyjne w polskim parlamencie przekonały swoich partnerów w PE - i tych zrzeszonych w EPP, i Grupie Socjalistów. Tylko jedność wszystkich środowisk politycznych w Polsce może zapobiec katastrofie gospodarczej, która będzie miała miejsce po wejściu w życie dyrektywy metanowej w brzmieniu przygotowywanym przez Zielonych" – zaapelował w środę Tobiszowski.

Jak ocenił, proponowane rozporządzenie metanowe jest działaniem wbrew wynegocjowanej w Polsce Umowie społecznej, w której przyjęto harmonogram restrukturyzacji sektora wydobywczego.

W przesłanym w środę PAP komentarzu europoseł przypomniał procedury uchwalania unijnych przepisów. Propozycja Komisji Europejskiej trafia do Rady UE i Parlamentu Europejskiego. W tych organach nanoszone są poprawki, a potem ostateczna treść regulacji negocjowana jest przez przedstawicieli wszystkich trzech instytucji.

Czytaj też

„Pierwotna propozycja zmian przepisów związanych z emisjami metanu przedstawiona przez Komisję Europejską była bardzo niekorzystna dla Polski. W Radzie Polska - głosem pani minister klimatu Anny Moskwy - sprzeciwiła się tej dyrektywie. Naniesiono poprawki nieco łagodzące zapisy, choć brzmienie wciąż było niekorzystne dla Polski. Mimo dalszego sprzeciwu pani minister, dyrektywa została przegłosowana" – przypomniał polityk PiS.

Równolegle rozpoczęły się prace w parlamentarnych komisjach ochrony środowiska naturalnego (ENVI) i przemysłu (ITRE). „Prym w pracach wiodą tu przedstawiciele ugrupowania Zielonych i właśnie oni przedstawili poprawki znacznie bardziej rygorystyczne, doprowadzające do bardzo szybkiej likwidacji kopalń" – wyjaśnił Tobiszowski.

Jak ocenił, w „komisji ENVI wybuchł jednak skandal, bo okazało się, że poprawki przedstawione przez sprawozdawcę - Juttę Paulus z Zielonych, były de facto przygotowane przez amerykańską agencję pozarządową. Tymczasowo wstrzymano prace, a nasze ugrupowanie, EKR wniosło o odsunięcie europosłanki Paulus od prac nad tą dyrektywą. Prawo Unii Europejskiej nie może być tworzone przez zagranicznych lobbystów" – podkreślił europoseł.

Zdaniem Tobiszowskiego, unijne rozporządzenie metanowe w proponowanej wersji uderzyłoby przede wszystkim w Polskę, gdzie wydobywa się 96 proc. węgla kamiennego w UE. Pozostałe 4 proc. wydobywają kopalnie w Czechach. Rocznie kraje Unii zużywają ok. 150 mln ton węgla, z czego Polska produkuje ponad 50 mln ton. Pozostała część pochodzi w przeważającej większości z importu.

Czytaj też

„Jeśli nie wydobędziemy węgla w UE, to kupimy zza granicy, gdzie nie ma żadnych limitów emisji gazów cieplarnianych. To znaczy, że jeszcze większe ilości metanu trafią do atmosfery – a przecież klimat jest jeden dla całego globu. Pod płaszczykiem ochrony klimatu, tą dyrektywą Unia będzie klimatowi szkodzić" – podsumował europarlamentarzysta.

W ostatnim czasie na zagrożenia dla polskiego górnictwa węgla wynikające z procedowanego unijnego rozporządzenia wskazywała m.in. śląsko-dąbrowska i górnicza Solidarność, apelując o spotkanie z szefami komisji PE. O zagrożeniu wynikającym z przyjęcia projektowanych przepisów w obecnym kształcie mówił też m.in. prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala.

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama