Prezes Gazpromu, Aleksiej Miller, spotkał się w Mińsku z Aleksandrem Łukaszenką. Strony poinformowały, że cena gazu oferowanego Białorusi wyniesie 175$ za tys. m3, nastąpi zwiększenie jego dostaw, wzrośnie także tranzyt przez Gazociąg Jamalski. Poza tym liczba środków przeznaczonych na modernizację białoruskiej gazowej sieci przesyłowej będzie większa o 20%. Dyskutowano również nad rozwojem energetycznych szlaków transportowych w tym nad Gazociągiem Jamał 2.
Warto dłużej zastanowić się nad kwestią zadeklarowanego zwiększenia tranzytu gazu przez terytorium Polski. Oczywiście ciężko komentować te doniesienia ponieważ nie padły żadne konkrety, niemniej należy zaznaczyć, że ich realizacja byłaby nielogiczna w kontekście planowanej rozbudowy Gazociągu Nord Stream, który powstał przecież po to, by omijać nasz kraj.
Zapowiedzi Gazpromu to zatem raczej kolejny element kampanii prowadzonej na rzecz powstania Jamału 2 (w rzeczywistości tzw. Pieremyczki). Miałby on dostarczać gaz poprzez Białoruś i Polskę do Słowacji i Węgier zwiększając zapotrzebowanie (uzależnienie) krajów Grupy Wyszehradzkiej na błękitne paliwo ze wschodu. Budzi to zresztą także zasadne pytania dotyczące szans realizacji South Streamu (miałby przebiegać przez kraj nad Balatonem), tym bardziej, że nie znalazł się on w zatwierdzonym przez premiera FR Dmitrija Miedwiediewa „Schemacie Inwestycyjnym w Infrastrukturę Przesyłową Federacji Rosyjskiej do 2030 roku”.
Polski rząd nie ma zamiaru uczestniczyć w projekcie Jamału 2, mimo to strona rosyjska konsekwentnie nagłaśnia sprawę i stara się by z perspektywy medialnej inwestycja wyglądała na rozwojową. Konsekwencja Rosjan niepodlegająca cyklom wyborczym może w perspektywie długoterminowej zmiękczyć polskie stanowisko. Takie prawdopodobieństwo istnieje np. w przypadku fiaska rewolucji łupkowej nad Wisłą lub jej zablokowania w Brukseli. W obu obszarach aktywność Gazpromu i związanego z nim lobby jest bardzo duża.