Reklama

Jak poinformowało PGNiG: „zaobserwowano zmniejszenie dostaw gazu ziemnego w ramach obowiązującego kontraktu jamalskiego”. Chodzi o połączenia w Drozdowiczach (Ukraina), Kondratkach (Białoruś) i Wysokoje (Białoruś). Zdaniem spółki 8 września realizowany przez nie przesył był mniejszy o 20 % a 9 września o 24 % w stosunku do zamówienia złożonego w Gazprom Eksporcie. Firma podkreśla, że „brakujące wolumeny zostały skompensowane poprzez dostawy gazu na innych punktach wejścia do polskiego systemu przesyłowego”. Trwa wyjaśnianie przyczyn zdarzenia.

Na bazie powyższego komunikatu możemy stwierdzić kilka rzeczy:

  • Po pierwsze, zmniejszenie przesyłu gazu do Polski z kierunku wschodniego faktycznie ma miejsce. To nie Gazprom „skompensował” brakujący wolumen surowca. Zrobiło to PGNiG i to zapewne za pomocą zachodnich połączeń (np. z Niemcami).

  • Po drugie, źródłem zmniejszenia dostaw jest bezpośrednio Gazprom a nie Ukraina i jej kłopoty związane z zakręconym od czerwca przez Rosjan kurkiem z gazem. Świadczy o tym fakt, że mniejszy wolumen surowca płynie nad Wisłę również z kierunku białoruskiego.

Dlaczego Rosjanie zdecydowali się na redukcję ilości surowca tłoczonego do Polski? Najprawdopodobniej jesteśmy świadkami ograniczania przez nich państwom UE możliwości świadczenia rewersowych dostaw gazu na Ukrainę. Wspomniane kraje otrzymają bowiem jedynie ilość błękitnego paliwa odpowiadającą ich realnym potrzebom ergo zostaną pozbawione nadwyżek. O takim scenariuszu wspominał zresztą ostatnio Financial Times podkreślając,że ma to być kolejny element presji Moskwy na rząd w Kijowie w związku ze zbliżającą się zimą.

Reklama
Reklama

Komentarze