Reklama

Wiadomości

Dymisja rządu w Kazachstanie z powodu wzrostu cen LPG

Autor. Twitter/@franakviacorka

Prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew zdymisjonował rząd po tym, jak w ostatnich dniach w kraju wybuchły gwałtowne protesty w związku z nagłym wzrostem cen gazu skroplonego. Policja interweniowała przeciwko demonstracjom z gazem łzawiącym, a władze ogłosiły stan wyjątkowy m.in. w mieście Ałmaty.

Dymisja rządu była jednym z postulatów protestujących. Uzasadniając dymisję rządu prezydent obarczył go winą za destabilizację sytuacji ekonomicznej w kraju. Polecił tez prokuratorowi generalnemu przeprowadzenie dochodzenia w sprawie zmowy cenowej dystrybutorów gazu i paliw.

Niemal we wszystkich dużych miastach Kazachstanu doszło we wtorek do starć między protestującymi przeciw podwyżkom cen paliw a policją i wojskiem. W Ałmaty zatrzymano ponad 200 osób - poinformowało Radio Swoboda.

W stolicy, Nur-Sułtanie, duży tłum przeszedł kolumną po mieście, skandując „Stary, odejdź!". W odpowiedzi władze wprowadziły na ulice wojsko i oddziały sił specjalnych, które użyły przeciw protestującym gazu i grantów hukowych. Mimo to zebrani nie rozchodzili się i próbowali zająć główny plac miasta.

W Kazachstanie protesty przeciw podwyżkom cen gazu skroplonego, którym tankuje samochody wielu mieszkańców, zaczęły się kilka dni temu.

We wtorek wieczorem władze ogłosiły częściowe przywrócenie limitów cen na skroplony gaz (do ceny 50 tenge, czyli 46 gr za litr obwodzie mangystauskim), ale wydaje się, że nie uspokoiło to społeczeństwa.

W styczniu cena skroplonego gazu wzrosła w Kazachstanie do 120 tenge (1,12 zł) za litr, podczas gdy jeszcze na początku zeszłego roku wynosiła 38 tenge (35 gr) za litr.

Tokajew zapewnił we wtorek po południu, że rząd kraju nie upadnie, i ostrzegł protestujących, iż apele o atakowanie budynków rządowych i wojskowych są nielegalne. Wezwał też obywateli, by nie ulegali "prowokacjom z wewnątrz i zewnątrz".

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama