Reklama

Wiadomości

Lider Nowoczesnej składa zawiadomienie do prokuratury ws. Elektrowni Ostrołęka

Fot.: wikimedia.commons.org

Lider Nowoczesnej, poseł KO Adam Szłapka złożył w środę zawiadomienie do prokuratora generalnego w związku z fiaskiem budowy bloku węglowego w Elektrowni Ostrołęka. Według niego, przestępstwo w tej sprawie mogli popełnić m.in. premier Mateusz Morawiecki oraz wicepremier Jacek Sasin.

Reklama

Zawiadomienie Szłapki to pokłosie poniedziałkowej publikacji Onetu, który poznał dokumenty z kontroli NIK w sprawie budowy nowego bloku węglowego (tzw. bloku C) w Elektrowni Ostrołęka. Prace budowlane ruszyły tam pod koniec 2018 roku, jednak wiosną 2020 roku zostały zawieszone. Rok później, po zmianie koncepcji (podjęto decyzję, że w produkcji energii elektrycznej wykorzystywany będzie nie węgiel, a gaz ziemny), rozpoczęto rozbiórkę wybudowanych wcześniej elementów bloku węglowego.

Reklama

Według Onetu, z dokumentów NIK wyłania się "obraz niegospodarności, niekompetencji i świadomego wręcz sabotowania" procesu budowy, co już przyniosło 1 mld 350 mln zł strat. Doprowadziły do tego - jak czytamy - decyzje państwowych spółek i lokalnych polityków PiS, którzy stworzyli sobie z tej inwestycji finansowe Eldorado, trwające do dziś.

W piśmie, które lider Nowoczesnej skierował do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobro, jest mowa m.in. o możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego, wicepremiera, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, b. ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego oraz prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka. Chodzi - jak czytamy - o niedopełnienie przez nich obowiązku oraz wyrządzenie znacznej szkody majątkowej, co wyczerpuje znamiona art. 296 ust. 1 Kodeksu karnego oraz ewentualnie art. 299 ust. 1 kk (osiąganie korzyści z środków wykorzystanych niegospodarnie).

Reklama

Zawiadomienie dotyczy także ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego. Tu również jest mowa o możliwym niedopełnieniu obowiązków i działaniu na szkodę interesu publicznego. (art. 231 ust. 1 kk).

W uzasadnieniu doniesienia Szłapka podkreśla, że budowa elektrowni w Ostrołęce to "jeden wielki akt oskarżenia wobec czołowych polityków PiS, pokazujący patologiczność procesu inwestycyjnego oraz upolitycznionego zarządzania przez pozbawionych kompetencji ludzi". "Zgodnie z ustaleniami Onet.pl, bazującym na raporcie Najwyższej Izby Kontroli, brak właściwego zarządzania nad tym projektem doprowadziło do straty w wysokości co najmniej 1 mld 348 mln 904 tys. zł" - wskazuje poseł Koalicji Obywatelskiej.

Zwraca ponadto uwagę, że "reaktywacja projektu budowy elektrowni nastąpiła po wygranych przez PiS wyborach w 2015 roku" i wspierali ją "czołowi politycy tej formacji", prezydent Andrzej Duda i ówczesna premier Beata Szydło. We wcześniejszych latach - jak przypomina Szłapka - "projekt był zawieszony, ponieważ pojawiły się trudności z pozyskaniem wystarczającego finansowania z rynku oraz duże wątpliwości dotyczące opłacalności całego przedsięwzięcia".

Kontrolerzy NIK - jak czytamy dalej w uzasadnieniu zawiadomienia - "w dokumentach pokontrolnych wprost wskazują na ówczesnego ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego jako jednego z głównych odpowiedzialnych za fiasko budowy elektrowni Ostrołęka C, który zresztą przyznał, że nie wiedział o 4 mld zł luki w finansowaniu projektu, w momencie gdy wydawane było polecenie rozpoczęcia budowy i dalej dążyłby do realizacji projektu". "W ocenie NIK nie tylko obsada oraz zarząd spółek miał charakter polityczny, ale również była taka decyzja o zmianie wariantu węglowego na gazowy. Według NIK — w świetle publikacji Onet.pl — +kluczowym momentem dla zmiany koncepcji budowy elektrowni w Ostrołęce z wariantu węglowego na gazowy jest przejęcie w grudniu 2019 r. Energa SA przez PKN Orlen, co doprowadziło do wydania polecenia zawieszania prac już na początku kolejnego roku. A następnie do porzucenia w czerwcu 2020 r. koncepcji budowy elektrowni węglowej na rzecz projektu gazowego+" - pisze lider Nowoczesnej.

Dodaje, że "odpowiedzialność za tę decyzję spoczywa na prezesie Orlenu Danielu Obajtku oraz Jacku Sasinie, który nadzorował państwowe spółki energetyczne, takie jak Orlen i Energa". "Obaj musieli zdawać sobie sprawę ze strat, jakie zostaną poniesione po wycofaniu się z budowy zakładu w Ostrołęce w technologii węglowej. Co więcej, zmiana założeń inwestycji na tak zaawansowanym etapie realizacji stworzyła poważne ryzyka związane z udziałem rynku mocy, gdyż elektrownia węglowa Ostrołęka C miała już od 2023 r. dostarczać energię na rynek. Z analizy dokumentów NIK opisanych w publikacji prasowej, +wynika wprost, że przy budowie elektrowni węglowej w Ostrołęce doszło do gigantycznej niegospodarności i wielu nieprawidłowości, o których świadomość mają od dawna państwowe instytucje, bo były informowane kolejnymi pismami o kłopotach m.in. z finansowaniem całej inwestycji. Ponadto nad kluczową dla bezpieczeństwa kraju inwestycją czuwały służby m.in. ABW i CBA, których funkcjonariusze pracujący na +podwójnych etatach+ nadzorowali cały projekt, raportując o nieprawidłowościach+" - wskazuje Szłapka.

Według niego odpowiedzialność spoczywa również na premierze Morawieckim, który - jak czytamy w zawiadomieniu - "mając wszelkie zgody Komisji Europejskiej na procedowanie tej inwestycji oraz finansowe narzędzie wsparcia zdecydował o upadku projektu, który w narracji rządzących jawić się miał jako gwarantujący bezpieczeństwo energetyczne Polski".

Czytaj też

Zarówno politycy PiS, jak i zaangażowana w budowę "bloku C" spółka Energa konieczność jego rozbiórki tłumaczyły koniecznością dostosowania się do "zmieniającej się polityki klimatycznej UE".

W kwietniu zeszłego roku, kiedy rozpoczęła się rozbiórka elementów "bloku C", wicepremier Sasin mówił, że jest on "pomnikiem zmieniającej się bardzo szybko i w sposób niemożliwy do przewidzenia polityki klimatycznej Unii Europejskiej". "W momencie kiedy ta inwestycja była planowana, kiedy zaczęła się jej budowa wydawało się, że elektrownia węglowa taka może powstać i może pracować" - mówił wówczas szef MAP.

Podobnie konieczność rozbiórki tłumaczyła niedawno Energa. "Plany budowy bloku węglowego w Ostrołęce do momentu m.in. radykalnych zmian w polityce klimatycznej Unii pozostawały racjonalne biznesowo, a wydatkowanie środków było niezbędne. Polskę czeka stopniowe, ale nieuchronne odłączanie od KSE kolejnych źródeł węglowych – ze względu na ich wiek oraz pogarszającą się wydajność pracy i dyspozycyjność. Towarzyszyć temu będzie systematyczny wzrost krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną – tylko w ciągu bieżącej dekady wzrosnąć może o kilkanaście procent" - napisał koncern w oświadczeniu przekazanym przed trzema tygodniami PAP.

Zdaniem spółki, "skupienie się wyłącznie na rozwoju źródeł odnawialnych, przy uwzględnieniu ich zależności od czynników nie podlegających kontroli (jak np. zmienność pogody czy warunków hydrologicznych), nie pozwoli sprostać temu zapotrzebowaniu bez odpowiedniego wolumenu mocy zainstalowanej w stabilnych źródłach bilansujących".

"W polskich warunkach i w świetle wymogów unijnej polityki klimatycznej takimi źródłami mogą być jedynie elektrownie gazowe. Oznacza to, że zapotrzebowanie na pracę bloków gazowych będzie wyraźne, co czynić będzie te źródła opłacalnymi. Tym samym budowa bloku gazowo-parowego w Ostrołęce przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa energetycznego kraju oraz utrzymania ciągłości dostaw energii dla północno-wschodnich regionów Polski. Będzie to najbardziej wysunięta w tym regionie kraju elektrownia systemowa" - podkreślono w komunikacie Energi.

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama