Reklama

Wiadomości

Węgry nie zrezygnują z rosyjskich surowców, ale przygotowują też plany awaryjne

Autor. Facebook / @Orbán_Viktor

Rząd Węgier nie chce rezygnować z rosyjskich surowców energetycznych, ale przygotowuje plany awaryjne w zakresie paliwa jądrowego, ropy naftowej i gazu – powiedział w rozmowie z PAP Andras Deak, węgierski ekspert ds. bezpieczeństwa energetycznego.

Reklama

W ciągu ostatniego roku Węgry nie stały się bardziej niezależne od rosyjskich surowców energetycznych, przynajmniej ze statystycznego punktu widzenia; główne dostawy ropy i gazu wciąż pochodzą z Rosji – zaznacza analityk.

Reklama

Według Deaka politycy na Węgrzech są zadowoleni z obecnej sytuacji, jednak zaczęli przygotowywać też plany awaryjne.

W przypadku unijnych sankcji albo decyzji Kremla dotyczącej wstrzymania dostaw paliwa jądrowego dla elektrowni w Paksu, Budapeszt będzie gotowy na zastąpienie rosyjskiego paliwa francuskim. Deak wątpi jednak, że Rosatom może zostać zastąpiony w procesie budowy nowych bloków elektrowni.

Reklama

„Według mojej wiedzy podobne zabiegi mają miejsce w przypadku rafinerii należących do MOL, które przygotowują się na ewentualne pełne odejście od rosyjskiej ropy” – powiedział analityk.

Węgry zwiększyły nieznacznie import nierosyjskiej ropy przez Chorwację, jako że produkty ropopochodne z rosyjskiego surowca od lutego 2023 roku nie mogą być importowane do krajów UE. Zastosowano jednak wówczas wyjątek dla niektórych krajów środkowoeuropejskich, w tym Węgier, które mogły importować rosyjską ropę przez rurociąg Przyjaźń.

Czytaj też

W połowie grudnia Unia Europejska przedłużyła o rok możliwość eksportu produktów z rosyjskiej ropy wytwarzanych w rafinerii Slovnaft na Słowacji, która należy do węgierskiego koncernu naftowo-gazowego MOL.

Budapeszt, który posiada długoterminowy kontrakt na dostawy gazu z rosyjskim Gazpromem, podpisał ostatnio kilka mniejszych kontraktów krótkoterminowych, m.in. z Azerbejdżanem. Ponadto rząd Viktora Orbana szuka importu surowca z kierunku wschodniego.

Według Deaka realnym rozwiązaniem dla Węgier jest sprowadzanie w przeciągu kilku lat znacznych wolumenów surowca z Rumunii, która będzie eksploatować duże złoża gazu ziemnego na Morzu Czarnym. „W przypadku Azerbejdżanu jest potencjał, ale na horyzoncie nie widać poważnego wzrostu ilości importowanego gazu” – dodaje analityk.

W sierpniu podczas wizyty prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana w Budapeszcie doszło z kolei do podpisania umowy na dostawy gazu pomiędzy turecką państwową spółką energetyczną BOTAS a węgierską firmą MVM. Przewiduje ona również współpracę w dziedzinie wykorzystania tureckiej infrastruktury LNG.

W trakcie następnej wizyty Erdogana w połowie grudnia szef MSZ Węgier Peter Szijjarto ocenił, że rola Turcji w kontekście węgierskiej energetyki zostanie w przyszłym roku znacznie wzmocniona.

Czytaj też

„Dużym znakiem zapytania jest to, co oznacza +turecki gaz+, ponieważ sama Turcja nie jest producentem surowca. Czy to będzie przebrandowany gaz rosyjski?” – zastanawia się Deak. Dodaje też, że „poleganie na państwach tranzytowych w przypadku surowców jest zawsze ryzykowną kwestią”.

Budapeszt powinien preferować raczej zachodnie kierunki dostaw surowców, takie jak Włochy, Polska, także Chorwacja, choć ta ostatnia opcja wymagać będzie nowych inwestycji – zaznacza analityk.

„Finansowo nie jest to tak bardzo korzystne. Choć z punktu widzenia bezpieczeństwa i polityki rosyjskie surowce nie są zbyt atrakcyjne, to dla Węgier wygodne jest, że Rosja dostarcza je do ich granic” – konkluduje Deak.

Około 80 proc. importowanej na Węgry ropy pochodzi z Rosji. Prócz tego rząd w Budapeszcie kupuje od Rosji 4,5 mld metrów sześc. gazu rocznie na podstawie 15-letniej umowy zawartej we wrześniu 2021 roku, a państwowa spółka Rosatom jest odpowiedzialna za budowę dwóch nowych bloków elektrowni jądrowej w Paksu w środkowych Węgrzech.

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama