Reklama

Gaz

UE chce ograbić Afrykę z gazu? Padają oskarżenia o "zielony kolonializm" i hipokryzję

Autor. Fot. Unsplash

Unia Europejska usilnie pracuje nad dywersyfikacją dostaw gazu, ponieważ chce zmniejszyć zależność od niepewnego dostawcy ze Wschodu. Jednym z rozważanych źródeł jest Afryka, ale działania w tym zakresie spotykają się z krytyką - padają oskarżenia o kolonializm, hipokryzję oraz utrudnianie rozwoju.

Reklama

Inwazja Rosji na Ukrainę pociągnęła za sobą szereg konsekwencji natury energetycznej. Jedną z nich jest ograniczenie podaży gazu ziemnego i wywołanie kryzysu, który sprawił, że europejscy odbiorcy nie mogą czuć się bezpiecznie przed okresem zimowym.

Reklama

W tej sytuacji zupełnie zrozumiałe jest szukanie innych dostawców - w tym z Afryki. Niektóre kraje „Czarnego Lądu” dysponują ogromnymi złożami - dla przykładu Nigeria jest w posiadaniu 3% potwierdzonych globalnych rezerw surowca. W ich eksploatację zaangażowali się m.in. Rosjanie, poprzez joint venture o nazwie Nigaz - utworzoną przez Gazprom i Nigeryan National Petroleum Corporation. Takich państw jest jednak więcej - w kwietniu Włochy zawarły nowe umowy na zakup gazu z Angoli i Republiki Konga, zaś Niemcy starają się zabezpieczyć dostawy z Senegalu.

Afrykańscy przywódcy, którzy zapewne podbijają w ten sposób stawkę, zwracają jednak uwagę na hipokryzję Europejczyków. Z jednej strony Zachód nalega, aby Afrykańczycy odchodzili od brudnych paliw - co w praktyce oznacza poważne opóźnienie w podłączaniu „setek milionów osób” do elektryczności. Z drugiej, sam chętnie sięga po te surowce, aby łagodzić skutki wojennej zawieruchy.

Reklama

Jak zauważają Neil Munshi, Paul Burkhardt, and William Clowes z Bloomberga, bogate kraje niechętnie finansowały dotychczas rurociągi i elektrownie, które ułatwiłyby wykorzystanie gazu w Afryce. Powodem była jego emisyjność. Kłopot polega jednak na tym, że równocześnie Zachód nie dotrzymał obietnic w zakresie finansowania zielonych projektów.

Czytaj też

„Nie mogą po prostu przyjść i powiedzieć: »Potrzebujemy twojego gazu, kupię twój gaz i zawieziemy go do Europy«” – powiedział Gabriel Obiang Lima, minister energetyki Gwinei Równikowej na konferencji prasowej w maju. „Muszą nam coś dać w zamian” - dodał polityk cytowany przez Bloomberga. „Frustrację Afryki dopełnia fakt, że bogatym krajom nie udało się zrealizować celu, jakim było zapewnienie 100 miliardów dolarów rocznie na finansowanie działań związanych z klimatem". Miał on zostać osiągnięty w 2020 roku.

Europejskie sięganie po afrykański gaz budzi również krytykę społeczności międzynarodowej. W opinii Carlosa Lopesa, byłego szefa Komisji Gospodarczej ONZ ds. Afryki, takie podejście jest „protekcjonalne” i „dwulicowe”. Uważa on, że „absolutnie oburzające” jest równoczesne domaganie się przyspieszenia dostaw do UE i mówienie Afrykańczykom, że nie powinni zwiększać zużycia gazu.

Bloomberg cytuje również opinię jednego z kalifornijskich think-tanków - Breaktrough Institute - który określa tę sytuację mianem „zielonego kolonializmu”. Polega on na jednoczesnym eksploatowaniu zasobów biedniejszych narodów oraz odmawianiu im podobnego prawa w imię działań na rzecz klimatu.

Reklama
Reklama

Komentarze