Gaz
Putin pręży muskuły i udaje, że zachodnie sankcje nie działają
Jeśli Europa, która od dziesięcioleci buduje swoją gospodarkę i przemysł na „wygodnych” dostawach surowców z Rosji, nie potrzebuje już tych przewag, to są inne kraje gotowe do współpracy z Moskwą - przechwalał się Władimir Putin podczas Wschodniego Forum Ekonomicznego we Władywostoku.
„Jeżeli uważają, że nie potrzebują takich przewag, to nam w ogóle nie przeszkadza, bo globalne zapotrzebowanie na surowce energetyczne jest bardzo duże” - mówił rosyjski dyktator. Dodał, że gotów jest do współpracy „z każdym krajem”.
Tymczasem Gazprom informował niedawno, że jego eksport spadł o 36,2% w okresie od stycznia do połowy sierpnia. Wyniósł zatem „zaledwie” 78,5 mld m3. Produkcja gazu ziemnego również spadła, zmniejszając się o 13,2% do 274,8 mld m3.
Putin odrzucił oskarżenia dotyczące wykorzystywania energii jako broni energetycznej i nazwał je nonsensem. W sprawie wstrzymania przesyłu gazu rurociągiem Nord Stream 1 zasłonił się tym samym, fałszywym, pretekstem co Gazprom, czyli kłopotami technicznymi. Oczywiście ich winnymi są sankcje, a nie bezprawna napaść na suwerenny kraj, która do nich doprowadziła.
Czytaj też
Putin odniósł się również do planowanego przez G7 limitu cenowego na rosyjską ropę. Twierdzi on, broniąc się przed tym bolesnym ciosem, że Zachód nie ma obecnie możliwości, aby dyktować warunki tak dużemu eksporterowi surowców. Zapomina jednak, że na przeciwko ma grupę bardzo ważnych importerów, dysponujących nieporównywalnie większym wpływem na światowy obieg gospodarczy.
Zdaniem gospodarza Kremla światowa gospodarka i system stosunków międzynarodowych przeżywają obecnie trudny czas, ale ostatecznie zwycięży „logika współpracy” oraz „wzajemnych korzyści”.