Zdaniem Kommersanta oraz Vedomosti, Gazprom zamierza skoncentrować się na eksporcie błękitnego paliwa do Europy oraz konkurencji z surowcem katarskim. W praktyce raczej na konkurencji z każdym nierosyjskim gazem. Dlatego własnie jego plany uderzają we wszystkie analogiczne projekty w regionie bałtyckim- gazoport finansowany przez UE, który powstanie w Estonii lub Finlandii, w realizowaną z litewskich środków inwestycję w Kłajpedzie a także w polskie Świnoujście.
Zobacz także: Nord Stream zagrożony
W przypadku Świnoujścia ważne są nie tylko jego zdolności importowe, ale i eksportowe (ze względu na potencjał łupkowy, ewentualny reeksport surowca z USA). W obu przypadkach projekt Gazpromu jest groźny i nieprzypadkowo ulokowany nad Bałtykiem mimo, że równie dobrą opcją byłaby Republika Komi (Peczora LNG).
Warto także dodać, że choć gaz skroplony jest dziś kojarzony z rynkiem spotowym, to jednak w najbliższych latach na znaczeniu będą zyskiwać związane z nim kontrakty długoterminowe (ze względu na niestabilność eksporterów afrykańskich i bliskowschodnich). Mogą one zostać zawarte przez Rosjan z państwami naszego regionu zanim ruszy w Polsce wydobycie łupków na dużą skalę.
Niemniej interesujący w kontekście umów długoterminowych związanych z LNG i budowy przez Gazprom terminalu nad Bałtykiem jest przykład Wielkiej Brytanii. To właśnie Albion stanowi kluczowego odbiorcę gazu z Kataru i zamierza ustabilizować dostawy błękitnego paliwa nalegając na ograniczenie spotu. Przynajmniej w ten sposób motywowano do tej pory w Londynie budowę "brytyjskiej" nitki Nord Streamu. Czyżby coś w tym zakresie miało ulec zmianie?
Piotr A. Maciążek