Reklama

Krystalizowanie się nowej polityki energetycznej UE, w oparciu o koncepcyjny fundament jakim było wysunięcie przez ówczesnego premiera RP Donalda Tuska postulatu utworzenia Unii Energetycznej, od samego początku było ukierunkowane na sektor gazowy. Sednem procesu zainicjowanego przez Warszawę i nabierającego impetu dzięki wydarzeniom na Krymie i w Donbasie była chęć zdywersyfikowania źródeł błękitnego paliwa dostarczanego na Stary Kontynent i uderzenia w monopol rosyjskiego Gazpromu.

Bruksela zaproponowała liczne narzędzia, które mają doprowadzić do osiągnięcia tego celu w tym m.in.: wspólne grupy zakupowe krajów członkowskich w zakresie nabywania gazu ziemnego (w pełni dobrowolne), bazę kontraktów zawieranych z rosyjskim monopolistą, pełną implementację trzeciego pakietu energetycznego na terenie Wspólnoty (ograniczenie odstępstw od tego prawodawstwa), stress testy, rozbudowę infrastruktury energetycznej w tym interkonektorów a także wsparcie dla tworzenia nowych możliwości w zakresie importu gazu.

Ostatni punkt zakłada mocne zaangażowanie KE w realizację Korytarza Południowego, na który mają się składać gazociągi: Południowokaukaski, Transanatolijski i Transadriatycki. Za pomocą wspomnianej inicjatywy do UE mógłby docierać surowiec z Azerbejdżanu a nawet Turkmenistanu (jeśli powstanie gazociąg Transkaspijski), Iranu czy Iraku. Druga duża inicjatywa, którą chce wspierać Bruksela to Korytarz Północ-Południe, co pokazuje, że w nowej polityce energetycznej Wspólnoty niebagatelną rolę będzie odgrywać gaz skroplony (LNG). 

Korytarz Północ-Południe. Fot. Gaz System

Korytarz Północ-Południe to sieć gazociągów, które przebiegając przez kraje wyszehradzkie połączą rynki gazowe Unii Europejskiej pomiędzy Bałtykiem i Adriatykiem, a mówiąc bardziej szczegółowo – pomiędzy bliskim już oddania do użytku gazoportem w Świnoujściu i planowanym terminalem Adria na chorwackiej wyspie Krk. System, który powstanie zmniejszy zależność państw Europy Środkowej od Gazpromu a więc koncernu który obecnie dominuje na tym obszarze. Środkiem, który to umożliwi będzie właśnie LNG. W pierwszej kolejności oczywiście już zakontraktowane (katarskie), w dalszej zapewne pochodzące z Norwegii, która chciałaby zwiększyć wolumen dostaw do UE, rynków afrykańskich (Nigeria i Algeria). Nie można wykluczać także ewentualnego otwarcia eksportu gazu skroplonego z USA, do czego przygotowuje się już Litwa.

W dalszej perspektywie rewolucja, o której mowa sięgnie zapewne także Ukrainy (z którą połączenie gazowe Polska zamierza w nadchodzących latach rozbudować) a także krajów bałtyckich dążących do zintegrowania się z europejskim rynkiem gazu (poprzez gazociąg Polska-Litwa). Innymi słowy – omawiane zjawisko przekształci całe połacie wschodniej części Starego Kontynentu. Bez LNG tak głębokie zmiany nie byłyby możliwe…

Po fiasku projektu Nabucco (także w późniejszym wariancie Nabucco West) szanse na powstanie gazociągu, który mógłby dostarczać nierosyjski surowiec w naszej części świata drastycznie zmalały. Realizacji być może doczeka się projekt Eastring tj. rury, która miałaby przebiegać przez Bułgarię, Rumunię i w zależności od wybranego wariantu - Ukrainę lub Węgry w kierunku Słowacji. Niemniej ostatnie doniesienia medialne sugerują, że mógłby nią płynąć także rosyjski gaz.

Projekt Eastring. Fot. Eastring.eu

Z podobnym problemem mamy do czynienia w kontekście sprowadzania błękitnego paliwa z Niemiec do Polski. W rzeczywistości pochodzi ono z Nord Streamu a bezpieczeństwo energetyczne takiego modelu jest oparte o pozytywny poziom relacji pomiędzy Berlinem i Moskwą. Co się stanie jeśli takiego czynnika zabraknie? To pytanie retoryczne, którego nie trzeba zadawać w przypadku LNG oferującego realną dywersyfikację z rynków zewnętrznych, których dobór jest w pełni zależny od potrzeb. To dlatego tak ważne jest dokończenie za wszelką cenę budowy gazoportu w Świnoujściu. Czynnik wolnego dostępu do różnych rynków determinuje znaczenie całej inwestycji nawet jeśli cena rosyjskiego gazu będzie atrakcyjniejsza od LNG.

Niewykluczone, że gaz skroplony będzie jednak równie atrakcyjny – na co zwraca uwagę Unia Europejska konstruując zręby swojej nowej polityki energetycznej. Postępująca rewolucja łupkowa skutkująca wzrostem produkcji błękitnego paliwa a w konsekwencji nasyceniem rynków i pobudzeniem eksportu będzie sukcesywnie zmniejszać ceny LNG. W chwili obecnej niska cena baryłki Brent obniża koszt gazu skroplonego w odniesieniu do kontraktów indeksowanych do cen ropy naftowej. Coraz więcej umów jest natomiast zawieranych w formule indeksującej ceny gazu do cen na giełdach takich jak znajdująca się pod wpływem rewolucji łupkowej amerykańska Henry Hub. Reasumując – w naszym regionie w niedalekiej przyszłości realny stanie się poziom cenowy poniżej 300 $ za tys. m3.

Na koniec warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt definiujący LNG jako fundament bezpieczeństwa energetycznego Europy Środkowej. Już samo posiadanie infrastruktury do jego odbioru pozwoli Polsce i sąsiednim krajom walczyć o olbrzymie upusty cenowe ze strony Gazpromu. To bardzo ważna kwestia, o której często zapominamy. Nawet pusty gazoport będzie się naszemu krajowi opłacał.

Reklama
Reklama

Komentarze