Reklama

Wiadomości

Deindustrializacja Niemiec? To realny scenariusz

Fot. Robin Sommer/Unsplash
Fot. Robin Sommer/Unsplash

Niemieckie fabryki zmagają się z gwałtownie rosnącymi kosztami energii, co może skłonić wiele z nich do opuszczenia kraju w poszukiwaniu tańszej lokalizacji - podał Bloomberg, powołując się na źródła branżowe.

Reklama

"Inflacja energetyczna jest tutaj o wiele bardziej dramatyczna niż gdzie indziej" - powiedział Ralf Stoffels, szef BIW Isolierstoffe, dostawcy części krzemowych dla wielu branż. "Obawiam się stopniowej deindustrializacji niemieckiej gospodarki" – dodał.

Reklama

Ceny energii w największej gospodarce Europy osiągnęły rekord na początku ubiegłego tygodnia, z ceną za kontrakty roczne za MWh sięgającą 530,50 euro.

"Im dłużej trwają wzrosty cen, tym bardziej będzie to odczuwalne w całej gospodarce" - powiedział Bloombergowi Daniel Kral, starszy ekonomista Oxford Economics. "Skala wzrostu i wielkość kryzysu nie jest porównywalna z niczym w ciągu ostatnich kilku dekad" – dodał.

Reklama

Walka jest realna dla wszystkich użytkowników przemysłowych, a dla niektórych stała się zbyt duża. Na przykład dwie huty aluminium w Europie zostały zmuszone do zamknięcia działalności z powodu zbyt wysokich cen energii: jedna na Słowacji i jedna w Holandii.

Czytaj też

Niemieckie firmy również ostrzegały, że niektóre z nich mogą być zmuszone do zamknięcia działalności, jeśli ceny pozostaną wysokie lub będą nadal rosły. Zresztą na początku tego roku sam minister gospodarki tego kraju ostrzegł, że niektórzy przemysłowi odbiorcy gazu mogą stać się ofiarami kryzysu energetycznego.

"Firmy musiałyby wstrzymać produkcję, zwolnić pracowników, łańcuchy dostaw załamałyby się, ludzie zadłużyliby się, aby zapłacić rachunki za ogrzewanie, że ludzie staliby się biedniejsi" - powiedział niemieckim mediom w czerwcu Robert Habeck w komentarzu na temat zmniejszonego przepływu rosyjskiego gazu do Niemiec.

Niemieckie przedsiębiorstwa szybko zaczęły gromadzić zapasy LNG, by wypełnić kawerny magazynowe przed zimą, ale to nie wystarczy, by uchronić Niemcy przed kryzysem energetycznym. Tymczasem w dniach od 31 sierpnia do 2 września dojdzie do kolejnej przerwy technicznej w przepływach gazu przez Nord Stream 1. Nie jest jasne czy Kreml zdecyduje się na mniejsze dostawy w dalszej części roku, Berlin liczy się z tym, że gaz przez podbałtycką magistralę przestanie płynąć.

Reklama
Reklama

Komentarze