Wiadomości
Najpierw Rosja, teraz Chiny. Niemcy znów uzależniają się od obcego państwa
Wiosną 2022 r. Rosja mogła doprowadzić do energetycznej zapaści w Niemczech. Sytuacji zapobiegły nie władze kraju, a dwoje pracowników firmy Gazprom Germania. Teraz kraj zwiększa swoje uzależnienie od Chin. Czyżby nie wyciągnięto żadnych wniosków?
Niedawne śledztwo dziennikarzy niemieckiego Handelsblatt ujawniło, że Rosja chciała zamknąć spółkę-córkę Gazpromu – Gazprom Germania – i tym samym całkowicie odciąć Niemcy od dostaw rosyjskiego gazu. Mogło to spowodować to przerwy w dostawach prądu w całym kraju i chaos na ogromną skalę, ponieważ jej klientami były zakłady przemysłowe i miejskie elektrownie.
W obliczu niepowodzeń na początku wojny z Ukrainą Putin postanowił uderzyć gospodarczo w Niemcy – ujawniono w materiale. Podstawiony człowiek z Moskwy miał przejąć kluczową na rynku gazu spółkę Gazprom Germania i doprowadzić do jej zamknięcia. Plany udaremniło dwóch rosyjskich pracowników firmy. 30 marca 2022 r. kierownictwo spółki zostało poinformowane o zmianie właściciela na firmę JSC Palmary – nikomu nieznany, mały podmiot. Zgodnie z ich decyzją spółka miała zostać natychmiastowo zamknięta, co oznaczało odcięcie odbiorców od dostaw gazu. W ten sposób Rosja chciała wpłynąć na zmniejszenie wsparcia dla Ukrainy. Celem było wyrządzenie maksymalnych szkód: „zaopatrzenie w gaz załamałoby się, a ludzie wyszliby na ulice”. Operacja miała rozpocząć się 1 kwietnia.
Czytaj też
Jednakże dwóch menedżerów Gazprom Germania poinformowało władze kraju o rosyjskich planach. W swoim działaniu Rosjanie popełnili zasadniczy błąd – mieli obowiązek poinformować rząd o zmianie właściciela, czego nie zrobili. Postanowienie nie było więc w mocy. W efekcie podjęto decyzję o przejęciu kontroli nad spółką. 4 kwietnia 2022 r. Gazprom Germania została objęta zarządem powierniczym Federalnej Agencji ds. Sieci. Putin zareagował odcięciem dostaw gazu do Niemiec, przez co spółka zmuszona była kupować gaz na innych rynkach po wyższych cenach. Z powodu rosnących kosztów została ona znacjonalizowana w listopadzie ubiegłego roku i zmieniła nazwę na Securing Energy For Europe (SEFE).
Dziennikarze Handelsblatt zwracają teraz uwagę na proces uzależniania niemieckiej gospodarki od Chin i podkreślają, że rząd niczego się nie nauczył. Huawei to czołowy dostawca technologii 5G do Niemiec – około 60 proc. komponentów potrzebnych do rozbudowy sieci pochodzi z Chin. Ostrzegają, że władze kraju znów pozwalają, aby infrastruktura krytyczna była zależna od przedsiębiorstwa z niedemokratycznego kraju. Rzecznik Huawei, Carsten Senz, odpiera zarzuty: „nie mamy możliwości uzyskania dostępu do danych w niemieckiej sieci telekomunikacyjnej. Zarzut rzekomego szpiegowania jest absurdem”.