Reklama

Wiadomości

Transport przez Bałtyk będzie droższy? To efekt ataków sabotażowych "floty cieni"

Zbiornikowiec Eagle S ma fińskim kotwicowisku Porvoo po zatrzymaniu przez fińskie służby, zdjęcie wykonano 31 grudnia 2024 r.
Zbiornikowiec Eagle S ma fińskim kotwicowisku Porvoo po zatrzymaniu przez fińskie służby, zdjęcie wykonano 31 grudnia 2024 r.
Autor. Htm/ wikipedia.com/ CC BY-SA 4.0

Morskie firmy przewoźnicze mogą zostać obciążone opłatami za wzrost kosztów ochrony kabli biegnących pod Morzem Bałtyckim - powiedział w środę dziennikarzom agencji Reutera estoński minister obrony Hanno Pevkur.

Po serii budzących podejrzenia o sabotaż incydentów, w których statki uszkodziły kotwicami kable energetyczne i komunikacyjne, NATO ogłosiło w połowie stycznia, że rozmieści na Bałtyku fregaty, samoloty patrolowe i drony.

Poza patrolami - podkreślił Pevkur - kraje regionu rozważają wprowadzenie innych środków ochrony podwodnej infrastruktury. Mogą do nich należeć czujniki wykrywające ciągnięte po dnie kotwice albo budowa ścian wokół kabli. Oznacza to jednak dodatkowe koszty i niezależnie od tego, czy płacić za nie będą rządy czy właściciele podmorskich instalacji, ostatecznie to konsumenci pokryją rachunek poprzez wyższe podatki lub wzrost opłat za media - zauważył.

Inną opcją jest - zdaniem ministra - nałożenie opłat na statki pływające szlakami żeglugowymi przez Bałtyk.

YouTube cover video

„Linie lotnicze ponoszą opłaty za lądowanie na danym lotnisku. Opłata lotniskowa jest wliczana w cenę biletu. W pewnym momencie może okazać się, że firmy, których statki przechodzą przez Cieśniny Duńskie, będą musiały pokryć te koszty” - powiedział Pevkur, porównując tego rodzaju opłatę do ubezpieczenia od uszkodzenia kabli. Zdaniem ministra na stole są różne opcje, a zainteresowane państwa będą musiały znaleźć wspólne rozwiązanie.

Każdego roku na świecie uszkodzeniom ulega około 150 kabli, jednak infrastruktura położona w płytkich wodach Morza Bałtyckiego jest wyjątkowo zagrożona z powodu panującego na tym akwenie ruchu. Zgodnie z niektórymi ocenami przez Bałtyk płynie każdego dnia do 4 tys. jednostek - podał Reuters.

Jak dodała agencja, w poniedziałek szwedzkie władze przejęły statek płynący pod maltańską banderą w związku z uszkodzeniem kabla biegnącego między Łotwą i Szwecją. Był to czwarty podobny wypadek w ciągu roku, podczas którego odnotowano zniszczenia linii energetycznych i telekomunikacyjnych łączących Estonię i Finlandię.

Uprzedzając, że nadal toczą się śledztwa, Pevkur zauważył, że seria tych wypadków wskazuje na skoordynowaną akcję statków należących do tzw. rosyjskiej floty cieni - tanich, zniszczonych jednostek wykorzystywanych do łamania sankcji w eksporcie rosyjskiej ropy.

„Choć statki te mają na rufie różne bandery, wszystkie są częścią rosyjskiej floty cieni, więc wiemy, że należy połączyć kropki” - powiedział estoński minister.

Moskwa odpiera zarzuty państw Zachodu, twierdząc, że są one bezpodstawne.

Źródło:PAP
Reklama
YouTube cover video

Komentarze

    Reklama