Reklama

Wiadomości

Rosja wykorzystuje Naddniestrze. Moskwa szantażuje Mołdawię kryzysem gazowym

putin rosja parada zwycięstwa 2024 Moskwa
Władimir Putin podczas parady zwycięstwa w Moskwie.
Autor. MFA Russia 🇷🇺 (@mfa_russia)/X

Kryzys energetyczny w separatystycznym Naddniestrzu to instrument rosyjskiego szantażu wobec władz Mołdawii - powiedział PAP ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) Kamil Całus. Moskwa wykorzystuje obecną sytuację również do szerzenia propagandy i wywierania wpływu na mołdawskich wyborców.

Przyczyną kryzysu energetycznego w Naddniestrzu jest wstrzymanie dostaw rosyjskiego gazu do tego regionu - podkreślił analityk. Do 1 stycznia separatystyczna republika zaspokajała całe swoje zapotrzebowanie na gaz właśnie dzięki surowcowi z Rosji, który otrzymywała za darmo.

Do wstrzymania dostaw doszło, ponieważ wygasł kontrakt tranzytowy między Ukrainą i Rosją, a Moskwa postanowiła wykorzystać tę sytuację do zaszantażowania Mołdawii - wyjaśnił ekspert. Jak zaznaczył, Rosja ma możliwość kontynuowania dostaw do Naddniestrza drogą alternatywną, tzw. szlakiem południowym, ale postanowiła, że tego nie zrobi.

YouTube cover video

Moskwa chce, by Mołdawia spłaciła dług gazowy wobec rosyjskiego koncernu Gazprom w wysokości 709 mln euro. Kiszyniów nie uznaje zadłużenia i na podstawie wyników zewnętrznego audytu szacuje, że jego suma jest niemal sto razy niższa. Mołdawia podkreśla, że część wyliczonego przez Rosję długu jest przedawniona i nieuzasadniona.

Wywołując kryzys energetyczny, Rosja zdobyła argument, by oskarżać Ukrainę i Mołdawię o działania przeciwko rosyjskojęzycznej ludności Naddniestrza. Rosyjscy propagandziści grzmią, że w środku zimy Kijów i Kiszyniów postanowiły „ukarać prorosyjską ludność Naddniestrza za ich tożsamość, poglądy polityczne, postanowiły zamrozić ich, odcinając im dostęp do gazu”. Dla Rosji jest to spójna narracja propagandowa, która przedstawia i Ukrainę, i Mołdawię jako „reżimy nazistowskie lub quasi-nazistowskie” - podkreślił analityk OSW.

Moskwa chce też za pomocą obecnego kryzysu osłabić rządzącą w Mołdawii proeuropejską Partię Działania i Solidarności przed zaplanowanymi na ten rok wyborami parlamentarnymi.

Reklama

Mołdawia położona na prawnym brzegu Dniestru, czyli kontrolowana przez władze w Kiszyniowie, od 2022 r. jest niezależna od rosyjskiego gazu i kupuje surowiec na rynku europejskim. Jednak konsumowana przez nią elektryczność w dużej mierze pochodziła z elektrowni znajdującej się w Naddniestrzu, generującej energię kilkukrotnie tańszą niż w innych krajach ościennych, np. w Rumunii. Po odcięciu dostaw rosyjskiego gazu elektrownia nie może produkować prądu z gazu, więc Kiszyniów musi importować energię z zewnątrz, obecnie głównie z Rumunii. W związku z tym rachunki Mołdawian za energię już wzrosły o 75 proc., co może wpływać na nastroje wyborców.

Szef władz nieuznawanego Naddniestrza Wadim Krasnosielski w środę zapowiedział, że Rosja „wkrótce” dostarczy gaz do tego regionu w ramach „pomocy humanitarnej”. Według Całusa „ten komunikat był oczekiwany”.

„Szczerze przyznam, byłem zaskoczony faktem, że Rosja zdecydowała się na zupełne odcięcie dostaw. Mówiło się, że najprawdopodobniej Moskwa ograniczy dostawy do Naddniestrza do takiej ilości, by wystarczyło go ludności, ale było go za mało do produkcji energii na potrzeby eksportowe. Ostatecznie jednak Rosja zdecydowała się na bardziej drastyczne kroki, wywołując kryzys nie tylko w Naddniestrzu, ale też w regionie” - powiedział.

Wiadomo było jednak, że Rosja „raczej nie pozwoli Naddniestrzu zamarznąć, zupełnie załamać się pod względem gospodarczym i społecznym, bo to nie leży w jej interesie - Rosja nie chce utracić Naddniestrza, tylko chce je wykorzystywać jako instrument nacisku na Mołdawię, tak jak robi to teraz” - podkreślił analityk.

Reklama

Całus nie wykluczył, że wznowienie dostaw może zostać wykorzystane jako karta przetargowa. „Możemy sobie wyobrazić, że po wznowieniu dostaw w ograniczonej ilości pojawi się w Mołdawii jakiś polityk z obozu prorosyjskiego, który ogłosi porozumienie się z Moskwą, i Mołdawia znów będzie miała tanią energię. Taki sukces przed wyborami byłby poważnym wsparciem dla danego polityka czy w ogóle dla obozu prorosyjskiego, bo pokaże, że dogadywanie się z Rosją ma sens, bo przekłada się na niższe rachunki” - kontynuował rozmówca PAP.

Na razie nie wiadomo, kiedy ani jakim szlakiem będą przywrócone rosyjskie dostawy gazu do nieuznawanej republiki. Pojawia się też pytanie, kto zapłaci za tranzyt surowca.

Reklama
Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama