Reklama

Jak informuje Kommersant, po raz pierwszy od 2010 r. rosyjski Gazprom odzyska rolę kluczowego dostawcy gazu dla Chorwacji. Chodzi o podpisanie przez wspomnianą spółkę umowy długoterminowej z chorwacką firmą Prvo Plinarsko Društvo. Opiewa ona na wolumen 1 mld m3 rocznie i będzie obowiązywać do 2028 r. 

Powyższa informacja wydaje się istotna z przynajmniej dwóch powodów. Po pierwsze, pokazuje ona w jaki sposób Gazprom będzie próbować walczyć o środkowoeuropejskie rynki w niedalekiej przyszłości. Po drugie, widać wyraźnie, że zachodzący na ich obszarze proces dywersyfikowania dostaw gazu ziemnego będzie napotykać na problemy. Obie kwestie są kluczowe dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. 

Rosjanie wykorzystują propagandowo informację o zmianie kontraktu z chorwackim potentatem z krótkoterminowego na długoterminowy, podkreślając atrakcyjność oferty Gazpromu. Trudno jednak ocenić jej realną opłacalność ponieważ jest niejawna. Diabeł jak zwykle może kryć się w szczegółach. „Teoretycznie umowa jamalska także jest w jakiejś części oparta o giełdę. Jednak jest to na tyle szeroki korytarz cenowy, że nie przynosi stronie polskiej spodziewanych profitów” – mówi Energetyce24 źródło zaznajomione ze sprawą.  

Zobacz także: Polska powinna kupić litewski gazoport [KOMENTARZ]

Źródła Kommersant ujawniają, że nowy kontrakt Gazpromu z Chorwacją ma być oparty o formułę hybyrodową, tj. indeksację ceny błękitnego paliwa do cen ropy naftowej (co jest anachroniczne i niekorzystne dla kupującego), ale także cen z hubu w austriackim Baumgarten. Najwyraźniej udział drugiego z wymienionych czynników w formule cenowej ma być znacznie większy niż w dotychczasowych umowach rosyjskiego potentata zawieranych w Europie Środkowej (to zresztą niejedyne nowości w jego portfelu – niedawno prasa specjalistyczna informowała o umowach zintegrowanych Gazpromu łączących dostawy LNG i rurociągowe). Na marginesie warto dodać, że słowo hub w przypadku Austrii jest tu może nieco na wyrost, ponieważ handluje się w nim de facto rosyjskim gazem. Gazeta sugeruje, że podobna oferta jak złożona przez Rosjan Chorwacji może zostać zaoferowana po 2019 r. Węgrom w kontekście przedłużenia z tym krajem umowy na dostawy błękitnego paliwa. W tym samym roku decyzję o kontynuacji kontraktu jamalskiego z Gazpromem musi podjąć również polskie PGNiG. 

Rosjanie testują obecnie na Chorwacji rozwiązania, za pomocą których będą chcieli utrzymać dominację na rynkach Europy Środkowo-Wschodniej. Niewykluczone, że innym ustępstwem na jakie przystanie strona rosyjska będzie rezygnacja z klauzuli umownej take or pay (ang. bierz lub płać) i zakazu reeksportu, ze względu na naciski Komisji Europejskiej. Ustępstwa te pomogą Gazpromowi uregulować kwestię śledztwa antymonopolowego jakie toczy się przeciw niemu w Brukseli. Trzeba także pamiętać, że Komisja uzyskała wgląd w umowy gazowe po przegłosowaniu przez Parlament Europejski rozporządzenia dot. bezpieczeństwa dostaw gazu co zmusza Rosjan do ostrożniejszego postępowania. 

Jak strona Polska zareaguje na nowe propozycje Gazpromu gdy pojawią się one na stole? Będzie to zapewne zależało od realności harmonogramu wdrożeniowego projektu gazociągowego Baltic Pipe (bądź alternatywy wobec niego np. pływającego terminala w Zatoce Gdańskiej).

Chodzi o  presję roku 2022 gdy teoretycznie gaz rosyjski mógłby przestać płynąć do Polski. Kontynuacja kooperacji z Gazpromem w przypadku opóźnienia się polskich projektów dywersyfikacyjnych mogłaby doprowadzić nawet do ich fiaska. Świadczy o tym właśnie przykład Chorwacji, gdzie część ekspertów podkreśla- analizując decyzję o podpisaniu kontraktu długoterminowego z dostawcą z Rosji- że rację bytu traci budowa terminalu LNG na wyspie Krk. Tymczasem wspomniany gazoport miał „domykać” od strony południowej będący z fazie realizacji Korytarz Północ-Południe. To inwestycja kluczowa dla przełamania dominacji Gazpromu ponieważ ma ona zintegrować południkowo rynki, które z powodu dawnej dominacji sowieckiej były gazowo połączone jedynie równoleżnikowo z Rosją. 

Jednak póki co projekt Baltic Pipe pozostaje w mocy, a jedyną formą współpracy z Rosjanami jaką przewiduje Polska po 2022 r., w którym miałby wygasnąć kontrakt jamalski, będą umowy spotowe – o czym informował wielokrotnie minister Piotr Naimski. 

Zobacz także: Arkadiusz Krasnodębski dla Energetyka24 o Trójmorzu

 

Reklama
Reklama

Komentarze