Reklama

Gaz

Miller: Jesteśmy przygotowani na "weto" Danii

Fot. www.gazprom.ru
Fot. www.gazprom.ru

Gazprom ma plan na wypadek, gdyby Dania nie wydała zgody na budowę rurociągu Nord Stream 2 - deklaruje prezes rosyjskiej spółki.

„Instalacja przybrzeżnej części Nord Stream 2 rozpocznie się ściśle zgodnie z planem - tego lata” - mówi Aleksiej Miller, cytowany przez agencję RIA Novosti. Interpretując te zapewnienia należy mieć jednak na uwadze zarówno niedawne zgromadzenie akcjonariuszy Gazpromu, jak i potrzebę "uspokojenia" inwestorów, nad którymi wisi groźba m.in. amerykańskich sankcji.

Wypowiedź prezesa Gazpromu związana jest bezpośrednio z niedawnymi słowami duńskiego premiera, który po spotkaniu ze swoim ukraińskim odpowiednikiem oświadczył, że ma silne przekonanie, iż kwestia Nord Stream 2 powinna zostać przeniesiona na „europejski stół negocjacyjny” i rozstrzygnięta na poziomie UE.  W jego opinii koniecznym jest zwrócenie pilnej uwagi na wszystkie kwestie dotyczące wątpliwości, jakie budzi inwestycja - szczególnie w kontekście wpływu na sytuację Ukrainy. Duńczyk podkreślił, iż rozumie zaniepokojenie Kijowa w tej materii - to jeden z powodów, dla których nie uważa magistrali za przedsięwzięcie wyłącznie ekonomiczne.

Dania nie wydała jeszcze zgody na budowę kontrowersyjnego gazociągu - wcześniej uczyniły to Szwecja, Finlandia, Rosja i Niemcy. Uchwalone prawo pozwala tamtejszym władzą na zablokowanie tej (a także podobnych) inwestycji ze względu na ich wpływ na politykę zagraniczną lub bezpieczeństwa. Ewentualne „weto” Kopenhagi spowodowałoby opóźnienie w budowie oraz konieczność poprowadzenia rurociągu alternatywną trasą - wg. części rosyjskich ekspertów dłużą o ok. 16-19 km, choć należy przyjmować te wyliczenia z pewną rezerwą. Nie bez znaczenia pozostają w tym kontekście także straty wizerunkowe, potęgujące wrażenie, że Nord Stream 2 to wyjątkowo problematyczny projekt.

Przypomnijmy, że Nord Stream 2 to projekt dwunitkowej magistrali łączącej Rosję z Niemcami. Za sprawą rurociągu, którego trasa ma wieść przez Morze Bałtyckie, do Europy miałoby trafiać 55 mld m3 gazu rocznie. W połączeniu z Nord Stream 1, daje to łączną przepustowość na poziomie 110 mld m3. Projekt budzi liczne kontrowersje związane z jego wymiarem politycznym, prawnym i ekonomicznym. Protestują przeciwko niemu m.in. Polska, Ukraina, Stany Zjednoczone oraz kraje bałtyckie.

Reklama
Reklama

Komentarze